Aborcja w Anglii. Rodzice przez 10 godzin patrzyli na śmierć dziecka! Chciało żyć!

„Nie mamy słów na określenie tego, jakie to było okrutne” – powiedzieli rodzice, którzy zgodzili się na aborcję po namowach lekarzy. Dziecko z trisomią 18 długo jednak walczyło o życie. Rodzice przez 10 godzin obserwowali śmierć swego dziecka po aborcji. Nadali mu imię Kiyo Bleu i wyznali, że gdyby mogli cofnąć czas, ich decyzja byłaby inna.

Loran Denison była w 15 tygodniu ciąży ze swoim czwartym dzieckiem, kiedy lekarze powiedzieli, że jej syn prawdopodobnie nie urodzi się żywy, gdyż zdiagnozowali u niego trisomię 18. Loran i jej partner życiowy Scott Watson podjęli więc bolesną decyzję o aborcji. Teraz młoda mama opowiada światu o tym, jak zniszczona została jej psychika po tym, gdy jej synek w 18 tygodniu, kiedy dokonywana była aborcja, urodził się żywy i przez 10 godzin walczył o swoje prawo do życia.

27-latka wzięła tabletkę i wróciła do szpitala po 18 tygodniach i czterech dniach, ale była zszokowana, gdy jej syn urodził się oddychający i żywy. „Nie mamy słów na określenie tego, jakie to było okrutne” – podkreślają rodzice, którzy zgodzili się na aborcję. Przez 10 godzin obserwowali śmierć swojego dziecka po aborcji. Nadali mu imię Kiyo Bleu Watson. „To były prawdziwe tortury” – mówi Loran. „Powiedzieli mi, że ma typowy zespół Edwardsa, więc na pewno szybko umrze, a mój syn miał lwie serce” – dodaje. „Przez naszą bolesną decyzję, musiałam patrzeć, jak bicie jego serca zwalnia i jak wypływa z niego życie” – dzieli się 27-letnia kobieta.

Młoda mama dodała, że żaden z lekarzy nie sądził, że syn urodzi się żywy. „Kiedy mój partner odebrał go po urodzeniu, powiedział: jego serce bije, a oni powiedzieli: nie ma mowy”  – dzieli się Loran. „Nie sprawdzili bicia serca przed wywołaniem porodu i żałuję, że tego nie zrobili. Nie mam słów, żeby opisać, jakie to było okropne” – mówi kobieta.

Loran wyczytała później, że jest na świecie osoba, która przeżyła z zespołem Edwardsa do 40 lat. „Kiyo Bleu był teraz tak silny, że ​​zastanawiam się, ile by przeżył”  – mówi Loran. „Bicie jego serca było tak silne, że można to było poczuć. Gdybym wiedziała, że urodzi się żywy, podjęlibyśmy inną decyzję. Myślałam, że robię dobrze, ale teraz myślę, że postąpiłam źle” – mówi z wyrzutami Loran.

Żyjące jeszcze wiele godzin dziecko zostało pobłogosławione i ochrzczone.

źródło: kath.net; mirror.co.uk

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama