Być świętym to być przyjacielem Boga – wszyscy jesteśmy zaproszeni do tej przyjaźni. Przyjaźń jednak to nie koleżeństwo ani nie jakieś mgliste odczucie. Tego właśnie uczy nas dzisiejszy patron, królewicz Kazimierz, dla którego przyjaźń Boga wyrażała się w modlitwie, życiu sakramentalnym, w trosce o chorych i ubogich, pisze ks. Michał Kwitliński w dzisiejszym komentarzu liturgicznym.
Doświadczenie ludzkiej przyjaźni może otworzyć nas na przyjaźń z Bogiem. Jednocześnie musimy pamiętać, że w tej relacji inicjatywa należy do samego Boga.
Doświadczenie prawdziwej ludzkiej przyjaźni, czyli więzi opartej na wspólnym odczuwaniu i pragnieniu dobra, na pragnieniu dobra dla siebie nawzajem, pomaga nam wejść w przyjaźń z Bogiem. Jednak to On jest tym, który tę relacje zaczyna, proponuje przyjaźń. On określa co jest dobrem, które nas połączy. A jest nim – szczęście każdego z nas.
Nie można też mylić przyjaźni z koleżeństwem. Bóg nie jest naszym kolegą, kumplem, ale jest nieskończenie większy od nas i ma prawo określać warunki wzajemnej przyjaźni
Przyjaźń z Bogiem to nie koleżeństwo. Nie jesteśmy sobie równi. Bóg stawia warunki. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Miłość Boga nie jest jakimś nieokreślonym uczuciem czy pragnieniem: jest daleko, niewiele o Nim wiem, ale chyba mnie kocha i to jest miłe, więc ja też czasem o Nim ciepło pomyślę. Taki obraz Boga ma wielu chrześcijan, dla których wiara jest niesprecyzowanym uczuciem wobec Kogoś, kto tu i teraz nie jest dla mnie szczególnie ważny i nawet wolałbym, aby nie wtrącał się za bardzo w moje bieżące sprawy.