Były przewodniczący PE: religia nie może być zepchnięta do sfery prywatnej

Kościół w Europie powinien być bardziej odważny – powiedział Antonio Tajani, były przewodniczący Parlamentu Europejskiego podczas zgromadzenia plenarnego Rady Konferencji Biskupich Europy (CCEE). Dziś niestety Europa „staje się jedynie rynkiem dobrych interesów, ale traci duszę”

Spotkanie odbywa się ono w Rzymie dniach 23-26 września w 50-lecie istnienia tej organizacji, skupiającej przewodniczących episkopatów państw naszego kontynentu.

W swoim wystąpieniu zatytułowanym „Czego Europa oczekuje od Kościoła? Analiza społeczno-polityczna” włoski polityk podkreślił, że wymiar religijny nie może być zepchnięty do sfery prywatnej. Przypomniał, że człowiek zawsze wchodził w relację z Bogiem i jeszcze w czasach przedchrześcijańskich religia była obecna na forum publicznym. W Europie wyrastającej z korzeni chrześcijańskich Kościół odgrywał fundamentalną rolę. Zmieniła to Rewolucja Francuska, która była przejściem do teizmu do deizmu. Zaczęło się wówczas wykluczanie Boga z życia człowieka. Dzisiaj Europa, niestety, stara się odciąć swe korzenie chrześcijańskie, tracąc w ten sposób pochodzące z chrześcijaństwa wartości skupione wokół centralnego charakteru osoby ludzkiej. Staje się jedynie rynkiem dobrych interesów, ale traci duszę.

Wartości chrześcijańskie rozwinęły się w Europie i stanowią o naszej tożsamości. Podstawową z tych wartości, znajdującą się w naszym DNA, jest wolność. Jeśli te wartości i tę tożsamość tracimy, zaczynamy bać się innych. Nie bać się innego, bo to nie wróg ani niebezpieczeństwo, nauczyłem się w szkole katolickiej - wskazał Tajani.

Zaznaczył, że chrześcijaństwo jest jedyną religią naprawdę powszechną, kościoły są wszędzie na świecie. Dlatego imigrant-chrześcijanin integruje się w Europie szybciej.

Zauważył, że w instytucjach europejskich religia jest nieobecna, panują zasady hiperlaickie. Ale gdy przed swoim gabinetem przewodniczącego postawił na Boże Narodzenie szopkę, nikt mu nie powiedział złego słowa. Nasze korzenie i tożsamość nie są obraźliwe, są faktem, którego nie możemy ukrywać. Im bardziej jesteśmy zakorzenieni w swej tożsamości, tym bardziej jesteśmy otwarci na innych. Nie możemy bać się ją wyrażać. Kościół to nie związek zawodowy ani organizacja pozarządowa, tylko przesłanie, że oblicze cierpiącego człowieka jest obliczem ukrzyżowanego Chrystusa, przekonywał były przewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Jego zdaniem Kościół w Europie powinien być bardziej odważny, nie bać się bronić transcendentnej wizji świata. Nie tylko biskupi i księża, ale wszyscy wierzący, także politycy-chrześcijanie, którzy też mają obowiązek dawania świadectwa. Polem do obrony są m.in. rodziny, które rozpadają sią dla kaprysu chwili, co leży u podstaw kryzysu demograficznego, a także edukacja, która polega na uczeniu dzieci wartości. Gdy się boimy, przestajemy świadczyć. Dał przykład Belgii, gdzie on, 68-latek, jest najmłodszym uczestnikiem Mszy, a ksiądz ubiera się po świecku, żeby się nie wyróżniać na ulicy. Tymczasem Kościół ma bronić wartości chrześcijańskich, bez których wszystko się wali. Chrześcijanie bronią wartości tworzących nasze społeczeństwo – tłumaczył Tajani.

Odwołał się do męczenników, którzy oddawali życie w służbie innych ludzi. Wymienił sługę Bożego Salvo D’Acquisto, włoskiego karabiniera, rozstrzelanego przez hitlerowców za obronę 22 zakładników. Takich ludzi, którzy oddali życie, pomagając innym w imię wartości transcendentnych powinniśmy stawiać za przykład dzieciom, a nie gwiazdy rocka, stwierdził włoski polityk.

Podkreślił, że odwaga wymaga zaangażowania. Każdy musi zrobić trochę więcej, niż robił dotychczas, by Bóg był znów obecny w naszym życiu codziennym.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama