W Markowej uczczono Narodowy Dzień Polaków Ratujących Żydów. 81 lat temu rozstrzelano Ulmów

„Zachowujemy pamięć o tych, którzy w nieludzkich warunkach zachowali się godnie. Nie zastanawiając się nad własnym życiem ratowali życie zagrożonych, prześladowanych Żydów” – powiedziała podczas obchodów prezes Towarzystwa Przyjaciół Markowej Maria Ryznar-Fołta.

W Markowej na Podkarpaciu uczczono pamięć Polaków ratujących Żydów podczas II wojny światowej. Na ich grobach złożono kwiaty i zapalono znicze, w kościele parafialnym została odprawiona Msza św., którą celebrował abp Józef Michalik, arcybiskup senior diecezji przemyskiej.

Narodowy Dzień Pamięci jest świętem ustanowionym z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy. Przypada w rocznicę śmierci bł. Rodziny Ulmów 24 marca. Jednak obchody w Markowej rozpoczęły się już w niedzielę.

„Zachowujemy pamięć o tych, którzy w nieludzkich warunkach zachowali się godnie. Nie zastanawiając się nad własnym życiem ratowali życie zagrożonych, prześladowanych Żydów” – powiedziała do zgromadzonych prezes Towarzystwa Przyjaciół Markowej Maria Ryznar-Fołta.

Na grobie Ulmów oraz innych mieszkańców Markowej, którzy podczas II wojny światowej ratowali Żydów, złożono kwiaty i zapalono znicze.

„W ten sposób czcimy pamięć wszystkich Sprawiedliwych, o których przez lata nie mówiono, o których zapomniano, a oni ratowali swoich starszych braci w wierze” – dodała Ryznar-Fołta.

Półtora roku na strychu

W niedzielnych uroczystościach uczestniczy m.in. 93-letni Eugeniusz Szylar, którego rodzice – Dorota i Antoni ukrywali na strychu domu siedmioro Żydów. Pomagali im przez 17 miesięcy – od stycznia 1943 r. do lipca 1944 r. Wszyscy przeżyli. Szylarowie mieli pięcioro dzieci.

W dawnym domu Szylarów, przeniesionym do skansenu w Markowe odbyło się spotkanie z Eugeniuszem Szylarem.

Do Markowej w niedzielę przyjechali m.in. wiceprezes IPN Mateusz Szpytma oraz marszałek Podkarpacia Władysław Ortyl. W kościele parafialnym została odprawiona Msza św.

„Zostało wielkie i piękne świadectwo, że w najtrudniejszych czasach można się zachować po chrześcijańsku, z wiarą i że te czyny, te zwycięstwa nad sobą nie giną w mrokach dziejów, ale nabierają nowego blasku, rozpraszając mroki serc ludzkich, poprzez całe pokolenia budząc dobro i pragnienie dobra” – powiedział w homilii abp Michalik.

Dodał, że przemyska kuria ciągle otrzymuje prośby o przesłanie relikwii błogosławionych markowian. Zdaniem byłego metropolity to znak, że nawet w najtrudniejszych czasach jest możliwe zachować wierność Bożym przykazaniom i zachować się godnie.

„Dzisiejsze czasy też są trudne do bycia chrześcijaninem; bycia człowiekiem, który nie odłącza życia od wiary, sposobu codziennego zachowania się, gotowości do ofiary” – stwierdził. Zachęcał do modlitwy za wstawiennictwem bł. Rodziny Ulmów o łaskę „nawrócenia naszemu narodowi naszym rodzinom”.

Kaznodzieja zwrócił uwagę, że rodzina Józefa i Wiktorii była rodziną wielodzietną. „Kto dzisiaj ma odwagę złożyć zaufanie w dziecku przychodzącym na świat?” – pytał retorycznie.

„Polska i Europa wymiera, dlatego że dzisiaj, jak podają w statystykach, dla 20 procent kobiet polskich ideałem jest zupełnie nie mieć dziecka. Psinkę, kotka przyjmiemy chętnie, a nie ma miejsca dla dziecka. Musi odrodzić się miłość” – mówił abp Michalik.

Dalej wskazywał, aby w życiu publicznym wspierać ludzi sumienia, którzy sprzeciwiają się „zbrodniczym planom” i walczą o życie. Przestrzegał natomiast przed tymi, którzy mają chwiejne poglądy. – Raz są wierzący, raz niewierzący, raz krzyża bronią, raz wyrzucają krzyż z urzędu, ze szkoły. Bójmy się tych, którzy te najważniejsze wartości przekreślają dla kariery ludzkiej – podkreślił.

Abp Michalik zauważył, że aż sześciu mieszkańców Markowej otrzymało medale Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, co – jego zdaniem – jest ewenementem w skali świata.

Męczennicy z Podkarpacia

Józef i Wiktoria Ulmowie mieszkali we wsi Markowa w przedwojennym województwie lwowskim, obecnie podkarpackim. Józef był rolnikiem, działaczem społecznym, wykonywał też m.in. zawód fotografa. Ulmowie wychowywali sześcioro dzieci, Wiktoria była po raz siódmy w ciąży.

W czasie wojny ukryli w swoim domu grupę Żydów. Wiosną 1944 r. zostali zadenuncjowani, prawdopodobnie przez granatowego policjanta. Niemieccy żandarmi z posterunku w Łańcucie 24 marca 1944 r. dokonali masakry w domu Ulmów. Najpierw zginęli Żydzi. Wśród nich dwie córki sąsiadów Ulmów – Goldmanów: Golda (Genia) Gruenfeld i Lea Didner z małym dzieckiem. Zamordowali także trzech braci Szallów, ich 70-letniego ojca Saula Szalla oraz kolejnego mężczyznę z rodziny Szallów.

Następnie na oczach dzieci Ulmów rozstrzelali Józefa i jego żonę Wiktorię, która w czasie egzekucji zaczęła rodzić. Na końcu zabili dzieci – ośmioletnią Stanisławę, sześcioletnią Barbarę, pięcioletniego Władysława, czteroletniego Franciszka, trzyletniego Antoniego i półtoraroczną Marię. W masakrze zginęło 17 osób.

Błogosławiona rodzina

W Markowej przed wojną żyło 120 Żydów, przeżyło 21. Część z nich ukrywała się we wsi. Po morderstwie na Ulmach nikt nie wyrzucił z domu ukrywanych osób, nie jest też znany żaden wypadek denuncjacji.

Za pomoc Żydom w 1995 r. Wiktoria i Józef Ulmowie zostali pośmiertnie uhonorowani tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. W 2010 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył ich Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

10 września 2023 r., decyzją papieża Franciszka, Ulmowie – cała rodzina – zostali beatyfikowani jako męczennicy.

O Ulmach i innych Polakach ratujących Żydów opowiada film Fundacji Opoka pt. „Ratuję człowieka”.

W Markowej zbudowano Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów. Budynek pokryty spatynowaną blachą przypomina prosty wiejski dom albo dużą stodołę. Obok rośnie owocowy Sad Pamięci nawiązujący do Ogrodu Sprawiedliwych w jerozolimskim Jad Waszem. (PAP)

Źródło: Logo PAP

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama