W obozie jenieckim udzielał sakramentów, nocami pisał listy w imieniu rannych żołnierzy

Ks. Emil Kapaun – dziś Sługa Boży – był kapelanem amerykańskich żołnierzy podczas drugiej wojny światowej i wojny w Korei. Zmarł w obozie jenieckim 23 maja 1951 r. Wielu powracających jeńców wojennych twierdziło, że to jego wysiłki pomogły im przetrwać ostrą zimę.

Szczątki kapelana armii USA i Sługi Bożego ks. Emila Kapauna wśród nieznanych żołnierzy wojny koreańskiej, pochowanych na hawajskim cmentarzu – poinformowała 4 marca diecezja Wichita.

„Mam nadzieję, że wszyscy są tak samo podekscytowani jak my. Wspaniale jest wiedzieć, że ks. Kapaun wróci do domu po 70 latach” – powiedział w rozmowie z Catholic News Agency ks. John Hotze z diecezji Wichita.

„Nie ma słów, które mogłyby wyjaśnić, co teraz czuję” – powiedział cytowany przez KWCH News Ray Kapaun, siostrzeniec Sługi Bożego. „Myślę, że wszyscy postrzegają to jako cud” – dodał. Przyznał, że jego rodzina nie spodziewała się takiego odkrycia.

Emil Kapaun urodził się w 1916 roku, a święcenia kapłańskie przyjął w roku 1940. W 1944 r. został pełnoetatowym kapelanem armii. W czasie wojny stacjonował w Indiach i Birmie. Zyskał reputację odważnego – według relacji po uszkodzeniu jego samochodu, kapłan często jeździł na rowerze, by spotkać się z żołnierzami nawet na pierwszej linii frontu.

Po zakończeniu II wojny światowej ks. Kapaun studiował historię i edukację na Katolickim Uniwersytecie Ameryki. Pracował w kilku parafiach, ale w 1948 roku Stany Zjednoczone wezwały kapelanów wojskowych do powrotu do służby. Ks. Kapaun został wysłany do Teksasu, Waszyngtonu i Japonii, a następnie do Korei.

Podczas bitwy pod Unsan w listopadzie 1950 roku pocieszał cierpiących wynosił rannych z pola bitwy. Jednym z nich był ranny chiński żołnierz, który pomógł mu wynegocjować kapitulację po tym, jak został otoczony przez wojska wroga. Ks. Kapaun został wzięty do niewoli jako jeniec wojenny. W drodze do obozu niósł cięższego od siebie rannego amerykańskiego więźnia.

Ks. Kapaun został zabrany do obozu jenieckiego numer pięć w Pyoktong, zbombardowanej wiosce, która służyła jako ośrodek zatrzymań. W obozie pomagał żołnierzom, leczył rany, dbał o morale, udzielał sakramentów. Nocami pisał listy w imieniu rannych. „Wielu powracających jeńców wojennych twierdziło, że jego wysiłki pomogły im przetrwać ostrą zimę” – pisze Catholic News Agency.

Kiedy zachorował na zapalenie płuc i zakrzep krwi w nodze, odmówiono mu leczenia, co doprowadziło do jego śmierci. W 2013 roku pośmiertnie został uhonorowany Medalem Honoru, najwyższym odznaczeniem wojskowym USA.

„Ludzie inspirują się tym, co potrafił” – powiedział ks. John Hotze. „Urodził się na krótko przed recesją. Dorastał w czasie kryzysu jako biedny rolnik z Kansas. Rodzina nie miała nic. I był w stanie dokonać wielkich rzeczy” – dodał.

Źródło: Catholic News Agency

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama