Dariusz Kwiecień: większość katechetów to nie księża, ale świeckie kobiety. MEN całkowicie je zignorowało

Wbrew twierdzeniom min. Nowackiej, religia w szkole to nie jest głównie sprawa biskupów czy księży. Zdecydowana większość katechetów to świeccy, którzy przez lata przygotowywali się do wykonywania swojego zawodu, teraz zaś jednym ministerialnym rozporządzeniem wypchnięci zostali ze szkół. 80 proc. katechetów to kobiety.

Szkoła to nie tylko uczniowie, ale także nauczyciele. Nie chodzi tu wyłącznie o kwestie ekonomiczne (choć i one mają znaczenie), ale o proste uznanie faktu, że solidne przygotowanie do zawodu nauczyciela zajmuje długie lata, a doświadczenie pedagogiczne zbiera się jeszcze dłużej. Tymczasem jednym ministerialnym podpisem usuwa się ze szkół tysiące doświadczonych nauczycieli, lekceważąc ich kompetencje i umiejętności.

„Ministerstwo przygotowując rozporządzenie oszacowało, że 10,5 tysiąca katechetów straci pracę. Będziemy o tym wiedzieć na koniec września albo na początku października, bo teraz wpływają ankiety ze wszystkich szkół do proboszczów, a proboszczowie przekazują to do diecezji. Oczywiście część katechetów została wypchnięta. Koleżanki pisały, że zrobią miejsce młodszym. Idą na emeryturę, jeżeli mają takie prawo. Poszły na urlopy podtrzymujące zdrowie, jest taka możliwość dla każdego nauczyciela. Ale jest też tak zwane bezrobocie ukryte, ponieważ katecheci, którzy mieli ponad etat, teraz spadają na pół etatu. Tak jak ja na przykład. I to jest konsekwencja, kwestią staje się utrzymanie rodziny” – wskazuje Dariusz Kwiecień, rzecznik Stowarzyszenia Katechetów Świeckich.

W sporze o miejsce lekcji religii w szkole ministerstwo całkowicie zignorowało głos samych nauczycieli-katechetów, tak jakby chodziło wyłącznie o księży i biskupów. Tymczasem zdecydowana większość katechetów to świeccy, co podkreśla Dariusz Kwiecień.

„Założyliśmy stowarzyszenie, bo pani minister Nowacka mówiła głównie o księżach, o biskupach, że religia w szkole to jest ich sprawa. Ale tak naprawdę większość nauczycieli to świeccy. Od 35 lat jesteśmy w szkole, jesteśmy pełnoprawnymi nauczycielami. Około 8 tysięcy to księża, około 3 tysiące to siostry zakonne, które też muszą utrzymać swoje domy. Reszta, 17 tysięcy to są katecheci świecy, nauczyciele religii, spośród których 80% stanowią kobiety. No i kobieta kobietom zgotowała ten los”.

Olbrzymie poparcie społeczne: pół miliona podpisów

Prowadzący debatę Michał Koźlik podkreślił, że nie chodzi tu tylko o samych katechetów. Poparcie dla nich wyraziła znaczna część społeczeństwa. Pod projektem „Religia lub etyka” udało się zebrać około pół miliona podpisów. Czy ministerstwo, które nie liczy się z głosem biskupów, głosem nauczycieli, zignoruje także głos rodziców?

Dariusz Kwiecień opisując zbieranie podpisów wskazuje, że była to akcja całkowicie oddolna.

„Na początku my, zwykli katecheci powołaliśmy stowarzyszenie i to taka była kula napędzająca. «Ja nie mam nic, ty nie masz nic, róbmy projekt». Wsparł nas Instytut Ordo Iuris przygotowując ten projekt bezpłatnie, non profit. Nikt inny nie odpowiedział, jesteśmy więc bardzo wdzięczni. Stworzenie komitetu było dla nas czymś nowym. Zaprosiliśmy do niego i rodziców, i wychowawców, i związkowców, i prawników, a także ludzi z innych Kościołów. I oni bardzo chętnie przyjęli to zaproszenie. Dostaliśmy jakiś pokoik grzecznościowo w Poznaniu. Stworzyliśmy stronę internetową i zaczęliśmy rejestrować wolontariuszy, zgodnie z prawem. Efekt przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Mieliśmy parę tysięcy zrzutki społecznej na roll-upy, a tu nagle okazuje się, że mamy pół miliona podpisów. To jest niesamowity rezonans. Oczywiście też mieliśmy zielone światło ze strony rzecznika episkopatu, księdza Leszka Gęsiaka. Mieliśmy spotkanie z biskupem Marczakiem i dostaliśmy pozytywną rekomendację, ale każdy biskup już indywidualnie swojej diecezji jakby nagłaśniał czy popierał. I jesteśmy w Sejmie. Za dwa dni będzie, jutro będzie wystąpienie przewodniczącego, który będzie referował ten projekt, zaczynając od słów polskiej konstytucji.”

To, czy w szkole będzie miejsce dla lekcji religii lub etyki, mających fundamentalne znaczenie dla kształtowania wrażliwości i świadomości moralnej dzieci i młodzieży, nie jest w pierwszej kolejności sprawą duchownych, ale rodziców. Ministerstwo Edukacji Narodowej może demonstracyjnie ignorować zdanie biskupów i księży, czy ośmieli się jednak zignorować także pół miliona głosów rodziców? Przekonamy się o tym w najbliższym czasie.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama