W Indiach narasta hinduistyczny nacjonalizm, a wraz z nim nasilają się ataki na chrześcijan.
Do poważnych aktów przemocy doszło w stanie Uttar Pradesh, gdzie ostatnie wybory znacząco wygrała Indyjska Partia Ludowa (BJP), czyli ugrupowanie obecnego premiera Narendry Modiego.
Nieznani sprawcy sprofanowali chrześcijański cmentarz w Rajapur. Powyrywali z ziemi i poniszczyli tam nagrobne krzyże, a także same groby. Jednocześnie zaczęto rozpowszechniać pogłoski, że tamtejsi dalitowie siłą zostali zmuszeni do przyjęcia chrześcijaństwa. Budzi to coraz większy niepokój miejscowych wyznawców Chrystusa, którzy podkreślają bezpodstawność tych oskarżeń.
„Zbezczeszczenie grobów rani nasze uczucia religijne i jest wyrazem totalnego braku szacunku dla naszych przodków. Jest to zarazem znak królującej kultury bezkarności, gdy chodzi o działania hinduistycznych bojówek oraz próba zastraszenia naszej niewielkiej wspólnoty” – podkreśla Sajan George kierujący Ogólnoindyjską Radą Chrześcijan. Jako pozbawione wszelkich podstaw określa on również oskarżenia podnoszone przez szefa jednej z hinduistycznych organizacji pod adresem misjonarzy o to, że „przez całe dziesięciolecia oszukiwali oni hinduską młodzież złudnymi obietnicami i zmuszali do porzucania religii ojców”. „Oskarżenia o prozelityzm i zmuszanie siłą ludzi do przyjęcia chrześcijaństwa są fałszywe i pozbawione jakichkolwiek postaw” – podkreśla Georg. Wskazuje zarazem, że Indie są krajem demokratycznym, którego konstytucja gwarantuje wolność wyznania. W tym morzu hinduizmu wspólnota chrześcijańska, to zaledwie 2,3 proc. mieszkańców tego ogromnego kraju.
bz/ rv