Zdecydowana większość uczestników „karawany migrantów” będzie musiała zastąpić swój „amerykański sen” jedynie „meksykańskim marzeniem”.
95 proc. z osób, które uciekły m.in. z Hondurasu, Salwadoru i Gwatemali i przez granicę z Meksykiem próbują dostać się do Stanów Zjednoczonych nie ma na to najmniejszych szans.
Sytuacja na pograniczu jest bardzo trudna. Znajduje się tam co najmniej 8,5 tys. migrantów, którzy całymi tygodniami szli pieszo w karawanie uciekając przed niesprawiedliwością, biedą i wykorzystywaniem. „Wiele z tych osób jest chorych i wycieńczonych podjętym wysiłkiem. Meksyk gościnnie ich przyjął i otoczył opieką, jednak teraz potrzebuje wsparcia wspólnoty międzynarodowej, ponieważ ta sytuacja nie rozwiąże się w ciągu najbliższych tygodni” – podkreśla arcybiskup Tijuany, meksykańskiego miasta leżącego na granicy z USA. Abp Francisco Moreno Barrón wskazuje, że różne kościelne organizacje aktywnie włączyły się w niesienie pomocy migrantom. „Dzięki tej jedności jesteśmy w stanie zapewnić potrzebującym dach nad głową, wyżywienie i pomoc medyczną. Wspierają nas w tym miejscowe władze, jednak w obliczu przedłużania się kryzysu potrzebujemy pomocy z zewnątrz” – zauważa meksykański hierarcha.
95 proc. z tych osób nigdy nie otrzyma azylu w Stanach Zjednoczonych. By go dostać trzeba przedstawić konkretne dowody na to, że jest się np. prześladowanym, a ci ludzie często nie mają nawet aktów urodzenia dla swoich dzieci – podkreśla ks. Pat Murphy, prowadzący ośrodek dla uchodźców w Tijuanie.
“Porzucają swe domy z powodu ogromnego ubóstwa, przemocy jakiej doświadczają w swych krajach, albo dlatego, że zorganizowane grupy przestępcze zmuszają ich dzieci do wejścia w gangi. Zmuszani są też do płacenia wysokich haraczy od swej pracy. Z każdych 50 zarobionych dolarów, co najmniej połowę muszą oddać kryminalistom. Właśnie dlatego uciekają: pragną lepszego życia – mówi Radiu Watykańskiemu ks. Pat Murphy. – Niestety nikt nie wytłumaczył im, co tak naprawdę czeka ich na granicy. Łudzą się, że przedostaną się do USA, tymczasem uda się to tylko nielicznym. Dlatego przygotowujemy specjalny program pomocy dla tych, którzy zechcą poprosić o azyl w Meksyku. Będą musieli zastąpić swój «amerykański sen» jedynie «meksykańskim marzeniem».”
Źródło: www.vaticannews.va