Jedność małżeńska buduje się i dokonuje na trzech ołtarzach – Eucharystii, stołu i łoża. Co to oznacza? – tłumaczy ks. dr. Robert Wielądek, dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin KEP.
W rozmowie z tygodnikiem „Idziemy” podkreślił, że jedność to zadanie, które stoi przed każdym małżeństwem. Chociaż mąż i żona pochodzą z różnych światów, mają różne historie i charaktery, muszą z nich zbudować wspólnotę życia.
Dodał, że jedność ma wiele aspektów, ale nie oznacza to dążenia do bycia identycznymi.
„Jedność – jeśli chce się być w małżeństwie szczęśliwym – trzeba rozpatrywać na różnych płaszczyznach: psychicznej, duchowej, fizycznej, intelektualnej, emocjonalnej itp. Nie warto tej jedności zawężać do sfery duchowej czy seksualnej. I są płaszczyzny wspólnego życia, na których takie upodabnianie się do siebie jest możliwe. Nie chodzi jednak o to, i nawet nie ma możliwości, by mąż i żona byli identyczni” – powiedział.
Wytłumaczył także, na czym polega budowanie jedności na trzech ołtarzach: Eucharystii, stołu i łoża.
Pierwszy z nich, czyli Eucharystia, oznacza dbanie o osobistą, a następnie wspólną relację małżonków z Bogiem. Ks. Wielądek przypomina, że chociaż duchowość kobiety jest inna niż duchowość mężczyzny, to wspólnie powinni iść do Boga i budować z nim relacje.
„Im bardziej zbliżamy się do Pana Boga, tym bardziej zbliżamy się do siebie. Miejmy przy tym świadomość, że każdy z nas ma swoje tempo i model duchowości, który ukształtował się – lub nie – jeszcze przed ślubem. Nie mamy tego modelu porzucać, ale wnieść jako dodatkową wartość w nasze małżeństwo” – tłumaczył. Dodał również, że zachęca małżeństwa do wstępowania do wspólnot małżeńskich, co pomaga we wspólnym budowaniu jedności.
Zauważył też, że coraz rzadziej przed wyborem męża czy żony ludzie zastanawiają się nad sferą duchowości i wartości tej drugiej strony.
„To nie tylko kwestia tego, czy współmałżonek ze mną pójdzie czy nie pójdzie do kościoła w niedzielę. Gdy w małżeństwie przychodzą doświadczenia kryzysu, ale i w zwykłej codzienności, gdy przyjdzie podejmować decyzje – im są trudniejsze, w tym większym stopniu odwołujemy się do naszego świata wartości. I jest to niezwykle istotne w kwestii budowania małżeńskiej jedności: czy mamy, i jakie, życie duchowe”.
Drugi ołtarz – stół – to „ołtarz wspólnych działań, bycia razem: wspólnych posiłków, rozmów przy stole, wspólnej pracy i odpoczynku, ale również wspólnych finansów”. Zwrócił uwagę, że „jeśli chce się budować małżeńską jedność, trzeba w kwestii finansów przejść z etapu «moje, twoje» do «nasze» i np. zdecydować się na wspólne konto w banku”.
Dodał, że niepokoi go fakt, że w domach nie ma kuchni i stołu. To wpływa negatywnie na relację małżeńską.
„Do budowania jedności potrzebujemy czasu dla siebie: przy stole, a nie przed telewizorem. Potrzebujemy też w małżeństwie swoich rytuałów, wspólnej porannej kawy na werandzie, słów i gestów zarezerwowanych jedynie dla żony czy męża. Także odkrywania wspólnych pasji, zainteresowań”.
Radził, aby choć trochę zainteresować się tym, co jest pasją męża czy żony, aby wspierać się w rozwoju i spędzać razem czas. Dodał też, że ważne jest również kryterium intelektualne, aby mieć tematy do rozmowy.
Trzeci ołtarz to łoże. Jak podkreślił ks. Wielądek, małżonkowie powinni spać w jednym łóżku. „Trudno utrzymać jedność małżeńską, śpiąc w osobnych łóżkach, tym bardziej w dwóch osobnych pokojach, albo śpiąc w jednym pokoju z dzieckiem powyżej pewnego wieku” – powiedział.
Zaznaczył, że jest to ołtarz, którzy bardzo jednoczy, „trzeba jednak podkreślić, że na jakość nocy wpływa jakość poprzedzającego ją dnia”. Te dwie rzeczywistości nie są od siebie oddzielone.
„Im bliżej jesteśmy ze sobą i fascynujemy się sobą na poziomie emocjonalnym, duchowym, intelektualnym, tym prościej będzie podtrzymać tę fascynację na płaszczyźnie seksualnej. Tymczasem spowiednicy dobrze wiedzą, jak wielki jest problem wygasania w małżeństwach życia seksualnego. Można powiedzieć, że małżeństwa, które nie mają problemów z trzecim ołtarzem, to dopiero te, które mają zadbane dwa pierwsze ołtarze, dorzucają do ogniska jedności na różnych poziomach, a nie tylko dbają o ten ostatni ołtarz i na nim się koncentrują” – tłumaczył.
Zaznaczył również, że trzeba mieć świadomość, że jedność małżeńska jest procesem.
„Franciszek mówi, że projektem do realizowania przez całe nasze życie. I jako taki ma swoją dynamikę. Potrzebuje czasu, a nie ocen otoczenia oraz porównywania się z innymi małżeństwami. Dlatego budujmy tę jedność, nie zrażając się trudnościami”.
Źródło: „Idziemy”