Kard. Gerhard Ludwig Müller skrytykował Watykan za milczenie w sprawie emerytowanego biskupa Hongkongu. W ostatnim spotkaniu kardynałów nie uczestniczył kardynał Joseph Zen Ze-kiun. Po aresztowaniu w maju br. podobno skonfiskowano mu dokumenty. Teraz czeka go proces, który rozpocznie się 19 września. „Nikt nie poruszył na spotkaniu kardynałów bardzo poważnego problemu naszego brata Zena” – powiedział gazecie „Il Messaggero” kard. Müller, były prefekt watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary. „Ani dziekan Kolegium Kardynalskiego, ani sekretarz stanu kard. Pietro Parolin, ani papież. Nie było żadnego dokumentu solidarności, żadnej inicjatywy modlitewnej za niego” – zaznaczył niemiecki purpurat.
Zwrócił uwagę, że po stronie Stolicy Apostolskiej istnieją powody polityczne, które uniemożliwiają takie inicjatywy. Jego zdaniem, „obawa przed ingerencją w taką sprawę, która ma związek z relacjami z Chinami, jest oczywista”. Ma jednak nadzieję, że kard. Zen nie zostanie „porzucony”. On sam nie mógł osobiście podjąć inicjatywy z powodu braku takiej możliwości podczas konsystorza w dniach 29-30 sierpnia. Jak poinformował doszło do wymiany zdań na ten temat między niektórymi z kardynałów, ale czas, jaki był do dyspozycji, był zbyt krótki, by coś w tej sprawie zrobić.
90-letni kard. Zen jest jednym z najbardziej wpływowych przedstawicieli Kościoła katolickiego w Azji i jest jednym z najbardziej wyrazistych krytyków chińskiego rządu oraz jego polityki religijnej, a także w dużym stopniu Watykanu i jego polityki wobec Chin.
Kard. Zen został aresztowany na początku maja wraz z czterema innymi czołowymi działaczami prodemokratycznymi, w tym piosenkarką Denise Ho i prawniczką Margaret Ng, na podstawie Ustawy o Bezpieczeństwie Narodowym. Jeszcze tego samego dnia został zwolniony za kaucją. Osoby te były powiernikami funduszu, obecnie rozwiązanego, oferującego finansowanie części kosztów prawnych i medycznych osób aresztowanych podczas wielkich protestów prodemokratycznych w 2019 roku.
Oskarżono ich „spiskowanie w celu współpracy z obcymi siłami”. W sądzie nie zostali jednak oskarżeni o popełnienie takiego przestępstwa, które zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie, uchwaloną przez Chiny w 2020 r., może być zagrożone karą dożywotniego więzienia. Natomiast zarzucono im, że nie zarejestrowali Funduszu Pomocy Humanitarnej 612 w policji jako „stowarzyszenia” – co stanowi naruszenie bezpieczeństwa narodowego, za które grozi grzywna w wysokości około 1200 euro w przypadku pierwszego skazania.
tom (KAI) / Rzym