Spór o związki partnerskie dotyczy uprzywilejowania. Pytania, czy i dlaczego ludzie, wybierając jakąś formę wspólnego bytowania, mają za to uzyskiwać od państwa przywileje – uważa adwokat Nikodem Bernaciak, ekspert Ordo Iuris.
Wprowadzenie związków partnerskich – które miałyby wiele przywilejów takich, jak małżeństwa, ale mniej obowiązków – zniechęcałoby obywateli do zawierania małżeństw, co jest sprzeczne z zasadą ochrony małżeństwa zawartą w polskiej Konstytucji.
Idea ochrony małżeństwa wynika z faktu, że to małżeństwo – trwały związek kobiety i mężczyzny – jest optymalnym środowiskiem dla rozwoju i wychowania dzieci – zaznacza Nikodem Bernaciak. Zwraca uwagę, że uprzywilejowanie małżeństw nie wyklucza ochrony interesów osób w innych związkach. Już teraz jest możliwe zabezpieczenie wielu praw i obowiązków poprzez stosowne umowy, a być może istotnym ułatwieniem byłoby wprowadzenie ustawy o statusie osoby najbliższej.
Maria Czerska: Pan Premier zapowiada prace nad projektem ustawy o związkach partnerskich. Co na to nasza Konstytucja?
Nikodem Bernaciak: Art. 18 Konstytucji RP formułuje bardzo wyraźną zasadę ustrojową, w której mieści się ochrona małżeństwa i rodziny. Z tej zasady wynika, że małżeństwo jest w polskim prawie instytucją uprzywilejowaną. Przyznawanie jakichkolwiek przywilejów podobnych małżeństwu związkom innego rodzaju jest sprzeczne z tą zasadą – tak orzekł 6 grudnia 2007 r. Sąd Najwyższy, odwołując się właśnie do art. 18 Konstytucji.
Co to znaczy, że małżeństwo jest instytucją uprzywilejowaną? Z czego to wynika?
– Art. 18 mówiący o ochronie małżeństwa wyraźnie zdefiniowanego jako związek kobiety i mężczyzny znajduje się w 1 rozdziale Konstytucji, co oznacza, że jest zasadą ustrojową. Zwróćmy uwagę, że nie oznacza to tylko prawa do zawarcia takiego związku. Gdyby tak było, przepis ten znajdowałby się w rozdziale 2 Konstytucji i byłby inaczej sformułowany – właśnie w postaci uprawnienia. To, że ochrona małżeństwa jest zasadą ustrojową, oznacza, że małżeństwo jest chronione jako instytucja, że państwu zależy na tym, by ta instytucja istniała i dobrze funkcjonowała. Można powiedzieć – państwo „zachęca” obywateli do zawierania małżeństw i do dbania o to, by były one trwałe.
W przepisie, o którym mowa, małżeństwo i rodzina są wymienione obok macierzyństwa i rodzicielstwa, co wskazuje na powód uprzywilejowania tej instytucji – można powiedzieć, że państwo oczekuje, że to właśnie w małżeństwie będą się pojawiać przyszli obywatele. Badania naukowe wskazują na to, że to właśnie małżeństwo jest najlepszym i najbardziej naturalnym miejscem do wychowania dziecka. Oczywiście wiadomo, że nie w każdym małżeństwie muszą pojawić się dzieci, oraz, że dzieci pojawiają się również poza małżeństwem. Uprzywilejowując małżeństwo, państwo niejako „życzy” jednak każdemu dziecku, by w miarę możliwości było wychowywane w małżeństwie, choć nie zawsze się tak zdarza.
Dlaczego małżeństwu potrzebne są przywileje?
– Chcemy uczynić tę instytucję możliwie atrakcyjną, dlatego, że małżeństwo ma też obowiązki. Kodeks rodzinny i opiekuńczy w art. 23 wyraźnie o tym wspomina. Podstawowe obowiązki małżeństwa to obowiązek wspólnego pożycia, wzajemnej pomocy i wierności oraz współdziałania dla dobra rodziny, którą małżonkowie wspólnie założyli. Mieści się w tym też obowiązek opieki nad dzieckiem. Małżeństwo trudno jest rozwiązać. Na pewno trudniej niż związek partnerski.
Sama instytucjonalizacja związków partnerskich czyniłaby małżeństwo mniej atrakcyjnym. Jeżeli nawet część przywilejów małżeństwa – prawnych, podatkowych, związanych z możliwością wspólnego rozliczania podatku, wzięcia kredytu itp. – przyznawano by innego rodzaju związkom, które z kolei niosą za sobą dużo mniej obowiązków, przez to np. że łatwiej je rozwiązać, z pewnością więcej osób niż obecnie rezygnowałoby z małżeństwa na rzecz właśnie tego rodzaju alternatywnych rozwiązań instytucjonalizacji związku. Jak wspominałem, byłoby to sprzeczne z zasadą ochrony małżeństwa.
Obdarzenie innych związków podobnymi przywilejami bez nakładania na nie obowiązków, z którymi wiąże się małżeństwo – byłoby w istocie dyskryminacją osób w związkach małżeńskich.
Jeśli już mówimy o dyskryminacji – czy w przypadku par jednopłciowych dyskryminacją nie jest niemożność instytucjonalizacji ich związków?
– Dyskryminacja dotyczy osób, a nie relacji tych osób z jakimiś innymi osobami czy przedmiotami. Prawo nie zakazuje takim osobom zawarcia małżeństwa z kimś przeciwnej płci, natomiast związek osób tej samej płci nie wpisuje się po prostu w definicję małżeństwa. To nie jest dyskryminacja. Takie było m.in. orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 9 listopada 2010 r.
Warto podkreślić, że inne niż małżeństwo formy wspólnego pożycia nie są zakazane przez prawo. Nie ma zakazu życia w jakimś innym związku. Spór o związki partnerskie dotyczy uprzywilejowania. Tego, czy w zamian za to, że jakieś osoby wybierają taką, a nie inną formę wspólnego bytowania, mają być za to przez państwo w jakiś sposób nagradzane.
Zwolennicy związków partnerskich odwołują się z kolei do argumentacji związanej z sytuacją osób w związkach jednopłciowych. Żyją one razem często przez bardzo wiele lat, starzeją się razem, pozostając w świetle prawa dla siebie wciąż obcymi osobami. Problem z uzyskiwaniem informacji medycznej nt. partnera, problem z pochówkiem czy dziedziczeniem – te i inne kwestie mogą być w takiej sytuacji bardzo bolesne. Czy takim ludziom nie należałoby w jakiś sposób ułatwić życia?
– Niektóre przywileje, jak już wspomniałem, państwo przewiduje dla małżeństw i rodzin i nie powinno się tego zmieniać. Przykładem jest np. możliwość zwolnienia z podatku od spadku czy darowizny. Bardzo wiele problemów jednak – jak właśnie kwestia pochówku, zasiłek pogrzebowy, dostęp do informacji medycznej, spadek, wspólne opłacanie rachunków itp. – można rozwiązać np. poprzez wzajemne umowy, upoważnienia notarialne czy stosowny zapis w testamencie itp.
Problemem natomiast jest konieczność wielokrotnego informowania o podjętych decyzjach rozmaitych instytucji . W związku z tym w ostatnich latach pojawiały się pomysły, by uchwalić ustawę o statusie osoby najbliższej. Mówił o tym w wywiadach Prezydent Andrzej Duda. Proponował to Paweł Kukiz. Ustawa o statusie osoby najbliższej byłaby czymś innym niż ustawa o związkach partnerskich. Nie wiązałaby się bowiem z ustanawianiem alternatywnej formy związku, tylko usprawniałaby korzystanie z uprawnień, które już teraz są dostępne.
Warto zauważyć, że mogłoby to dotyczyć nie tylko związków, które opierają się na wspólnym pożyciu seksualnym, ale też np. na wspólnym mieszkaniu, prowadzeniu gospodarstwa domowego. Mogliby z tego korzystać współlokatorzy, którzy mieszkają ze sobą na tyle długo, że stają się dla siebie osobami bliskimi, ludzie starsi, którzy mieszkają razem z przyczyn finansowych czy zdrowotnych, rodzeństwo, które nie założyło rodzin, dziadkowie z wnukami, synowe z teściowymi. Status osoby najbliższej mógłby dotyczyć więcej niż dwóch osób.
12 grudnia 2023 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC) zawyrokował, że Polska naruszyła artykuł 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka poprzez brak uznania i ochrony związków osób jednopłciowych. Co ten wyrok oznacza dla Polski? Czy jest wiążący?
– Wyroki europejskich sądów i trybunałów odnoszą się do relacji obywateli z państwem. ETPC nie jest sądem konstytucyjnym, którego orzeczenia byłyby w jakikolwiek sposób wiążące dla zasad ustrojowych danego państwa. Najwyższą sankcją, jaką tu można zastosować, są kary finansowe.
Jeśli chodzi o sam wyrok – naruszenie artykułu 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oznacza naruszenie prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego. Widzimy tu wyraźnie rozbieżność między definiowaniem „życia rodzinnego” przez Trybunał w Strasburgu a tym, jak rozumie „życie rodzinne” polska Konstytucja.
Ta rozbieżność wiąże się ze sporem filozoficznym na poziomie aksjologicznym o to, co jest rodziną. My uznajemy, że pojęcie to odnosi się – jak na to wskazuje również brzmienie tego słowa w języku polskim – do czynności, jaką jest rodzenie. Ktoś kogoś urodził – i powstaje rodzina. Odchodzenie od takiego rozumienia rodziny wiąże się z tego typu orzecznictwem.
Jakiego rodzaju działania Polska będzie musiała podjąć w związku z tym wyrokiem?
– Państwo nie jest formalnie zobowiązane do zmiany prawa. Ostatnio w podobnej sytuacji została postawiona Litwa. W styczniu ubiegłego roku zapadł wyrok, w którym ETPC orzekł, że Litwa naruszyła art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka tym, że książki dla dzieci, w których pojawiał się temat relacji homoseksualnych, musiały być oznaczane informacją, że są one przeznaczone dla osób powyżej 14. roku życia. Faktycznie minister sprawiedliwości na Litwie przedstawiła projekt usunięcia tych przepisów pod dyktando ETPC, ale został on przez Sejm odrzucony.
Natomiast takie orzeczenia wiążą się z odszkodowaniami dla poszczególnych obywateli. Ten konkretny wyrok z grudnia ub. r. zapadł w sprawie 10 obywateli tworzących 5 par jednopłciowych. Wobec każdej z tych osób powstał obowiązek ze strony państwa polskiego, jednak związany tylko ze zwrotem kosztów wszystkich postępowań, które miały miejsce w kontekście tej sprawy. Myślę, że państwo polskie mogłoby odmówić wypłaty takich odszkodowań, jako że zawarcie takiego związku nie było możliwe i byłoby sprzeczne z podstawowymi zasadami porządku prawnego w Polsce.