Do praktykowania modlitwy uwielbienia w czasach zarazy zachęca francuski kaznodzieja. „W tym czasie kryzysu taka modlitwa może mam pomóc przezwyciężyć problemy i wejść w postawę nadziei, pozwolić nam naprawdę zrozumieć, że epidemia nie będzie miała ostatniego słowa” – mówi Radiu Watykańskiemu o. René-Luc.
Ten francuski kapłan kieruje szkolą ewangelizacyjną Capi Missio, którą założył wraz z arcybiskupem Montpellier. „Kiedy rodzice uczą dzieci modlitwy pojawiają się trzy słowa: proszę, przepraszam, dziękuję. Uwielbienia uczy nas Maryja w swym «Magnificat»” – mówi o. René-Luc. Przywołuje też słowa Franciszka, że ten kto uwielbia staje się owocny, a ten, kto nie uwielbia staje się jałowy. „Modlitwa uwielbienia zmienia naszą relację z Bogiem i zmienia też serce Boże” – podkreśla kaznodzieja.
Uwielbienie to wylanie nadziei, patrzenie w przyszłość
- Po pierwsze, mamy modlitwę wstawienniczą: przedstawiamy Bogu nasze potrzeby i troski (proszę); po drugie, prosimy Boga o przebaczenie za wszystkie nasze grzechy (przepraszam); po trzecie, mamy dziękczynienie (dziękuję) – mówi papieskiej rozgłośni francuski kaznodzieja. – W dziękczynieniu mówimy «dziękuję», ale w uwielbieniu błogosławimy Boga za to, kim jest, niekoniecznie dziękując Mu za coś, co nam dał. Moglibyśmy zilustrować tę różnicę na przykładzie dziecka, gdy mówi do matki: «Dziękuję ci za prezent, jaki mi dałaś!» i: «Mamusiu, jesteś taka piękna!» (pochwała, uwielbienie). Uwielbienie jest wolne; chwalimy Boga za Jego dobroć, za Jego piękno, za Jego wielkość. Uwielbiać dzisiaj to wprowadzać wylanie nadziei i patrzeć w przyszłość, bo oczywiście Covid-19 nie będzie miał ostatniego słowa.