Nie wszyscy mogą wziąć udział w ŚDM w Panamie. Sytuacja polityczna w Nikaragui sprawiła, że wiele młodych trafiło do więzienia lub straciło życie. Miejscowa Konferencja Episkopatu nie mogła przyjąć młodzieży w swoich diecezjach obawiając się o jej bezpieczeństwo.
„Kiedy dowiedziałem się, że Papież będzie w Panamie zacząłem zbierać pieniądze. Jednak wybuch protestów społecznych w Nikaragui zmienił radykalnie moje życie”, mówi 24-letni Dexter, oskarżony dzisiaj, podobnie jak wielu innych, za udział w manifestacjach przeciwko Danielowi Ortedze, o terroryzm i zamach stanu. Ostatecznie zaoszczędzone pieniądze przeznaczył na pomoc potrzebującym. Sam żyje w ukryciu.
Konferencja Episkopatu Nikaragui, która poparła protesty społeczne szacuje, że do sąsiedniej Panamy pojedzie ok. 2 tys. osób. Młodzież musiała dokonać wielkich wyrzeczeń, aby móc wziąć udział w ŚDM. Wielu sprzedało swój telefon czy inne rzeczy osobiste, aby „przeżyć to wyjątkowe doświadczenie w Ameryce Środkowej”, podkreśla Pedro Marcel, koordynator duszpasterstwa młodzieży w archidiecezji Managua. „Chciałem pojechać na ŚDM, ale nie spodziewałem się obecnej sytuacji społeczno-politycznej”, mówi Rafael. Stracił pracę, a za zaoszczędzone pieniądze kupił żywność dla swoich przyjaciół, z którymi miał jechać razem. Dzisiaj przebywają w więzieniu. Młodzi Nikaraguańczycy, którzy przyjadą do Panamy mają nadzieję, że Papież doda im nadziei. „Trzeba, aby Papież Franciszek wypowiedział się stanowczo i wprost na temat narodu nikaraguańskiego, aby potępił zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione przez dyktaturę Ortegi-Murillo i odniósł się do sytuacji w Nikaragui”.
Nikaragua to jeden z najbiedniejszych krajów Ameryki Środkowej. Od początku protestów antyrządowych zginęło co najmniej 325 osób, ponad 600 zostało uwięzionych, wiele uciekło do sąsiednich krajów. Kryzys polityczny spowodował milionowe straty oraz zamknięcie zakładów pracy.