„Parasol ochronny rządu Tuska”. Prokuratura odmówiła śledztwa w sprawie przychodni aborcyjnej Abotak

Prokuratura Rejonowa Warszawa – Śródmieście odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie działalności aborcyjnej „przychodni” Abotak. Przed dwoma dniami media obiegła wiadomość o skierowaniu sprawy do sądu przeciwko emerytce z Torunia, która zamieściła na Facebooku emocjonalny wpis. Z jednej strony bierność wobec oczywistego łamania prawa – z drugiej zastanawiająca nadgorliwość w tropieniu „mowy nienawiści”.

Zawiadomienie w sprawie placówki Abotak złożył Instytut Ordo Iuris wskazując na możliwość popełnienia przestępstw wykonywania aborcji z naruszeniem przepisów ustawy oraz wprowadzania do obrotu „produktu leczniczego” (tabletek wczesnoporonnych) bez zezwolenia.

Lokal placówki został otwarty w Warszawie 8 marca tego roku. Dwa dni później do prokuratury wpłynęło zawiadomienie złożone przez Ordo Iuris. Było ono skierowane przeciwko trzem działaczkom proaborcyjnym – Justynie Wydrzyńskiej, Natalii Broniarczyk i Kindze Jedlińskiej. Instytut zawiadamiał o możliwości naruszenia przez nie art. 152 Kodeksu karnego i art. 124 ustawy Prawo farmaceutyczne. Minęły prawie trzy miesiące. Ostatecznie Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście odmówiła wszczęcia postępowania.

Instytut zdecydował się złożyć zawiadomienie, gdyż aktywistki w trakcie konferencji prasowych oraz w udzielanych wywiadach potwierdziły, że w ośrodku będą przeprowadzane aborcje farmakologiczne, za pośrednictwem których zamierzają „wspierać” kobiety w ciąży – mimo obowiązujących przepisów prawa. Justyna Wydrzyńska została już wcześniej skazana za przekazanie tabletek poronnych ciężarnej kobiecie spodziewającej się bliźniąt. Sąd Apelacyjny w Warszawie, rozpatrując sprawę w drugiej instancji, skierował ją do ponownego rozpoznania.

Jest „ogłoszenie”, nie ma „nakłaniania”, prokuratura nie widzi problemu

Zdaniem prokuratury, umieszczenie ogólnego ogłoszenia o możliwości wykonania aborcji nie stanowi nakłaniania do przerwania ciąży z naruszeniem przepisów ustawy. Taki przekaz musiałby być skierowany do konkretnej kobiety ciężarnej. Prokuratura uważa, że wypowiedzi działaczek prowadzących lokal o możliwości przeprowadzenia w nim aborcji nie stanowią dowodu przestępstwa, a mają jedynie „charakter agitacji ideologicznej i happeningu o charakterze aborcyjnym”. O braku dowodów, w ocenie prokuratury, mają świadczyć twierdzenia aktywistek aborcyjnych „dotyczące dokonywania 130 aborcji dziennie oraz przedstawiania procedury aborcyjnej jako alternatywnego sposobu spędzania czasu z koleżankami”.

Prokuratura stwierdziła również, że wypowiedzi działaczek „w najmniejszym stopniu nie wykazują, aby rzekomo udzielana pomoc miała być procederem przestępczym”. Ustawa bowiem przewiduje wyjątki pozwalające na przerwanie ciąży. Zdaniem prokuratury nie ma zatem przesłanek, aby twierdzić, że doszło do naruszenia art. 152 KK. Prokuratura nie dopatrzyła się także możliwości popełnienia przestępstwa z art. 124 ustawy Prawo farmaceutyczne, podkreślając, że aktywistki nie wskazały, jakie konkretnie środki mają być przekazywane kobietom w lokalu Abotak. Podejmując decyzję o odmowie wszczęcia postępowania, prokuratura tłumaczyła się koniecznością ochrony wolności słowa.

Bezsprzecznie aborcjoniści korzystają z parasola ochronnego roztoczonego przez rząd Donalda Tuska. Brak reakcji ze strony prokuratury tylko utwierdza ich w poczuciu bezkarności. W sprawie ścigania protestujących rolników czy internautów wypowiadających się krytycznie wobec prezesa WOŚP Jerzego Owsiaka, służby państwowe zostały postawione w stan najwyższej gotowości. Jednak, gdy mamy do czynienia aktywistkami „przychodni” aborcyjnej, prokuratura nie reaguje na oczywiste przestępstwa. Co więcej, wiceminister klimatu Urszula Zielińska na swoim profilu w serwisie X gratulowała organizatorom, a minister ds. równości Katarzyna Kotula zażądała ścigania karnego działaczy prolife protestujących przeciwko tej „przychodni” – wskazuje adw. Magdalena Majkowska z Ordo Iuris.

Źródło: Ordo Iuris

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama