Do 20 listopada obywatele mogą interweniować w sprawie nowego obowiązkowego przedmiotu, na którym dzieci mają się uczyć o transpłciowości i antykoncepcji. 1 grudnia odbędzie się manifestacja przeciw złym zmianom w edukacji. „Jesteśmy w trakcie likwidacji polskiego systemu oświaty” – podsumowała działania rządu Magdalena Czarnik, prezes stowarzyszenia Rodzice Chronią Dzieci.
„MEN chce zmusić dzieci i młodzież, żeby brały udział w takich zajęciach. To nie może wejść do polskich szkół” – stwierdził dr Zbigniew Barciński, pedagog i teolog ze Stowarzyszenia Pedagogów NATAN.
„Nie będziemy słuchać rządu, kiedy chce nam narzucić niszczenie naszych dzieci” – dodała Magdalena Czarnik.
Członkowie organizacji prorodzinnych ostrzegają przed nowym obowiązkowym przedmiotem, który od września ma się pojawić w polskich szkołach.
Edukacja zdrowotna ma zastąpić nauczane dziś wychowanie do życia w rodzinie.
Koniecznie o antykoncepcji
W przeciwieństwie do WDŻ, nowe lekcje mają być obowiązkowe. Ministerstwo edukacji zaprezentowało podstawę programową edukacji zdrowotnej. Dzieci mają się dowiedzieć, że masturbacja (nazwana zachowaniami autoseksualnymi) należy do normy medycznej, usłyszą o „ubóstwie menstruacyjnym”, będą się uczyć o transpłciowości, oraz o „etycznych, prawnych, zdrowotnych i psychospołecznych uwarunkowaniach dotyczących przerywania ciąży” i o „kryteriach wyboru odpowiedniej metody antykoncepcji”. Nie dowiedzą się natomiast, że seks ma coś wspólnego z miłością (choćby z ulotnym uczuciem). Jedynym kryterium, o jakim będzie mowa jest świadoma zgoda. Nie przewidziano wzmianki o skutkach ubocznych hormonalnej antykoncepcji. Obowiązkowa będzie nauka formułowania z szacunkiem komunikatów o czyimś rozwodzie, ale jakakolwiek ocena tego, co słuszne, a co nie (np. czy właściwe jest zostawienie żony i dzieci) nie znalazła się wśród tematów. ]
Choć nazwa przedmiotu odnosi się do zdrowia, temat chorób przenoszonych drogą płciową nie będzie obowiązkowy, ale fakultatywny. Inne fakultatywne tematy to m.in. „zagadnienie przyjemności seksualnej”.
Jak podkreślił dr Barciński, przedmiot zupełnie zmienia ramy, w jakich omawia się zagadnienia związane z seksualnością. Na WDŻ, tłumaczył pedagog, mówi się o rodzinie i małżeństwie; tymczasem teraz głównym kryterium ma być w teorii zdrowie, choć w praktyce to „przekaz antyzdrowotny”.
„W edukacji zdrowotnej dziecko jest zagrożeniem – alarmował Zbigniew Barciński, zaznaczając, że w tematyce zajęć nacisk położono na antykoncepcję.
Odniósł się też do kwestii „świadomej zgody” jako kryterium oceny zachowań seksualnych.
„Jeśli przyjmiemy takie kryterium, to pod to kryterium podchodzi każdy związek sadomasochistyczny, jeśli jest zgoda stron. Logiczną konsekwencją przyjęcia takiego kryterium jest też uznanie pedofilii czy prostytucji za seks właściwy, akceptowalny, dobry. Dlaczego? Tu może być zgoda stron” – zauważył dr Barciński. Przyznał, że w podstawie programowej jest odniesienie do tzw. wieku przyzwolenia, a prostytucja jest określona jako zagrożenie, ale mimo to koncepcja świadomej zgody może prowadzić do akceptacji takich zachowań.
Można działać
Radca prawny Marek Puzio zwrócił uwagę, że forsowana zmiana przedmiotu szkolnego „rażąco ingeruje w prawo do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami”, czym narusza konstytucję RP.
Do 21 listopada trwają konsultacje w sprawie edukacji zdrowotnej. Przedstawiciele organizacji prorodzinnych podkreślili, że resort wyznaczył najkrótszy możliwy termin – 21 dni, wliczając w to święta (Wszystkich Świętych i 11 listopada). W dodatku, jak zaznaczono, do konsultacji zaproszono „w zasadzie tylko podmioty współpracujące z MEN”. Jednak do 21 listopada każdy obywatel może wysłać swoją opinię na adres sekretariat.dko@men.gov.pl, albo magdalena.musiatowicz@men.gov.pl. Zdaniem Agnieszki Pawlik-Regulskiej, liczba obywateli, którzy zabiorą głos ma wpływ na sytuację. Według aktywistów prorodzinnych, warto akcentować to, że edukacja zdrowotna narusza prawa rodziców oraz w zły sposób zmienia paradygmat nauczania o seksualności. Szczegółowa opinia na temat poszczególnych zagadnień, jak mówił dr Barciński, znajdzie się wkrótce w internecie. Poradnik dotyczący przygotowania opinii we właściwy sposób znajdzie się m.in. na stronach instytutu Ordo Iuris.
Z kolei 1 grudnia zaplanowano w Warszawie demonstrację pod hasłem: „Tak dla edukacji, nie dla deprawacji”.
Szerszy plan
Hanna Dobrowolska, koordynatorka Ruchu Ochrony Szkoły zwróciła uwagę, że złe zmiany w edukacji są częścią szerszego projektu zwanego Europejskim Obszarem Edukacyjnym. Przedsięwzięcie to, zaakceptowane przez unijne rządy w 2017 r. podczas konferencji w Göteborgu polega na zwiększeniu wpływu instytucji unijnych na edukację w krajach członkowskich, choć zgodnie z traktatami nadzór nad tą dziedziną nie należy do kompetencji UE. Nasz kraj, jak poinformowała Hanna Dobrowolska, ma włączyć się do projektu od 2025 r.
„Nieprzypadkowo zmiany (wprowadzane przez resort edukacji – red.) kojarzą się z tym terminem” – powiedziała Dobrowolska. Dodała, że „gwałtowne przyspieszenie działań ministerstwa” nastąpiło po wizycie w Polsce Iliany Ivanowej, unijnej komisarz ds. innowacji, badań, kultury, edukacji i młodzieży. W styczniu 2024 r. Ivanowa zażądała od Polski „wejścia w następny etap współpracy”.
„Jesteśmy w trakcie likwidacji polskiego systemu oświaty” – podsumowała działania rządu Magdalena Czarnik.
Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.
Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych.