Studenci Uniwersytetu Notre Dame w Indianie zaprotestowali przeciwko wystąpieniu prez. Bidena na uroczystości wręczenia dyplomów, bo prowadzi on antykatolicką politykę. „Studenci pokazali, że traktują swą wiarę znacznie poważniej niż niektórzy amerykańscy kardynałowie” – pisze Grzegorz Górny.
Tradycja wystąpień prezydentów lub wiceprezydentów na tej uczelni jest dobrze ugruntowana. Ostatnio byli to George W. Bush, Barack Obama i Mike Pence. „Nie ma drugiej szkoły wyższej w Stanach Zjednoczonych (poza akademiami wojskowymi), która by tak często gościła w swych murach prezydentów jako prelegentów niż właśnie Uniwersytet Notre Dame w Indianie” – pisze Grzegorz Górny (wPolityce.pl).
Joe Biden także został zaproszony, aby wygłosić przemówienie do studentów. Otrzymałby też honorowy stopień naukowy. Nie doszło jednak do tego. Przemówienie wygłosił ekspert finansowy Jimmy Dunne.
Okazało się, że studenci wystosowali list do rektora ks. Johna I. Jenkinsa, w którym zaprotestowali przeciwko wizycie Bidena. Nie podobało im się, że prezydent, który deklaruje się jako katolik, aktywnie wspiera antykatolickie ruchy i przedsięwzięcia, w tym dostęp do aborcji i deprecjonowanie rodziny i małżeństwa. Ktoś taki nie powinien być przedstawiany jako autorytet na katolickiej uczelni. Pod listem podpisało się 4300 studentów.
Chociaż nie potwierdzono oficjalnie, że przyczyną odwołania przemówienia prezydenta jest list studentów, wydaje się to oczywiste. Tak liczna grupa sprzeciwiająca się wystąpieniu Bidena mogłaby je skutecznie zakłócić.
Grzegorz Górny w związku z tą sytuacją zwraca uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze, że mimo tego, że lewackie ideologie szerzą się w amerykańskim społeczeństwie i na większości uczelni, kilka tysięcy studentów potrafiło się temu przeciwstawić.
Po drugie zestawia zachowanie studentów z postawą duchownych, którzy nie widzą nic złego w tym, że Biden prowadzący proaborcyjną politykę jest dopuszczany do komunii. „Studenci pokazali, że traktują swą wiarę znacznie poważniej niż niektórzy amerykańscy kardynałowie” – podkreśla Górny.
Źródło: wPolityce.pl