„Jak ważna jest odpowiedzialność za słowo”. Media o sfałszowanych dokumentach, obciążających kard. Sapiehę

Dziennikarze „Rzeczpospolitej” ustalili, że dokumenty, na których opierają się oskarżenia kard. Sapiehy o seksualne nadużycia wobec kleryków i młodych księży, są mało wiarygodne – a być może zostały sfałszowane. O sprawie poinformował także Polsat.

Przypomnijmy – oskarżenia o seksualne napaści wysunęli pod adresem kard. Sapiehy Ekke Overbeeck, autor książki „Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział”, dziennikarz TVN24 Marcin Gutowski, autor reportażu „Franciszkańska 3”. Pierwszy z nich swoje tezy oparł na donosach, składanych bezpiece przez ks. Anatola Boczka, drugi także na zeznaniach ks. Andrzeja Mistata. Opowieści tego drugiego za brzmiące „bardziej wiarygodnie niż donosy Boczka” uznał także Artur Sporniak z „Tygodnika Powszechnego”.

Tymczasem, przekonują T. Krzyżak i P. Litka, dokumenty, na których opierają się dziennikarze, oskarżający kard. Sapiehę, są „wątpliwe, a wiele wskazuje na to, że wręcz sfałszowane przez funkcjonariusza UB”.

Sprawa trafiła także na antenę Polsat News.

„Jak ważna jest odpowiedzialność za słowo. Okazuje się, że dokumenty, które zostały wykorzystane do oskarżenia kard. Adama Sapiehy, oskarżenia o molestowanie kleryków, zostały sfałszowane przez jednego z ówczesnych funkcjonariuszy UB” – mówiła Dorota Gawryluk, zapowiadając materiał Małgorzaty Ziętkiewicz. „Problem w tym, że łatwo jest kogoś oskarżyć, trudniej potem oczyścić” – dodała.

Wątpliwe dowody obciążające kard. Adama Sapiehę. Media: Zostały sfałszowane - polsatnews.pl
polsatnews.pl

 

Dziennikarze „Rzeczpospolitej” i „Polsatu” punktują nierzetelność autorów, którzy wysunęli kategoryczne oskarżenia, opierając się na wątpliwych dokumentach. Na sprostowania czy przeprosiny nie ma co liczyć, ale informacje o tym, jak powstały te materiały coraz szerzej rozchodzą się w mediach.

« 1 »

reklama

reklama

reklama