Wyzysk kolonialny, nienawiść do kobiet i zorganizowana grupa przestępcza. Autorzy książki mówią o Kościele

Wydawać by się mogło, że zacietrzewienie nie służy pracy polegającej na ustalaniu faktów. Tymczasem rozmówcom Onetu emocje nie przeszkadzają w mówieniu dosłownie o wszystkim – od interpretowania historii o grzechu pierworodnym, przez ustalenia na temat historii starożytnej (odkrywają, że św. Piotr nie był nigdy w Rzymie), po demaskowanie współczesnych przekrętów przy beatyfikacjach.

„Ekke Overbeek miał odwołane spotkanie autorskie wokół sprawy Jana Pawła II, Ireneuszowi Ziemińskiemu próbowano zablokować – stworzoną razem z tobą, Artur – książkę o Kościele. Nie przestraszyliście się?” – zaczyna dziennikarz.

W taki sposób Onet rozmawia z prawnikiem znanym ze spraw o ogromne odszkodowania od księży wykorzystujących dzieci oraz z Arkadiuszem Stempinem, historykiem i politologiem. Nowak i Stempin promują swoją książkę o czarnych kartach Kościoła.

Początek rozmowy to klasyka. W dzisiejszych czasach każdy chętnie przedstawia się jako ofiara hejtu, bo to korzystne wizerunkowo. Nieważne, czy ktoś naprawdę jest ofiarą, czy raczej jest agresywny i obrywa tak, jak sam uderza, czy może w ogóle nie jest jakoś szczególnie atakowany. W przypadku autorów książki o Kościele najbardziej prawdopodobna wydaje się ta druga opcja, czego przykładem jest choćby wywiad, o którym teraz mowa.

Kilka cytatów: „chrześcijańskie dziedzictwo, którym chełpi się Kościół, to wyzysk kolonialny, obrona feudalizmu, pańszczyzny, silnej władzy jednostek”, „trudno mówić o przyszłości, skoro chrześcijaństwo to dziś wygasający projekt”, „Kościół nie tyle nienawidzi, ile boi się kobiet”, „Kościół działa jak zorganizowana grupa przestępcza”.

Wydawać by się mogło, że zacietrzewienie nie służy pracy polegającej na ustalaniu faktów. Oczywiście nawet doświadczony prokurator czy dziennikarz śledczy ma emocje, ale im lepiej je kontroluje, tym lepiej dla sprawy i tym większa szansa, że napisze tylko to, co jest udowodnione. Tymczasem rozmówcom Onetu emocje nie przeszkadzają w mówieniu dosłownie o wszystkim – od interpretowania historii o grzechu pierworodnym, przez ustalenia na temat historii starożytnej (odkrywają, że św. Piotr nie był nigdy w Rzymie), po demaskowanie współczesnych przekrętów przy beatyfikacjach.

Zastanowiła mnie historia dotycząca Światowych Dni Młodzieży.

 „Do Rzymu w 2000 r. przyjechało na spotkanie z papieżem 1,5 mln ludzi – mówi Artur Nowak. – Tylko że po ich wyjeździe miasto tonęło w prezerwatywach, przeciwko którym Jan Paweł II prowadził wojnę”.

Właściwie nie 1,5 mln, tylko 2,2 mln – to nie taka wielka różnica, ale łatwa do sprawdzenia. Ciekaw jestem za to, jak autorom udało się sprawdzić, czy miasto tonie w prezerwatywach. Tak się składa, że byłem wśród tych przeszło 2 mln ludzi w Rzymie i nie przypominam sobie takiego obrazka. I nie chodzi mi o czepianie się zwrotu o prezerwatywach, ale w ogóle o sugestię, że ŚDM to wielka orgia – bo do tego się słowa Nowaka sprowadzają. Jakoś nie widziałem ani porzuconych prezerwatyw, ani sytuacji, kiedy jakaś para nagle znika na parę godzin, ani plotek w stylu „a wiesz, co ona wczoraj odstawiła”, ani czegokolwiek w tym stylu. I to na żadnym ŚDM, a byłem na nich 6 razy, a do tego parę razy na podobnych wydarzeniach prowadzonych przez Jana Pawła II i Benedykta XVI. Nie mówię już o tym, że przecież uroczystości odbywają się na otwartym terenie i gdyby uczestnicy naprawdę zachowywali się jak hippisi, to zwyczajnie byłoby to widać. No ale

tekst o prezerwatywach zawsze można rzucić. Nikt za to nie pozwie (bo niby kto miałby to zrobić?), a wrażenie zostaje.

Niektórzy twierdzą, że trzeba znać poglądy przeciwnika i skoro ktoś zaatakował Kościół, to ludzie Kościoła powinni wiedzieć, co napisał. Nie wydaje mi się, żeby w tym wypadku tak było. Być może niektórzy, np. z powodów zawodowych naprawdę muszą przeczytać książkę Nowaka i Stempina – też musiałbym to zrobić, gdybym pisał o samej książce, a nie o wywiadzie – ale na pewno nie ma powodu, by wierzący rzucali się teraz do księgarń i nabijali autorom statystyki czytelnictwa. Tym bardziej, że rzucane przez nich oskarżenia to nie jest jakaś brutalna prawda, z którą katolicy muszą się zmierzyć, ale zwykłe bzdury.

 

Godło i barwy RPProjekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama