Czym jest choroba psychiczna? Dlaczego się jej wstydzimy?

Choroba psychiczna jest tak trudnym tematem, że mamy kłopot z uznaniem jej istnienia, bez jednoczesnego usprawiedliwiania samych siebie lub wzajemnego oskarżania – pisze ks. Dariusz Pater.

W naszym potocznym języku, powszechnie spotykanych opiniach, dość ogólnie wyrażanych poglądach na temat zdrowia psychicznego odbija się świat nieraz dosyć odległy od rzeczywistości. O ileż łatwiej nam żyć narracją o nas samych i o naszych bliskich, niż prawdą. Z jaką trudnością przyznajemy się przed samym sobą do naszych problemów psychicznych lub do trudności psychicznych dotykających naszych bliskich. Jak łatwo potrafimy przypisywać je adwersarzom. Choroba psychiczna jest tak trudnym tematem, że mamy kłopot z uznaniem jej istnienia, bez jednoczesnego usprawiedliwiania samych siebie lub wzajemnego oskarżania.

Powagę zaburzenia, czyli stanu przekroczenia normy zdrowia psychicznego, neutralizujemy lub trywializujemy. Powiedzenie, że „nie ma ludzi zdrowych psychicznie, a są tylko niezdiagnozowani”, to właśnie taki wybieg, pozwalający nie dotykać sedna problemu. Jeśli bowiem nie ma normy, to nie ma też problemu. To prawda, że trudno jednoznacznie zdefiniować zjawiska naturalne, takie jak zdrowie czy choroba. Wciąż to jednak robimy. Uznajemy również, że istnieje norma zdrowia psychicznego, gdyż sami tego doświadczamy, że jest stan, w którym mamy poczucie jedności i spójności wewnętrznej, kiedy pomimo problemów, bólu i przeżywanych dramatów głęboko afirmujemy życie. Przecież ogromna liczba ludzi dąży do samorealizacji w swym otoczeniu społecznym, uczy się, pracuje, zakłada rodziny, cieszy się dobrym samopoczuciem, odczuwa własną wartość, pewność siebie, podejmuje ryzyko, dokonuje wyborów, akceptuje innych i przyjmuje reguły rządzące życiem. Oczywiście, jest wielu, u których nie zdiagnozowano jeszcze zaburzeń psychicznych. Ale są też rzesze ludzi zdrowych psychicznie.

Granica między zdrowiem a zaburzeniami psychicznymi jest jak falujący ocean; czasem zagarnia kogoś w otchłań choroby, a czasem wyrzuca na brzeg zdrowia. Nie każdy ma takie przeżycia, ale czy można wykluczyć, że ktoś nie będzie zmuszony tego doświadczyć? Żyjemy w świecie, w którym fala chorób i zaburzeń psychicznych zabiera ze sobą coraz więcej ludzi. Być może jest to cena, którą musimy płacić za postęp. Obecnie, jak pokazują badania, rocznie 38,2 proc. mieszkańców Unii Europejskiej cierpi z powodu zaburzeń́ zdrowia psychicznego. Na pewno w dziedzinie diagnostyki widoczny jest przełom, na pewno łatwiejszy jest dostęp do lekarzy, lecz sedno problemu – narastania zaburzeń psychicznych – jest gdzie indziej. Niemal 170 mln europejczyków z zaburzeniami psychicznymi to nie „ofiary szalejących diagnostów”. To ludzie cierpiący. 

Coraz częściej nie wytrzymujemy jazdy obowiązkowej na rollercoasterze postępu, presji rozwoju, konkurencji, relatywizmu, powinności, wyrzeczeń i rozbudzonych pragnień. Nie możemy wchłonąć neurotycznie zażywanych rozkoszy, jedzenia, orgazmów, leków, alkoholu, dopalaczy, narkotyków. Nie radzimy sobie z naszą oglądaną w lustrze samotnością, z wyobcowaniem. Próbujemy uciekać we wspomnienia albo marzenia. Bezskutecznie. Nasze życie społeczne, nasze istnienie osobiste toczy się naprawdę. Tu i teraz. To nie są tylko próby przed występem. Wszystko jest na żywo. Nie radzimy sobie z tą rzeczywistością i czujemy, że bardzo blisko jest granica naszej wytrzymałości, falująca granica zdrowia i zaburzeń psychicznych. 

Nasze nie-zdrowie psychiczne jest grubo obrośnięte wstydem i lękiem. Zdrowi boją się zachorować, wypaść z obiegu normalności. Swej choroby wstydzą się chorzy, swoich chorujących bliskich wstydzą się ich rodziny, lęk paraliżuje relacje między zdrowymi i chorymi. Lęk przed życiem, przed obłędem, przed wydostaniem się prawdy o nas, przed wstydem, jaki trzeba będzie przeżyć. To nie przypadek, że najczęstszymi zaburzeniami zdrowia psychicznego są właśnie lęki. Składają się one na pewne wzorce lub zespoły zachowań, które określają m.in. nasz sposób myślenia, czucia, postrzegania relacji z innymi ludźmi. Są one źródłem naszego cierpienia lub problemów w codziennym funkcjonowaniu. Oprócz zaburzeń lękowych rozpoznawane są także inne zaburzenia: obsesyjno-kompulsywne, psychotyczne, afektywne, psychosomatyczne, neurorozwojowe, psychiczne, organiczne, osobowości. Niektóre mogą być związane z uzależnieniami. Za zaburzenia psychiczne uznawane są też niektóre dewiacje seksualne. Zaburzenia psychiczne często łączą w sobie objawy charakterystyczne dla różnych jednostek chorobowych. W Polsce do osób z zaburzeniami psychicznymi zalicza się osoby chore psychicznie, upośledzone umysłowo, wykazujące inne zakłócenia czynności psychicznych i wymagające świadczeń zdrowotnych lub innych form pomocy oraz opieki, które są niezbędne w środowisku rodzinnym lub społecznym.

Zaburzenia psychiczne wyróżniają w jakiś sposób osoby nimi dotknięte. Profesor Antoni Kępiński uważał, że osoby chore psychicznie więcej czują, inaczej rozumieją i dlatego bardziej cierpią. Dlatego też powinny być otoczone szczególną ochroną, opieką i życzliwością. Chociaż z reguły jest to trudne wyróżnienie, istnieją środowiska, w których panuje swoista moda na nie problemy psychiczne. Szczególnie wśród młodych ludzi łatwo o powielanie schematów pozwalających skupić na sobie uwagę otoczenia czy też otrzymać taryfę ulgową np. w szkole. Jednak nie możemy tłumaczyć modą rzeczywistego problemu: w Polsce zaburzenia psychiczne dotykają ok. 10 proc. populacji dzieci i młodzieży, czyli ponad 600 tys. osób poniżej 18 roku życia.

Wszyscy mamy prawo do ochrony zdrowia, w tym również w zakresie zdrowia psychicznego. Przepisy ustawy o ochronie zdrowia psychicznego mówią, że osoby cierpiące na zaburzenia psychiczne powinny być otoczone szczególną ochroną, opieka i życzliwością. Po pomoc powinniśmy zgłaszać się do podstawowej i specjalistycznej opieki zdrowotnej. O fachową poradę medyczną nie jest jednak łatwo. Przed pandemią w Polsce leczyło się psychiatrycznie ok. 1,6 mln osób. Dziś osób chorych, potrzebujących takiej pomocy, jest znacznie więcej, ale liczba psychiatrów wynosi ok 4,5 tys. Jest więc niewystarczająca. A pamiętać trzeba, że pomoc osobom z zaburzeniami psychicznymi to często sprawa życia albo śmierci. Według przewidywań WHO, depresja stanie się w ciągu najbliższych 20 lat najczęstszym problemem zdrowotnym. Uniemożliwia ona prawidłowe codzienne funkcjonowanie i nierzadko, zwłaszcza wśród mężczyzn, kończy się tragicznie. Samobójstwa są najczęściej właśnie jej pokłosiem. Zaburzenia psychiczne to dramat osób chorujących, ale i narastający problem społeczny: w strukturze wydatków przeznaczonych ogółem na świadczenia z tytułu niezdolności do pracy stanowią one już grupę chorobową generującą najwyższe świadczenia.

Wzrastający, jakby równolegle z dobrobytem, dyskomfort życia przejawia się narastającą liczbą przypadków różnych uzależnień, zaburzeń łaknienia, zachowań kompulsywnych, obsesji, chorób psychosomatycznych czy dewiacji. Depresja, schizofrenia, borderline, afektywna choroba dwubiegunowa to pojęcia powszechnie używane nawet w młodszych grupach wiekowych. Wzrastająca fala zaburzeń psychicznych jest oswajana przez kulturę masową. Wiedzę popularyzującą zagadnienie łatwo znaleźć w literaturze, w Internecie, na forach społecznościowych. Chorzy psychicznie nie uratują się jednak sami. Potrzebna im fachowa pomoc i wsparcie najbliższych, jeśli jeszcze tego nie otrzymali. Fala, która pochłania, niszczy ciało, psychikę, rozbija relacje społeczne. Wyciągnięcie na brzeg pozwala choremu złapać pierwszy haust powietrza. Potem sam musi walczyć o każdy następny oddech.
 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama