Zatroszczmy się o ubogich, w których obecny jest Jezus – wezwał papież Franciszek w homilii, jaką wygłosił podczas Mszy św. w bazylice św. Piotra w Światowym Dniu Ubogich.
Ojciec Święty wskazał, że „ważna jest umiejętność rozeznawania czasów, w których żyjemy”, aby być „uczniami Ewangelii także pośród wstrząsów historii”. „A żeby ukazać nam, jak rozróżniać, Pan daje nam dwa napomnienia: «nie dajcie się zwieść» i «dawajcie świadectwo»” – zauważył papież.
Trzeba najpierw uwolnić się „od pokusy odczytywania wydarzeń najbardziej dramatycznych w sposób przesądny lub katastroficzny, tak jakbyśmy zbliżali się do końca świata i nie warto było już angażować się w nic dobrego”. Myśląc tak, pozwalamy, by kierował nami lęk, i „z chorobliwą ciekawością szukamy odpowiedzi w bredniach magów lub w horoskopach”, albo też „polegamy na wymyślnych teoriach głoszonych przez jakiegoś «mesjasza» z ostatniej chwili, zwykle zawsze defetystycznego i spiskowego”. Tymczasem mamy „odczytywać wydarzenia oczami wiary”, pewni, że gdy stoimy blisko Boga włos z głowy nam nie spadnie.
Bo choć „historia ludzkości jest naznaczona dramatycznymi wydarzeniami, sytuacjami cierpienia, wojnami, rewolucjami i klęskami, to równie prawdziwe jest - mówi Jezus - że to wszystko nie jest końcem”. Nie można więc „dać się sparaliżować lękowi lub poddać się defetyzmowi tych osób, które uważają, że wszystko jest już stracone i nie ma sensu angażować się w życie”. Chrześcijanin bowiem „nie poddaje się zniechęceniu nawet w najtrudniejszych sytuacjach”, lecz „w obliczu próby zadaje sobie pytanie: «Co mówi do nas Pan przez ten moment kryzysu?»” i „Co, konkretnie, mogę uczynić dobrego?”.
Jest to dla nas „sposobność do składania świadectwa”, szansa „uczynienia czegoś dobrego wychodząc od sytuacji życiowych, nawet jeśli nie są one idealne”. „Jest to piękna sztuka, typowo chrześcijańska: nie być ofiarą tego, co się dzieje, ale wykorzystać szansę, która kryje się we wszystkim, co nas spotyka, dobro, które można zbudować także wychodząc z sytuacji negatywnych. Każdy kryzys jest sposobnością i stwarza szanse na rozwój” – przekonywał Franciszek.
„Również dzisiaj żyjemy w zranionych społeczeństwach i jesteśmy świadkami (…) scenariuszy przemocy, niesprawiedliwości i prześladowań. Co więcej musimy stawić czoła kryzysowi wywołanemu przez zmiany klimatyczne i pandemię, która pozostawiła po sobie ślad w postaci bolączek nie tylko fizycznych, ale także psychologicznych, ekonomicznych i społecznych. Również dzisiaj widzimy, jak ludzie powstają przeciwko ludziom, i z udręką patrzymy, jak bardzo poszerzyły się konflikty, jak wojny powodują śmierć tak wielu niewinnych ludzi i pomnażają truciznę nienawiści. Także dziś, o wiele bardziej niż wczoraj, jakże wiele braci i sióstr, ciężko doświadczonych i zrozpaczonych migruje w poszukiwaniu nadziei, a wiele osób żyje w niepewności z powodu braku zatrudnienia lub niesprawiedliwych i niegodnych warunków pracy. I także dzisiaj ubodzy są najbardziej dotknięci przez każdy kryzys. Ale jeśli nasze serce jest nieme i obojętne, to nie uda się nam usłyszeć ich słabego krzyku bólu, płakać z nimi i za nich, nie widzimy jak wiele samotności i udręki czai się także w zapomnianych zaułkach naszych miast” – mówił papież.
Apelował, by nie słuchać „proroków zagłady”, nie dać się „oczarować syrenom populizmu, wykorzystującego ludzkie potrzeby proponując zbyt łatwe i pospieszne rozwiązania”, nie podążać „za fałszywymi «mesjaszami», którzy w imię zysku głoszą recepty przydatne jedynie do powiększania bogactwa nielicznych, skazując ubogich na marginalizację”.
„Przeciwnie, składajmy świadectwo: zapalajmy światła nadziei pośród ciemności; wykorzystujmy, w sytuacjach dramatycznych, okazje do dawania świadectwa Ewangelii radości i budowania świata bardziej braterskiego; angażujmy się odważnie na rzecz sprawiedliwości, praworządności i pokoju, stając u boku najsłabszych. Nie uciekajmy, by bronić się przed historią, ale walczmy, by nadać tej historii odmienne oblicze” – prosił Franciszek.
Siłę do tego można znaleźć w „zaufaniu do Boga, który jest Ojcem i czuwa nad nami”. „Musimy sobie to zawsze powtarzać, zwłaszcza w najbardziej bolesnych chwilach: Bóg jest Ojcem i jest przy mnie, zna mnie i kocha mnie, czuwa nade mną, nie usypia, troszczy się o mnie i z Nim nie spadnie ani jeden włos z mojej głowy” – podkreślił Ojciec Święty.
„Umiłowani przez Niego, poświęćmy się miłowaniu dzieci najbardziej odrzuconych, zatroszczmy się o ubogich, w których obecny jest Jezus, który dla nas stał się ubogim. Poczujmy się wezwani, aby nie spadł im nawet włos z głowy. Nie możemy trwać, jak ci, o których mówi Ewangelia, podziwiając piękne kamienie świątyni, bez rozpoznania prawdziwej świątyni Boga, człowieka, zwłaszcza ubogiego, w którego obliczu, w którego historii, w którego ranach obecny jest Jezus. On to powiedział. Nigdy o tym nie zapominajmy” – zakończył swą homilię Franciszek.
st, pb (KAI) / Watykan