Ks. Dziewiecki: zakochanie jest szansą na miłość – szansą, a nie zagwarantowaniem

Ks. Marek Dziewiecki, psycholog, zauważa, że fazy zakochania są podobne do tajemnic różańca. Jest więc czas tajemnic radosnych, światła, bolesnych i chwalebnych. Czasami jednak te ostatnie się nie zdarzają, a zakochanie kończy się tajemnicami tragicznymi.

Jak podkreśla w filmiku nagranym dla Salve NET, miłość wymaga uczenia się, ćwiczenia, dyscypliny. To nie jest tak jak z mówieniem w języku ojczystym, że spontanicznie człowiek zaczyna mówić, czy jak z chodzeniem, że dziecko w odpowiednim momencie zaczyna się podnosić i chodzić.

„Z miłością tak nie jest. To nie jest tak, że jak mam naście lat, to samo przyjdzie to, że zacznę kochać. Nie ma żadnej samoczynności w miłości. Samoczynnie kocha tylko Bóg, bo jest miłością. Ja, człowiek, miłością nie jestem. Nie ma samoczynnego pojawienia się miłości, że nie uczę się miłości, nie poznaję zasad miłości, nie ćwiczę się w miłości, a zaczynam kochać. Takich cudów niestety na ziemi nie ma, przynajmniej po grzechu pierworodnym” – mówił ks. Dziewiecki. 

Jak tłumaczył, uczenie się miłości zaczyna się w dzieciństwie. Najlepsze warunki do tego są wtedy, kiedy rodzice są kochającym się małżeństwem, od początku kochają dziecko, któremu dają życie, i opiekują się nim. Dziecko zakochuje się w rodzicach, ale jeszcze nie potrafi kochać dojrzale. Uczy się tego, otrzymując miłość rodziców. Jak zaznacza kapłan, „bezpośrednią fazą przygotowania do miłości jest zakochanie w kimś obcym, kiedy mam naście lat”.

„Zakochanie jest szansą na miłość – szansą, a nie zagwarantowaniem. Dlaczego? Bo zakochanie pcha mnie do drugiej osoby i to osoby drugiej płci, jeśli się normalnie rozwijam. To w kontakcie z osobą drugiej płci mogę się najbardziej rozwijać, bo jesteśmy różni, możemy się więc tą naszą różnością wspierać, dzielić naszym bogactwem i możemy dojść aż do miłości małżeńskiej”.

Psycholog podkreśla, że zakochanie może prowadzić do miłości, jeśli będzie mądrze przeżyte. Fazy zakochania ks. Dziewiecki porównuje do różańca. 

„Najpierw są tajemnice radosne. Jak on się zakocha w niej z wzajemnością, to oboje są tak radośni, że mogą nie jeść, nie spać, mogą mieć same jedynki w szkole, mogą być nie za bardzo kochani przez własnych rodziców, ale i tak się cieszą sobą i życiem. Są dla siebie całym światem, są dla siebie życzliwi, wręcz wniebowzięci przy sobie nawzajem”. 

Po tajemnicach radosnych pojawiają się tajemnice światła.

„Im bardziej on i ona się w sobie zakochają, tym bardziej im świecą oczy radością, nawet po ciemku się zauważą. Nawet jak jedno jest na końcu długiej ulicy po zmierzchu, to drugie natychmiast tę osobę zauważy. Czy na wielkiej sali jest jakieś zgromadzenie, wchodzi chłopak i natychmiast zauważy, gdzie stoi jego dziewczyna, choćby siedziała w kąciku nie do zauważenia. On ją zauważy, bo ma lasery w oczach uwrażliwiające na tę osobę, w której się zakochał i oświetlające tę osobę, jak reflektor na scenie”. 

Jak podkreśla, w zakochaniu są obecne także tajemnice bolesne. Nie dotyczy to tylko nieszczęśliwego zakochania, ale każdego.  

„Każde zakochanie musi nieuchronnie przynieść tajemnice bolesne. Dlaczego przychodzi cierpienie, boleść? Przede wszystkim z zazdrości. Także z lęku, że ta osoba mnie opuści, odejdzie, umrze, wyjedzie, ktoś mi ją odbije. Cierpię także z tego powodu, że ktoś się ze mnie śmieje, widząc moje zakochanie, a jesteśmy niesamowicie wrażliwi na tym punkcie, można nam łatwo dokuczyć. Ale największe źródło cierpienia to jest zazdrość. Im bardziej się w tobie zakocham, im bardziej się tobą cieszę, im bardziej mi oczy się świecą na twój widok, tym bardziej jestem o ciebie zazdrosny”. 

Im bardziej człowiek wejdzie w fazy radości i światła, tym bardziej staje się zazdrosny, bo chce mieć tę drugą osobę tylko dla siebie. Druga osoba staje się najważniejsza, jest źródłem całej radości, zasłania wszystko inne.

„Wtedy przychodzi zazdrość, bo rozmawiasz z innym ludźmi, bo się do innych uśmiechasz, bo ktoś do ciebie dzwoni czy pisze i ja to widzę, i serce mi się kraje z zazdrości. Chciałbym wszystkie twoje korespondencje kontrolować i odciągnąć od ciebie wszystkich chłopaków. Ale tak się nie da i wtedy cierpię” – tłumaczy ksiądz i dodaje, że w zakochaniu pojawiają się też sceny zazdrości, czasami bardzo dramatyczne.  

Cierpienia z zazdrości mogą być bardzo bolesne i głębokie. Jak zauważa ks. Dziewiecki, zdarza się, że ktoś odbierze sobie życie albo zabije drugą osobę. Zazdrość jest jednak nieuniknionym elementem zakochania.

„W zakochaniu nie uniknie się zazdrości. Jeśli przejdziemy z zakochania do miłości, to mogę być stęskniony za tobą, ale nie zazdrosny o ciebie. Natomiast w zakochaniu jest zazdrość. Z tęsknoty nikt nikogo nie zabija, z zazdrości może”. 

Jeżeli o chodzi o zakończenie zakochania, mogą się tu pojawić różnice z różańcem, który zawsze kończy się tajemnicami chwalebnymi. 

„Jeżeli ludzie źle przeżyją zakochanie, jeżeli dojdzie do inicjacji seksualnej, pomylą miłość z cudzołóstwem, jeżeli dojdzie do oddalenia się od Boga, od rodziców, od własnych marzeń i aspiracji, od własnego sumienia, to może dojść do tajemnic tragicznych. Kiedy on ją wciągnie w alkohol, w narkotyki, w seks, odizoluje od Boga, od rodziców, od szkoły, wprowadzi w świat przestępczy wręcz, wykorzysta i wyrzuci, a jej się żyć odechce, to zakochanie skończy się tragicznie”.

Drugim możliwym scenariuszem jest zakończenie zakochania tajemnicami obojętnymi. Ludzie byli zakochani, ale to im przeszło i rozstają się bez żadnych dramatów. Najlepsze jest oczywiście trzecie zakończenie – chwalebne, jak w różańcu. Wtedy zakochanie prowadzi do prawdziwej miłości i do małżeństwa.

Źródło: Salve NET
 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama