Amerykańskie media wciąż informują o nowych przypadkach agresywnych manifestacji proaborcyjnych. Tym razem do starć doszło w liceum Hunterdon Central Regional High School w New Jersey.
Nichole Pagano i jej starsza siostra Vanessa, gdy zobaczyły, że w czasie zajęć lekcyjnych w ich szkole organizowana jest manifestacja pro-aborcyjna, poczuły, że nie mogą tłumić głosu sumienia. Uczennice zaopatrzyły się w transparenty z hasłami „równe prawa dla dziecka w łonie matki” i poszły wyrazić swój stanowczy sprzeciw.
Nastolatki od razu zostały zaatakowane przez szkolnych aborcjonistów. Jak zrelacjonowała Nichole w rozmowie z Catholic News Agency, nagle otoczyło ją około 200 uczniów, którzy atakowali ją i znieważali. Wyznała, że jej siostra Vanessa była jedyną osobą, która próbowała odepchnąć rozwścieczony tłum, jednak nieskutecznie. Aby zakończyć szkolne zamieszki, musiała zostać wezwana policja. Po tym nieprzyjemnym incydencie Nichole miała zadrapania na rękach i nogach oraz rany na ramieniu.
Jeffrey Moore, dyrektor szkoły, przyznał się do „niepokojącego” zachowania uczniów wobec 16-letniej Nichole. „Popychanie, pełna przekleństw agresja słowna, demolowanie transparentów, które były przewracane, rzucane, kopane, to wszystko sprawiło, że była to najbardziej przygnębiająca i obraźliwa scena” – mówił.
Siostry, które działały w imię swoich wartości, nie żałują, że tak to się skończyło. Wręcz przeciwnie – są dumne, że umiały przeciwstawić się większości.
„Musisz po prostu robić to, co podpowiada ci serce i w co wierzysz. Musisz robić to, co jest właściwe. Nawet jeśli czasami jest to trudne, idziesz to zrobić, aby zająć stanowisko i przedstawić swój punkt widzenia” – mówiła Nichole Pagani w rozmowie z CNA.
Organizatorzy pro-aborcyjnej pikiety zostali zawieszeni w prawach uczniowskich za napaść na swoją koleżankę, która wyraziła pogląd inny niż oni. Jednak mimo to, rodzice Nichole uważają, że szkoła nie potraktowała sprawy poważnie. Nichole miała usłyszeć od dyrektora jedynie zdawkowe przeprosiny.
Źródło: CNA