Rosyjscy agresorzy łamią w barbarzyński sposób najbardziej nawet elementarne przykazania. Kpią sobie nie tylko z ludzi i z ich godności. Kpią sobie także z Chrystusa – powiedział ks. Marek Dziewiecki.
W rozmowie z „Gościem Niedzielnym” podjął temat niezawinionego cierpienia. Przypomniał, że Bóg stworzył człowieka z miłości i nie chce jego cierpienia. Zapytany, dlaczego więc Bóg dopuszcza cierpienie, odpowiedział:
„To nie jest wina Boga, że ktoś Go nie słucha i przez to staje się krzywdzicielem. Rosyjscy agresorzy łamią w barbarzyński sposób najbardziej nawet elementarne przykazania. Kpią sobie nie tylko z ludzi i z ich godności. Kpią sobie także z Chrystusa, który utożsamia się z losem każdego z nas i który jest krzyżowany w każdym dręczonym człowieku, a zwłaszcza w dręczonych dzieciach, kobietach, ludziach starszych i bezbronnych. Człowiek, który nie słucha Boga, nie tylko jest zdolny do zaatakowania innych narodów. Jest też zdolny do gnębienia swoich domowników i do wypowiedzenia wojny samemu sobie – jak uczynił to syn marnotrawny”.
Często poruszana w kontekście wojny jest także kwestia tego, dlaczego Bóg w jakiś sposób nie zniszczy zbrodniarzy. Wyjaśnieniem jest miłość Boga do każdego człowieka. Jak tłumaczy ks. Dziewiecki:
„Bóg nie chce wysłać w kosmos ani nie chce unicestwić nikogo z ludzi. Nawet tych, którzy dokonują barbarzyńskich zbrodni. Ich też Bóg kocha. Im też pragnie pomóc, żeby się opamiętali, nawrócili i ocalili. Bóg jest wszechmocny, ale najpierw i przede wszystkim jest miłością. To dlatego używa swojej wszechmocy jak ktoś, kto kocha. A ten, kto kocha, nie stosuje przemocy nawet w osiągnięciu dobrych celów. Nie da się bowiem zbudować dobra przemocą”.
To nie znaczy, że Bóg milczy. Jak podkreśla ks. Dziewiecki, „Bóg czyni wszystko, żeby chronić ludzi krzywdzonych i żeby przemieniać tych, którzy są oprawcami”. Robi to za pośrednictwem „ludzi dobrej woli, którzy kochają na wzór Jezusa. Tacy ludzie czynią wszystko, żeby w imieniu Boga chronić ofiary wojny i żeby powstrzymać bandyckich napastników”.
Zapytany o szukanie sensu w cierpieniu, odpowiedział:
„Sens mają jedynie miłość, świętość, nawrócenie, zbawienie. Cierpienie z miłości też ma sens, ale nawet takie cierpienie ciąży. Prowadzi nieraz do chorób fizycznych, psychicznych i duchowych. Czasem także do buntu przeciw Bogu”.
Przykładem mierzenia się z cierpieniem jest modlitwa Jezusa w Ogrójcu. Jak zaznacza ks. Dziewiecki, Jezus krzyczał wtedy „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” w imieniu każdego krzywdzonego człowieka.
„Bóg stworzył nas do radości i nie chce naszego cierpienia, podobnie jak nie chciał swojego cierpienia w Ogrójcu i na krzyżu. Dlatego przychodzi nam z pomocą, żebyśmy nawet w obliczu cierpienia nie załamali się, lecz wyciągali wnioski i odtąd już nikogo nie krzywdzili: ani bliźnich, ani samych siebie” – mówi psycholog.
Dodaje, że w zaufaniu woli Bożej należy z jednej strony czynić wszystko, co w naszej mocy, żeby pomagać ofiarom wojny, a z drugiej „naciskać na wielkich tego świata, by uniemożliwili Putinowi i jego żołnierzom znęcanie się nad niewinnymi ludźmi”.
„Uczeń Jezusa to ktoś, kto stanowczo, aktywnie, mężnie broni przed krzywdzicielami tych, którzy są krzywdzeni. W pierwszej kolejności powinniśmy udzielać pomocy i chronić tych, którzy są najbardziej zagrożeni i udręczeni: dzieci, kobiety, osoby starsze. Jestem dumny z milionów Polaków, którzy hojnie udzielają pomocy ofiarom wojny i którzy przyjmują uchodźców do własnych domów” – podkreślił ks. Dziewiecki.
Źródło: „Gość Niedzielny”