W najbardziej wysuniętej na północ prowincji Mozambiku – Cabo Delgado, od ponad półtora roku nieznani sprawcy dokonują napadów mordując tamtejszą ludność, podpalając wioski, kościoły i meczety. Tak o sytuacji w regionie pisze biskup jego głównego miasta – Pemby.
Bp Luiz Fernando Lisboa, misjonarz z Brazylii, w liście do tamtejszej wspólnoty kościelnej apeluje o nie przyzwyczajanie się do przemocy i do nie ustawania w wysiłkach na rzecz pokoju i sprawiedliwości. Przyznał, że rebelianci pojawiają się jak zwidy, w najmniej oczekiwanym momencie i pozostawiają po sobie tylko zniszczenia. „Musimy zdemaskować tych, którzy kryją się za tymi atakami, tych, którzy chcą nas zniszczyć, abyśmy umieli się przed nimi bronić i położyć kres naszym oprawcom”.
Biskup diecezji Pemba przyznał, że w czasie wizyty w swoich parafiach spotykał setki uciekinierów, którzy opuścili swoje domy, a także wielu ludzi w żałobie, po śmierci swoich bliskich. Dzieci nie chodzą do szkół, gdyż te są zamknięte. „Kościół, instytucje, cała nasza wspólnota żyje w ciągłej atmosferze strachu i niepewności” – dodał hierarcha.
Przypomniał także, że tamtejsze ziemie obfitują w rzadkie, cenne minerały, między innymi rubiny, a także w drewno i żyzne gleby. Kto wie więc, czy ataki na tamtejszą ludność nie mają związku z rabunkowym wykorzystywaniem tych dóbr, a także z handlem narządami ludzkimi, czy w ogóle handlem ludźmi, i nie stoją za nimi bojówki islamskie, przybyłe z ościennych państw i współpracujący z nimi miejscowi – pyta bp Lisboa.
Źródło: www.vaticannews.va