Abotak pod ochroną, protestujący pod nadzorem. Fundacja Życie i Rodzina o narastającej agresji

Fundacja Życie i Rodzina alarmuje o nasilających się atakach na działaczy pro-life przed placówką AboTak przy ul. Wiejskiej w Warszawie. Jak relacjonuje Krzysztof Kasprzak z Fundacji Życie i Rodzina, eskalacja agresji nie jest przypadkowa, lecz wynika z podsycania wrogości przez środowiska aborcyjne. „Aborcyjny Dream Team szczuł i szczuł, aż w końcu są efekty" – mówi.

Według relacji Fundacji, w ostatnich tygodniach doszło do szeregu brutalnych incydentów. Podczas jednego z nich kobieta oblała wolontariuszy bliżej nieokreśloną lepką substancją. Choć została zatrzymana przez policję, bardzo szybko ją zwolniono. Towarzyszący jej mężczyzna zaatakował pikietujące kobiety w momencie, gdy były same. Jedną z nich popchnął, drugą uderzył w twarz, powodując rozcięcie wargi. W innym przypadku agresor wtargnął w zgromadzenie, przewrócił stolik i niszczył sprzęt należący do fundacji. W ocenie Krzysztofa Kasprzaka jest to dowód na podwójne bezprawie: zarówno związane z działalnością samej placówki AboTak, jak i z agresją na ulicy.

Działacze pro-life zapowiadają kontynuowanie protestów. Jak podkreśla przedstawiciel Fundacji Życie i Rodzina, celem jest całkowite zamknięcie tej placówki i pociągnięcie jej twórców do odpowiedzialności karnej.

„W Polsce nie będzie funkcjonujących ośrodków aborcyjnych. AboTak należy natychmiast zamknąć, a jego twórców postawić przed sądem!" – zaznacza.

Kontrowersyjna postawa policji

Szczególne oburzenie obrońców życia budzi postawa policji, która – ich zdaniem – nie reagowała właściwie na ataki wobec wolontariuszy. Fundacja domaga się konsekwencji wobec funkcjonariuszy odpowiedzialnych za zaniedbania. Składane jest wezwanie do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego oraz zabezpieczenia materiału dowodowego. Jak podkreśla Krzysztof Kasprzak, podczas legalnego zgromadzenia policja nie tylko nie przeciwdziałała naruszeniom prawa, ale zachowywała się tak, jakby ich nie dostrzegała.

Zdaniem rozmówcy, gdyby nie obywatelskie zatrzymanie agresorów dokonane przez samych uczestników pikiety, reakcja służb w ogóle by nie nastąpiła. Dodatkowo zniszczono mienie Fundacji Życie i Rodzina, a policja nie zabezpieczyła śladów. Fundacja domaga się wyjaśnień i rozliczenia winnych tych zaniechań.

Kontrowersje budzi również interwencja policji sprzed kilku tygodni wobec 18-letniego harcerza i jego ojca. Jak relacjonuje Krzysztof Kasprzak, młody mężczyzna został zatrzymany w rejonie placówki AboTak, mimo że – jak twierdzi – nie zrobił nic nagannego. Gdy funkcjonariusze dowiedzieli się, że czeka on na ojca, rozpoczęli działania zmierzające do zatrzymania również jego. Policja poinformowała „Nasz Dziennik", że prowadzi w tej sprawie odrębne postępowanie operacyjne. Funkcjonariusze Komendy Stołecznej Policji 15 listopada zatrzymali dwóch mężczyzn podejrzanych o zniszczenie mienia poprzez rozlanie substancji przed budynkiem przy ul. Wiejskiej 9. Jeden z nich usłyszał zarzut z art. 288 k.k., a drugi – zarzut pomocnictwa.

Jak wynika z policyjnego komunikatu, sprawa dotyczy rzekomego uszkodzenia mienia AboTak przez rozlanie substancji przed siedzibą placówki. Policja nie odpowiedziała jednak na pytania dotyczące okoliczności zatrzymania ojca i syna. Ich obrońca, mec. Hubert Kubik, złożył zażalenie na zatrzymanie, uznając je za bezzasadne, nieprawidłowe i nielegalne. Wskazał przy tym na brak dostępu do akt sprawy, co – jak argumentował – naruszało prawo do obrony.

„Zauważyć należy, że nieudzielenie dostępu do akt sprawy w sposób oczywisty jest powiązane z ograniczeniem prawa do obrony" – podniósł w zażaleniu adwokat.

Placówka pod ochroną, protestujący pod nadzorem

Krzysztof Kasprzak zauważa z goryczą, że choć doszło do pierwszych zatrzymań w kontekście działalności placówki aborcyjnej, nie dotyczą one – jak mówi – osób odpowiedzialnych za zabijanie dzieci poczętych. W jego ocenie osoby te nadal bez przeszkód prowadzą swoją działalność, w tym dystrybucję tabletek poronnych i udział w ich nielegalnym obrocie.

W ocenie przedstawiciela Fundacji Życie i Rodzina, AboTak objęty jest szczególną ochroną policyjną. Jak twierdzi, funkcjonariusze pełnią tam całodobowe dyżury, co sprawia wrażenie, że placówka korzysta z ochrony finansowanej ze środków publicznych. „Nasz Dziennik" zapytał policję, czy wydano formalny rozkaz takiej ochrony. Odpowiedź nie była jednoznaczna. Sierż. Kacper Wojteczko poinformował, że funkcjonariuszom zlecane są zintensyfikowane działania mające na celu eliminowanie naruszeń prawa podczas zgromadzeń w rejonie ul. Wiejskiej 9. Dodał również, że dzielnicowa pozostaje w stałym kontakcie z administratorem budynku oraz kierownictwem placówki AboTak.

Policja przyznaje, że wobec protestujących prowadzonych jest więcej postępowań. Funkcjonariusze Komendy Rejonowej Policji Warszawa I podjęli dotąd 35 czynności związanych z wykroczeniami, z których część trafiła do sądu. Zawiadomienia składali pracownicy budynku, mieszkańcy okolicy oraz osoby postronne. Sprawy te dotyczą m.in. zakłócania spokoju publicznego oraz naruszeń zakazu używania urządzeń nagłaśniających.

Źródło: Nasz Dziennik

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama