Kard. Ravasi: nie można zamknąć się w religijnej oazie, odcinając się od kultury

Podczas wykładu wygłoszonego w trakcie inauguracji roku akademickiego na Papieskim Uniwersytecie Angelicum kard. Gianfranco Ravasi podkreślił, że dostrzegając słabości i zagrożenia współczesnej kultury, Kościół nie może się od niej odciąć, zamykając się w pewnym rodzaju kulturowego getta

Choć wykład wygłoszony został akademickim językiem, niełatwym w odbiorze, porusza on kwestie na tyle ważne, że warto poświęcić trochę czasu, aby „wgryźć się” w jego przesłanie.

Po pierwsze, pojęcie „kultury” dawno już nie kojarzy się wyłącznie z „kulturą wysoką”, z pewnego rodzaju myślową i artystyczną arystokracją czy elitarnością. W obecnym rozumieniu kultura obejmuje także popularne formy wyrazu artystycznego, komunikacji, powszechne wzorce myślowe, a także aspekty techniczne i fizyczne. Do takiego rozumienia kultury odnoszą się także różne dokumenty Kościoła od Vaticanum II aż do chwili obecnej.

Słowo wcielone, czyli kwestia inkulturacji

Kwestia inkulturacji, czyli wcielenia niezmiennej Ewangelii w kulturowy konkret danego czasu, miejsca i społeczności, nie jest bynajmniej kwestią drugorzędną, jeśli nie chcemy, aby przesłanie Kościoła postrzegane było jako jakiś relikt przeszłości, jako swego rodzaju myślowy i kulturowy skansen. Co więcej, przenikanie się chrześcijaństwa i kultury miało miejsce od samego początku istnienia Kościoła – z dobroczynnymi skutkami zarówno dla Kościoła, jak i dla kultury.

Jak podkreśla kardynał, „Słowo Boże nie jest świętym meteorytem, który spadł z nieba, ale splotem boskiego Logos z historycznym sarks: „Słowo stało się ciałem” (J 1, 14).” Inaczej niż starożytni Grecy, zarówno Żydzi, jak i chrześcijanie dostrzegali konkretne działanie Boga w historii, nie zamykając Go w sferze transcendencji. Mówca przytoczył tu spostrzeżenie Gilberta K. Chestertona, który pisał, że „Ikonografia chrześcijańska przedstawia świętych z oczami otwartymi na świat, podczas gdy ikonografia buddyjska przedstawia każdą istotę z oczami zamkniętymi”. O ile greckie czy dalekowschodnie koncepcje teologiczne stanowiły raczej ucieczkę od rzeczywistości doczesnej, od cielesności czy też materialności, teologia chrześcijańska podkreślała zawsze Bożą obecność w konkretnych okolicznościach historycznych. Sami chrześcijanie również nie mogą uciekać od otaczającej ich rzeczywistości, wręcz przeciwnie, mają być w niej obecni jak sól w posiłku (Mt 5,13), zaczyn w cieście (Mt 13,33) czy ziarno w ziemi (J 12,24).

Współczesne przemiany kulturowe: wielkie wyzwanie

Nie sposób jednak nie zauważyć, że obecne przemiany kulturowe stają się dla chrześcijan szczególnie trudnym wyzwaniem. Ravasi wspomina tu m.in. o erozji tożsamości kultowej, moralnej i duchowej, nietrwałości czy wręcz płynności nowych modeli etyczno-społecznych. To prowadzi do fragmentaryzacji, do prymatu emocji, do powstania kultury natychmiastowej gratyfikacji, pozbawionej głębszych znaczeń, polegającej raczej na kumulowaniu doznań. Życie zdominowane przez konsumpcję, autoreferencyjność (której symbolicznym przejawem są „selfie” czy słuchawki odcinające nas od otoczenia) i kult ciała jest życiem, w którym skala wartości bardzo się zawęziła. Kardynał przytacza tu frazę Paula Ricoeura: „Żyjemy w epoce, w której bulimii środków odpowiada atrofia celów”. Mamy do dyspozycji olbrzymią ilość narzędzi, form wyrazu, tyle że treści, które wyrażamy z ich pomocą, są mikre, tymczasowe i pozbawione ciężaru gatunkowego. Brak odniesienia do ważnych pytań egzystencjalnych, sprowadzenie relacji międzyludzkich do wymiaru ekonomicznego, a miłości – do jej wymiaru seksualnego nie sprzyja dialogowi kultury i wiary.

Kardynał wskazuje na dwie tendencje szczególnie zagrażające temu twórczemu dialogowi: „apateizm”, czyli religijną apatię połączoną z moralną obojętnością. To, czy Bóg istnieje, staje się tu nieistotne, a kategorie etyczne zostają rozmyte. W licznych wypowiedziach, w tym w adhortacji Evangelii gaudium Papież Franciszek określał tę tendencję mianem „kultury prowizoryczności”. Drugą groźną tendencją jest dążenie do sprowadzenia wiary wyłącznie do sfery prywatnej, bez odniesienia do życia społecznego czy też traktowanie jej jako subiektywnego doświadczenia.

