Papież wezwał młodych Birmańczyków, aby byli uczniami-misjonarzami, posłańcami dobrej nowiny Jezusa.
„Bądźcie odważni, wspaniałomyślni, a przede wszystkim radośni” – z tymi słowami zachęty zwrócił się Papież do młodych Birmańczyków, z którymi modlił się na Mszy w katedrze Najświętszej Maryi Panny w Rangunie. Podkreślił, że dzięki swej młodości, wierze i entuzjazmowi są oni przekazicielami „dobrej nowiny”. Ale jak można mówić o dobrej nowinie, gdy wielu cierpi, a wokół tyle jest niesprawiedliwości, ubóstwa, nędzy? – pytał Franciszek.
„Chciałbym jednak, aby z tego miejsca wyszło bardzo jasne przesłanie. Chciałbym, aby ludzie wiedzieli, że wy, młodzi mężczyźni i kobiety z Birmy, nie boicie się wierzyć w dobrą nowinę o Bożym miłosierdziu, ponieważ ma ono imię i twarz – Jezusa Chrystusa. Jako posłańcy tej dobrej nowiny bądźcie gotowi przekazywać słowo nadziei Kościołowi, waszej ojczyźnie, światu. Bądźcie gotowi nieść dobrą nowinę braciom i siostrom, którzy cierpią i potrzebują waszych modlitw i solidarności, ale także waszej pasji na rzecz praw człowieka, sprawiedliwości i rozwoju tego, czym obdarza Jezus: miłości i pokoju” – mówił Papież.
Nawiązując do czytania z Listu do Rzymian (10, 14-15) Franciszek zaproponował młodym jako życzliwy im dziadek – tak sam siebie określił – odpowiedź na pytania stawiane przez św. Pawła, które dotyczą naszego miejsca w planie Bożym. Aby inni mogli usłyszeć o Bogu i uwierzyć, muszą Go znaleźć w ludziach, którzy byliby autentyczni, prawdziwi. Być takimi pomaga Pan, dlatego trzeba z Nim rozmawiać na modlitwie. Inspiracją do takiej postawy – zaznaczył Papież – mogą być także rozmowy ze świętymi, jak chociażby z patronem dzisiejszego dnia, Apostołem Andrzejem.
„Był prostym rybakiem, a stał się wielkim męczennikiem, świadkiem miłości Jezusa. Zanim jednak stał się męczennikiem, popełnił błędy i musiał być cierpliwy, musiał uczyć się stopniowo, jak być prawdziwym uczniem Chrystusa. Wy również nie bójcie się uczyć na własnych błędach! Niech święci prowadzą was do Jezusa, ucząc was powierzania swojego życia w Jego ręce. Wiecie, że Jezus jest pełen miłosierdzia. Podzielajcie z Nim zatem wszystko, co macie w sercu: lęki i zmartwienia, marzenia i nadzieje. Pielęgnujcie życie wewnętrzne, tak jakbyście czynili z ogrodem czy polem. Wymaga to czasu, wymaga cierpliwości. Ale tak jak rolnik umie czekać na wzrost urodzaju, podobnie, jeśli będziecie umieli być cierpliwi, Pan da wam, że przyniesiecie owoc obfity; owoc, którym będziecie później mogli dzielić się z innymi” – mówił Ojciec Święty.
Papież wezwał młodych Birmańczyków, aby byli uczniami-misjonarzami, posłańcami dobrej nowiny Jezusa; aby zadawali pytania, które zmuszają do myślenia. A fakt, że jest ich niewielu, rozproszonych po różnych częściach kraju, niech przypomina, że Ewangelia wyrasta z małych korzeni.
„Dlatego zróbcie trochę hałasu! Chciałbym was prosić, abyście krzyczeli, ale nie głosem, nie w taki sposób. Chciałbym, abyście krzyczeli swoim życiem, swoim sercem, tak, byście byli znakiem nadziei dla tych, którzy są zniechęceni, ręką wyciągniętą ku chorym, uśmiechem życzliwie przyjmującym obcokrajowców, troskliwym wsparciem dla samotnych” – podkreślił Papież.
Mówiąc o misji, jaką mają do wypełnienia wierzący, Franciszek zaznaczył, że nie jesteśmy w niej nigdy sami, bo jest obok nas Jezus. A pójściu za Nim ma towarzyszyć świadomość, że jest On zawsze przed nami, więc nie należy rzucać się do przodu o własnych siłach.
Kończąc homilię do młodych Birmańczyków Papież zachęcił ich do spojrzenia na Maryję, aby na Jej wzór umieli przyjąć dobrą nowinę i czynili dar z siebie, powierzając się miłującej opiece Boga. „Obyście jak Maryja byli wszyscy łagodni, ale mężni w niesieniu innym Jezusa i Jego miłości” – mówił Ojciec Święty.
pp/rv