„To jest rodzaj najścia”. Policja przeszukała domy ludzi związanych z Marszem Niepodległości

Funkcjonariusze weszli do lokalu związanego ze Stowarzyszeniem Marsz Niepodległości oraz domów Roberta Bąkiewicza i szefa Straży Marszu Bożydara Marzocha. Powodem jest śledztwo w sprawie uczestnika marszu z 2018 r. Mężczyzna miał komuś grozić.

„Wedle mojej wiedzy chodzi o to, że podczas liczącego prawie milion ludzi marszu na 100-lecie niepodległości ktoś poczuł się postraszony i po marszu oskarżył o to organizatorów. Prokuratura szuka więc 6 lat później człowieka, który był sprawcą «groźby», nie znając ani jego tożsamości, ani nie mając jego zdjęć ani nawet rysopisu” – napisał w mediach społecznościowych poseł Konfederacji Krzysztof Bosak.

Policja pojawiła się o godz. 6:00 rano w domu Roberta Bąkiewicza, byłego szefa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości skonfliktowanego z obecnym kierownictwem organizacji, a także u Bożydara Marzocha. Funkcjonariusze pojawili się też w siedzibie stowarzyszenia, gdzie rozwiercili zamki.

Jak poinformował prokurator Norbert Woliński z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, chodzi o zdarzenie z 11 listopada 2018 r.

„W toku śledztwa ujawniono nagranie wideo, na którym jeden z uczestników marszu kieruje wobec innej osoby groźbę karalną użycia przemocy. Zachowanie sprawcy wskazuje na jego przynależność do Straży Marszu Niepodległości” – tłumaczył Woliński.

„O 6 rano policja zapukała do moich drzwi, budząc całą rodzinę, czwórkę małych dzieci – opisywał zdarzenie Robert Bąkiewicz. – Uważam, że to jest rodzaj najścia, uważam, że nie ma żadnych merytorycznych ani prawnych przyczyn, aby podejmować tego typu przedsięwzięcie: wejście do domu, przeszukanie, rewizja, przeszukanie nośników elektronicznych oraz ich zabranie. Odebrano mi komputer, odebrano mi telefon. Pamiętajmy, co jest przyczyną tego: w 2018 r. – tak, proszę państwa, 6 lat temu – w gronie pół miliona zgromadzonych na manifestacji Marsz Niepodległości ktoś miał rzekomo dokonać przestępstwa. (…) Przy mnie odbywało się też przeszukiwanie komputera. Wybrano tam pliki, które mogły ewentualnie interesować policję. Był informatyk, specjalista ze strony policji. Można było pobrać je przy przeszukaniu, zostawić mi komputer i telefon, a zabrano wszystko”.

Ze słów prokuratora Wolińskiego wynika, że śledczy mają nagranie z udziałem podejrzanego, ale nikt z przesłuchiwanych go nie rozpoznał.

Źródła: x.com, wpolityce.pl

 

 

Godło i barwy RPProjekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama