Kultura zachodnia w ogóle ma tendencję do przywiązywania dużej wagi do idei wolnomyślicielskiej jednostki. Każdy powinien cieszyć się wolnością robienia i mówienia tego, co chce. Każdy ma prawo do własnej opinii. Samo w sobie nie brzmi to źle, dopóki nie doprowadzi się tej idei do skrajności. A my właśnie to zrobiliśmy – pisze Jessica Wildfire.
Jessica Wildfire na łamach magazynu „Wszystko Co Najważniejsze” podjęła temat toksycznego indywidualizmu. Jak napisała:
„Kultura zachodnia w ogóle ma tendencję do przywiązywania dużej wagi do idei wolnomyślicielskiej jednostki. Każdy powinien cieszyć się wolnością robienia i mówienia tego, co chce. Każdy ma prawo do własnej opinii. Samo w sobie nie brzmi to źle, dopóki nie doprowadzi się tej idei do skrajności. A my właśnie to zrobiliśmy”.
Zauważa ona w amerykańskim społeczeństwie bardzo niebezpieczną tendencję – indywidualizm zaczyna być bożkiem, który służy wykręcaniu się od obowiązków i uzasadnieniom każdego, nawet społecznie szkodliwego zachowania.
„Indywidualizm stał się w Ameryce całkowicie toksyczny. Z mniej więcej spójnego zbioru zasad przekształcił się w wymówkę dotyczącą naszych najbardziej podstawowych obowiązków, a nawet całkowite odrzucenie społeczeństwa. W dzisiejszych czasach nie jest niczym dziwnym słyszeć o mężczyznach, którzy postanawiają, że nie chcą już dłużej borykać się z niedogodnościami związanymi z zakładaniem rodziny. Połowa populacji obwinia innych za swoje problemy. Wielu narzeka na bycie ofiarą, aż w końcu zaczyna pasować im odgrywanie ofiary”.
Przykłady można mnożyć. Autorka podaje ich kilka, od tych mało szkodliwych, indywidualnych, po bardzo szkodliwe, dotykające całych społeczności. Są to np. agresywni kierowcy, osoby rozmawiające przez telefon w kinie czy słuchające głośni muzyki w miejscach publicznych, ale także mężowie zostawiający rodziny czy politycy, którzy patrzą tylko na własne interesy.
Jako negatywny przykład zachowania polityków Wildfire opisuje sytuację po burzy śnieżnej w Teksasie.
„Mamy senatorów takich jak Ted Cruz, którzy lecą na wakacje do Cancún, podczas gdy ich wyborcy tkwią w zamarzających domach. Mamy w Teksasie burmistrzów, takich jak Tim Boyd, który mówi obywatelom, że są «leniwi», ponieważ chcą ciepła i elektryczności. Następnie oświadcza, że w czasie burzy śnieżnej, podczas której miliony ludzi zostało wystawione na działanie żywiołu, «silni przetrwają, a słabi będą gnić»” – pisze.
Zaślepienie i traktowanie innych z pogardą przez władze, które mają obowiązek pomagać obywatelom, to dowód, jak zauważa Wildfire, że „toksyczny indywidualizm wspiął się na wyżyny niedostępne dla logiki”.
„Pamiętajmy o kilku podstawowych zasadach władzy. Po pierwsze, mieszkańcy Colorado City nie szukają jałmużny. Płacą za usługi komunalne, które chronią ich przed trudnymi warunkami pogodowymi. Po drugie, płacą również na pensję burmistrza Boyda. Świadczenie usług miejskich to dosłownie jego praca. Na tym właśnie polega cały sens istnienia rządu. Jednostki wnoszą wkład do systemu, który ma dbać o grupę. Mamy duży problem, skoro urzędnicy mówią swoim wyborcom, by radzili sobie sami, i kpią z nich, gdy ci dosłownie zamarzają na śmierć” – pisze autorka.
Podkreśla, że takie podejście władzy do ludzi zdarza się często, nie tylko w tym jednym przypadku. Jest ono pełne skrajnego egoizmu i zupełnie pozbawione empatii.
„Kiedyś ten problem był bolesny. Teraz staje się problemem dominującym w naszym społeczeństwie. Mamy bandę rozpieszczonych dzieci, które chcą brać, brać, brać, nie dając nic w zamian” – zaznacza.
Jakie proponuje rozwiązanie? Pisze o dwóch rzeczach: po pierwsze trzeba unikać takich ludzi, a po drugie siać życzliwość wszędzie, gdzie się da.
„Kiedy jesteś życzliwy, emanujesz pozytywnymi wibracjami i przeciwdziałasz toksycznemu indywidualizmowi świata. Wyznaczasz inny standard i masz nadzieję, że popchniesz wahadło w drugą stronę. Dlatego przekazałam datki dla ludzi w Teksasie, aby pomóc zapewnić im jedzenie i schronienie. Antidotum na toksyczny indywidualizm to wspólnota i wspólne działanie” – napisała Wildfire.
Źródło: Wszystko Co Najważniejsze