Pomimo negatywnej oceny tego współczesnego pejzażu kulturowo-społecznego, kard. Ravasi podkreśla, że „uwaga poświęcana zmianom paradygmatu społeczno-kulturalnego nie powinna przerodzić się w akt odrzucenia”. Nie możemy „ulec pokusie zamknięcia się w religijnej oazie, by w niej trwać na nostalgicznym wspominaniu mitycznej przeszłości”.

Obszary, które wymagają szczególnej uwagi

Jako obszary, które w sposób szczególny domagają się obecnie twórczego dialogu, Ravasi wymienia naukę i komunikację informatyczną. Osiągnięcia naukowe, zwłaszcza w dziedzinie genetyki, rodzą pokusy manipulacji ludzkim fenotypem. Postulaty stawiane przez zwolenników trans- i posthumanizmu rodzą bardzo poważne pytania etyczne, od których Kościół nie może uciekać. Teologowie muszą zmierzyć się przede wszystkim z pytaniem, „czy owe interwencje w samym sercu życia ludzkiego należałoby uznać za porównywalne, a zatem również możliwe do usprawiedliwienia przez wizję biblijną człowieka jako namiestnika lub zastępcy, czy wreszcie «obrazu» Boga, czy też należałoby sklasyfikować je jako śmiertelny grzech pierworodny pokusy bycia «jak Bóg»”. Kolejnymi kwestiami są: problem neuronauki, sprowadzającej całą aktywność umysłu do wymiaru biochemicznego oraz kwestia sztucznej inteligencji, która jak dotąd podejmowana jest głównie w aspekcie sprawności technicznej, z zaniedbaniem aspektu etycznego. Nie jest bynajmniej nieistotne to, „jakie wartości moralne zaprogramowane zostaną w algorytmach sterujących maszynami myślącymi w ich procesach decyzyjnych w obliczu scenariuszy, z którymi te mogą się zetknąć, i w kontakcie z którymi będą one musiały podejmować decyzje, mogące wpłynąć na życie istot ludzkich”.

Chrześcijanie muszą także odnieść się do tzw. infosfery. Żyjemy w czasach, gdy po trzech wielkich rewolucjach antropologicznych: „kopernikańskiej, darwinowskiej oraz psychoanalitycznej” doświadczamy „rewolucji informatycznej”, która zasadniczo odmieniła sposób funkcjonowania społeczeństwa, a także wpłynęła na kulturę. To, że „medium jest przekazem” jest dziś tak oczywiste, że brzmi wręcz jak banał. A jednak problem zdominowania treści przez formę przekazu nie jest banalny. To nie tyle my, ludzie, tworzymy treści, co treści wszechobecne w środkach przekazu, wykreowane przez agencje reklamowe i spin-doktorów, tworzą nas. Narzędzia komunikacji, którymi się posługujemy, stały się nie tyle przedłużeniem naszych możliwości komunikacyjnych, co stworzyły nowy rodzaj człowieka, a właściwie dwa rodzaje: tych, którzy są „cyfrowymi tubylcami”, oraz „cyfrowych migrantów”, którzy nie umieją sobie w pełni przyswoić (lub nie chcą) nowych form komunikacji.

Ucieczka ze świata cyfrowego jest dziś niemożliwa. Chrześcijanie muszą więc zadbać, aby w tym świecie nie znikła „zdolność dialogu”, abyśmy nie padli ofiarą „chorej komunikacji, nadmiernej zarówno ilościowo, jak i jakościowo, często padającej ofiarą przemocy, pełnej ogólników i stereotypów, przesady, wulgarności, a nawet fałszu”. Musimy także podkreślać, że samo rozmnożenie dostępnych danych, kryterium ilościowe nie oznacza lepszego zrozumienia rzeczywistości. Jak zauważył Thomas Hobbes „auctoritas non veritas facit legem” – w tym przypadku zaś chodzi o władzę opinii publicznej, która wytwarza swoje „prawdy”, wpływając na kierunek, w którym podąża społeczeństwo. Niestety często kierunek ten jest błędny. „Symbolem manowców, na które można zostać sprowadzonym, jest triumf fake news, kłamstwa, które «otorbione», podkreślane i rozpowszechniane w Internecie zyskuje nowe życie jako pseudo-obiektywna prawda”.

Chrześcijanom nie wolno więc wycofać się, zamknąć w religijnych oazach czy też swego rodzaju gettach, w „antycznym światku”, „potępiając degenerację dzisiejszych czasów”. Choć zadanie może wydawać się ponad siły, praca nad komunikacją w erze Internetu jest niezbędna. Jak ocenia kardynał, „Internet stanowi «domenę» o potężnym potencjale duchowym. Konieczne jest dalsze prowadzenie badań nad stworzeniem gramatyki komunikacji duszpasterskiej”. Gdybyśmy zrezygnowali z tej pracy, ryzykujemy zerwaniem kontaktu z całym pokoleniem ludzi młodych, dla których świat internetu jest podstawowym światem, w którym spędzają większość swojego czasu, i który jest naturalną przestrzenią komunikacji.

Polskie tłumaczenie całości wykładu dostępne jest na portalu Teologia Polityczna.
« 1 »

reklama

reklama

reklama