Ks. Damian Koper w rozmowie z misyjne.pl opowiada o swoich sukcesach w szermierce. Trenować zaczął w wieku dziesięciu lat. Dziś jest księdzem, ale szermierki nie porzucił. Prowadzi też zajęcia dla osób, które chcą poznać tajniki tego sportu. Jednak, jak podkreśla, na pierwszym miejscu zawsze jest Bóg.
Ks. Damian Koper w rozmowie z Karoliną Binek (misyjne.pl) mówi o pięknie sportu i o pięknie powołania. Ks. Damian trenuje szermierkę od dziecka. Marzył o tym, aby być olimpijczykiem. Jednak Ktoś zaplanował dla niego inną „olimpiadę”. Studia na AWF-ie zamienił więc na seminarium.
Dziś jest księdzem, ale sportu nie porzucił. Pan Bóg dał mu taki, a nie inny talent, a ks. Koper wykorzystuje go także na swojej kapłańskiej drodze. Najważniejsza jednak, jak podkreśla, jest jego relacja z Bogiem. To On musi być zawsze na pierwszym miejscu, aby człowiek się nie pogubił w tym, co robi. Sport jednak nauczył go dyscypliny.
Ks. Damian prowadzi zajęcia dla dzieci z szermierki w Warcie Poznań. Zaprasza również wszystkie chętne osoby na otwarte treningi na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. „Szermierka to kawał mojego życia, dużo zawdzięczam tej dyscyplinie i trenerom” – mówi ks. Koper.
Aby jednak być trenerem, musiał uzyskać zgodę arcybiskupa. „Otrzymałem propozycję od moich znajomych, żeby pomóc im w prowadzeniu zajęć z szermierki w Poznaniu. Razem z moim kolegą poszliśmy więc do ks. bp. Szymona Stułkowskiego i przedstawiliśmy mu ten pomysł nie mając żadnych oczekiwań, a raczej wolność i zgodę na to, że jeśli się uda, to dobrze, a jeśli nie, to trudno. Biskup powiedział jednak, że podoba mu się ten pomysł i że przedstawi go abp. Gądeckiemu. Kilka dni później otrzymałem wiadomość, że arcybiskup się zgadza i to był początek nowej historii szermierki w moim życiu” – mówi ks. Damian w rozmowie dla portalu misyjne.pl.
„Trzeba pamiętać, że moim pierwszym zadaniem jest bycie księdzem i mieć świadomość tego, do czego zostało się powołanym. Sport może być elementem prowadzenia duszpasterstwa, pewnym środkiem, żeby spotkać się z ludźmi, wymienić poglądami, zainspirować kogoś. Nie traktuję jednak mojej działalności sportowej jako zbawiennej. Nie jest ona lekarstwem na wszystko. Tak jak jedno kazanie czasami nie zmieni człowieka albo jedna lekcja katechezy, tak samo moja obecność w środowisku sportowym nawet najbardziej aktywna bez Pana Boga, bez Jego działania, nie będzie dobra i owocna. Traktuję sport jako jeden z ważnych elementów mojego życia, ale zachowując przy tym hierarchię wartości” – wyznaje dalej ks. Koper w rozmowie z Karoliną Binek.
Ksiądz sportowiec potrafi godzić posługę dla parafii i szermierkę. Prowadzi kilka grup parafialnych, a jednak ma i czas na treningi. Do tego dochodzą zobowiązania uczelnianie i inne sprawy. Jednak... „jak Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystkie inne jest na miejscu właściwym”.
źródło: misyjne.pl