Sergiej Czapnin: W Rosji trwa atak państwa na społeczeństwo obywatelskie, a tamtejszy Kościół milczy

Rosyjski Kościół Prawosławny wybrał drogę wsparcia władzy, z jednej strony pięknymi słowami i z drugiej nie mniej krasomówczym milczeniem, dotyczącym spraw społecznie ważnych – pisze Sergiej Czapnin, jeden z najbardziej znanych niezależnych publicystów prawosławnych.

Państwo rosyjskie po raz kolejny w historii zapragnęło kontrolować wszystko co tylko da się kontrolować, a czynownicy różnych szczebli usłużnie spełniają jego pragnienia. Dotyczy to nie tylko polityki, czy ekonomii. Dąży się do tego, aby historia – a szerzej – życie duchowe i intelektualne społeczeństwa znajdowało się pod pełną kontrolą. Natomiast poważne i zasłużone organizacje pozarządowe traktowane są jak przestępcy kryminalni.
Życie w Rosji ludzi mających własne poglądy i niebojących się ich wyrażać znowu wymaga męstwa. Nie tylko działacze polityczni, ale i społeczni zostali pozbawieni wolności, a dziennikarzom i adwokatom nadano – z inicjatywy Kremla – hańbiący status „zagranicznego agenta”. Nowy etap represji – i zarazem protestów społecznych – wiąże się dziś z podjętą przez państwo próbą likwidacji najstarszej organizacji obrony praw człowieka w Rosji, działającej pod postacią dwóch osób prawnych – „Międzynarodowego Memoriału” i Centrum Obrony Praw Człowieka „Memoriał”.

Atak państwa na społeczeństwo obywatelskie trwa już od kilku lat. Ale dopiero kończący się rok 2021 stał się dodatkową granicą, która pozwala nam mówić o tym, co było „przed”, a co było „po”.

Całkowite wcześniejsze rozbicie organizacji Aleksieja Nawalnego, aresztowanie i represje wobec zwierzchników jego sztabów w regionach, było prostym niszczeniem przeciwników politycznych. Z kolei skazanie Jurija Dmitriewa, historyka i krajoznawcy z Karelii, który poświęcił swoje życie odnajdowaniu ofiar represji politycznych i miejsc ich egzekucji, można potraktować jako osobistą zemstę urzędników z lokalnych organów bezpieczeństwa. Został on skazany na 13 lat łagru o zaostrzonym reżimie, w sfabrykowanej sprawie nt. „pedofilii”. Ten obraz Rosji dopełniają trwające od kilku lat prześladowania Świadków Jehowy. Można przytoczyć wiele innych przykładów.

Tylko oficjalna narracja

Są to różne formy jednego wielkiego procesu – konsekwentnej, nieustannej walki współczesnego państwa rosyjskiego z wszelkim myśleniem odbiegającym od oficjalnej narracji. O tym, że prowadzona przez państwo walka ma charakter totalny, świadczą nie tylko represje wobec obywateli Rosji, ale także bezustanne ataki na cyfrowych gigantów żądające od nich usunięcia z internetu treści, które nie podobają się władzom rosyjskim. Ostatnio wprowadzono prawny wymóg „uziemienia” tych portali internetowych, których oglądalność przekracza pół miliona wejść dziennie. Jest to walka ze wszystkimi środkami informacji niekontrolowanymi przez państwo.

Niebezpieczną przesadą byłoby uznanie, że za wszystkimi represjami stoi osobiście Władimir Putin. Być może taki sąd jest słuszny, ale tylko w przypadku Nawalnego. Putin, będąc starzejącym się prezydentem sprawującym władzę od prawie ćwierćwiecza, nie jest już w stanie „ręcznie” zarządzać krajem. Stworzył „system”, który działa w dużej mierze autonomicznie. Nie można wykluczyć, że brutalność działań struktur siłowych przewyższa brutalność, którą Kreml jest gotów sankcjonować. Ale w sytuacji, gdy nie istnieją żadne regulacje dotyczące stosowania siły, Kreml post factum akceptuje taki poziom brutalności, jaki samodzielnie wybierają funkcjonariusze bezpieczeństwa. To oni przejęli teraz kontrolę nad polityką wewnętrzną w Rosji.

Neoimperialna tożsamość

Można uznać, że tożsamość postsowiecka ukształtowana w Rosji przybrała formę neoimperialną. Podstawą tej tożsamości stała się narracja historyczna, zwrócenie się ku sowieckiej przeszłości i odpowiednio niejasne wyobrażenia o przyszłości. Jednak czasy wielkich bohaterów, uzasadniających istnienie współczesnej Rosji, nie pochodzą bynajmniej z odległej przeszłości, ale ich czas jest całkiem bliski nam. To Wielka Wojna Ojczyźniana i okres Związku Radzieckiego, czas, który dokładnie spreparowano i zmitologizowano. Państwo inwestuje ogromne pieniądze w propagandę swoich własnych interpretacji historii, finansując liczne „patriotyczne” filmy o sowieckich bohaterach i opłacając za pomocą państwowych grantów tworzenie wszelakich prorządowych treści.

Formalnym powodem zwrócenia się Prokuratury Generalnej Federacji Rosyjskiej do Sądu Najwyższego z żądaniem rozwiązania Centrum Praw Człowieka „Międzynarodowego Memoriału”, jest kilka protokołów administracyjnych, w których „Memoriał” jest obwiniany o naruszenie ustawy „o zagranicznych agentach”. Z kolei do Sądu Miejskiego Moskwy złożony został pozew z podobnymi zarzutami w stosunku do Centrum Praw Człowieka „Memoriał”. Konkretnie pada fikcyjny zarzut „uporczywego lekceważenia rosyjskiego prawa i rażących naruszeń praw obywatelskich”. Pozew został złożony przez Prokuraturę Generalną, a poparty przez Ministerstwo Sprawiedliwości i Federalną Służbę ds. Nadzoru w sferze Łączności, Technologii Informatycznych i Masowej Komunikacji (Roskomnadzor). Celem utworzenia takiej konfiguracji było wykazanie, że to bynajmniej nie jeden urząd stara się ukrócić kontrowersyjne praktyki niewygodnych działaczy społecznych, lecz władze państwowe w szeroko rozumianym sensie tego terminu, nie chcą już tolerować istnienia organizacji publicznej zajmującej się utrwaleniem „niewygodnej pamięci historycznej”.

Struktury siłowe bynajmniej tego nie ukrywają. Prokurator Aleksiej Żafiarow w swojej mowie oskarżycielskiej podczas sesji Sądu Najwyższego RF, powiedział: „Memoriał, spekulując wokół tematu represji politycznych XX wieku, tworzy fałszywy obraz ZSRR, jako państwa terrorystycznego, wybiela i rehabilituje przestępców nazistowskich, mających na rękach krew obywateli radzieckich. Dlaczego teraz my, potomkowie zwycięzców, jesteśmy zmuszani do tego, aby biernie obserwować dokonywanie prób rehabilitacji zdrajców ojczyzny i wspólników nazistów… Zapewne dlatego, że ktoś za to płaci”.

W czyich gabinetach napisano tę gniewną mowę, nie ma znaczenia. Podstawowe tezy precyzyjnie wyrażają kurs przyjęty przez władze Rosji.

A decyzja podjęta przez sądy, nie zważając na protesty, była w pełni przewidywalna. 28 grudnia Sąd Najwyższy zlikwidował Centrum Obrony Praw Człowieka „Międzynarodowy Memoriał”. Po słowach prokuratora, sędzia Anna Nazarowa potrzebowała tylko 40 minut, aby bez jakichkolwiek zastrzeżeń, zadowolić całość roszczeń. Następnego dnia, 29 grudnia, Sąd Miejski Moskwy, nie mniej szybko podjął decyzję o likwidacji Centrum Obrony Praw Człowieka „Memoriał”.

Dokładnie dwa dni wcześniej, Jurij Dmitriew otrzymał dodatkowe dwa lata więzienia na podstawie tych samych sfabrykowanych oskarżeń o pedofilię i obecnie jego wyrok wynosi 15 lat.

Wymowne milczenie Patriarchatu

Zarówno Dmitriewa, jak i „Międzynarodowy Memoriał” wsparły różne organizacje i osoby prywatne. Petycję w obronie „Memoriału” podpisało 130 tys. osób.

Wśród tych, którzy nie wyrazili wsparcia dla „Memoriału”, należy wymienić przede wszystkim Rosyjski Kościół Prawosławny. Milczał, chociaż poszczególni jego duchowni – w charakterze osób prywatnych. jako obywatele wsparli „Memoriał”.

Niestety oficjalny Kościół wybrał inną drogę – drogę wsparcia władzy, z jednej strony pięknymi słowami i z drugiej nie mniej krasomówczym milczeniem, dotyczącym spraw społecznie ważnych. Państwo „kupiło” Kościół, co okazało się wprawdzie drogą, ale w rezultacie bardzo korzystną transakcją. W zamian za granty, subsydia na budowę centrów duchowych, restaurację zabytków i ulgi podatkowe, Kreml kupił pełną lojalność patriarchy, episkopatu i większej części duchowieństwa.

Oficjalny Kościół zgodził się w pełni z państwem w tym, że najważniejsza jest historia. Ale oczywiście nie rzetelna historia, ale tylko taka historia, która umacnia rosyjską państwowość i szczególną rolę Kościoła w jej formowaniu.

Ogromne kłopoty ma oficjalny Kościół prawosławny, kiedy trzeba mówić o represjach i o roli państwa w zniszczeniu Kościoła w latach 20. i 40. XX wieku. Kościół boi się publicznie przyznać, że czekiści, poprzednicy obecnych struktur siłowych, przez dziesięciolecia konsekwentnie unicestwiali fizycznie biskupów, księży i świeckich, z powodu wyznawanej przez nich wiary. Co prawda Rosyjski Kościół Prawosławny kanonizował ponad 1000 nowomęczenników i wyznawców, którzy oddali życie w latach prześladowań. Tym nie mniej, starając się przypodobać władzom, rosyjski Kościół prawosławny twierdzi, że „Chrześcijańska ofiara złożona przez nowomęczenników i wyznawców świadczy o ich sprzeciwie w stosunku do walki z Bogiem, ale nie była ona nigdy sprzeciwem wobec państwa jako takiego”. To cytat z dokumentu przyjętego dziesięć lat temu na Soborze Biskupów Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego.

Sam uczestniczyłem w pracach nad projektem tego dokumentu, i w wersji przygotowanej przez komisję programową Organu Międzysoborowego (Межсоборное Присутствие MSP) Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, słów tych nie było, Poprawka została wprowadzona później, na plenum MSP, poparta przez patriarchę - i w ślad za tym - przez większość głosujących.

Przytoczone słowa z dokumentu mającego wysoki status kanoniczny, przekreślają szereg działań dotyczących kultu nowych męczenników. Ich kult nigdy nie ukształtował się w pełni, ma w znacznej mierze charakter formalny, czego przyczyn należy szukać w tym, że oficjalny Kościół niechętnie i bardzo nieśmiało mówi o przyczynach represji i o ludziach, którzy brali bezpośredni udział w prześladowaniach.

Wewnętrznie sprzeczna jest nawet sama koncepcja pojęcia „nowomęczenników”. W jej świetle bolszewicy dokonali ludobójstwa z „przyczyn społecznych” w stosunku do duchowieństwa i aktywnych członków wspólnot religijnych. A ludobójstwo podyktowane przyczynami społecznymi dotyczyło również innych warstw społecznych – burżuazji, szlachty, chłopów. Czy jest wobec tego sens zapisywania ich do innej „kategorii”? A czy miotanie się wywołane „dekanonizacją”, wykreśleniem z kalendarza liturgicznego kilkudziesięciu nazwisk, pozwalają zadać pytanie, czy droga wybrana przez Kościół przetrwa próbę czasu?

Podejście świeckie, wybrane przez Memoriał, przynajmniej z moralnego punktu widzenia wydaje się bardziej przekonujące. Nie dzieli on zamordowanych na „świętych” i „nie świętych”, ale mówi o ofiarach represji jako swoistej wspólnocie, gdzie wszystkie niewinne ofiary są godne naszej pamięci.

Po 30 latach od początków „odrodzenia cerkiewnego” w postowieckiej Rosji powstała paradoksalna sytuacja – instytucje społeczeństwa obywatelskiego cieszą się wyższym autorytetem moralnym niż oficjalny Kościół.

Nie można powiedzieć, że jest to rezultat sekularyzacji. Raczej na odwrót – jest to rezultat świadomego oczekiwania przez społeczeństwo na autorytet moralny, wiążący się z pełnieniem służby w najwyższym znaczeniu tego słowa. Tymczasem ani państwo, ani mocno związany z nim Kościół prawosławny, nie mogły sprostać tym oczekiwaniom.

Natomiast „Memoriał” sprostał im. Przekazuję niskie ukłony wszystkim, którzy trudzili się i trudzą w tej organizacji. Jesteście autentycznym skarbem Rosji. I nie wątpię, że znajdziecie wyjście, aby móc legalnie kontynuować Waszą pracę.

Siergiej Czapnin

***
Siergiej Czapnin jest niezależnym rosyjskim publicystą prawosławnym, redaktorem naczelnym czasopisma „Dary” –poświęconego współczesnej sztuce chrześcijańskiej, wydawanego przez moskiewskie Bractwo „Artos”. Wcześniej, w latach 2009-15 był redaktorem oficjalnego organu Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego – „Żurnał Moskowskoj Patriarchii” i zastępcą redaktora naczelnego w Wydawnictwie Patriarchatu Moskiewskiego. Napisał kilka książek o rosyjskim prawosławiu i liczne artykuły, które ukazywały się i ukazują zarówno w Rosji, jak i za granicą. Jest organizatorem szeregu krajowych i międzynarodowych wydarzeń m.in. festiwalu mediów prawosławnych i wystaw współczesnej sztuki i architektury chrześcijańskiej.

tłum. Paweł Przeciszewski / Moskwa
 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama