Sri Lanka nadal pogrążona jest w politycznym chaosie. Zaledwie dzień po wyborze przez parlament nowego prezydenta, wydał on rozkaz stłumienia protestujących młodych Lankijczyków. Setki uzbrojonych żołnierzy wtargnęło do ich obozu znajdującego się przed siedzibą głowy państwa. „Jeśli władze nie przeprowadzą śledztwa w tej sprawie, będą musiały to zrobić międzynarodowe organizacje praw człowieka” – powiedział kard. Malcolm Ranjith, ordynariusz Kolombo.
Kryzys w tym południowo azjatyckim kraju trwa. Lankijczycy cały czas protestują przeciwko władzy, którą oskarżają o doprowadzenie do gospodarczej ruiny. Choć doszło do zmiany prezydenta, to na ten urząd wstąpił były premier, który przed tygodniem odszedł w wyniku nacisków społeczeństwa.
W wyniku szturmu na obóz wielu protestujących zostało dotkliwie pobitych, aresztowano kilku dziennikarzy i prawników. „Potępiamy ten atak. Apeluję, by nie działać w ten sposób. Wzywamy prezydenta, by przeprowadził śledztwo i pociągnął winnych do odpowiedzialności” – zaznaczył kard. Ranjith.
Prezydent sprzeniewierzył się własnym słowom
„Były premier został prezydentem tylko dzięki głosom parlamentarzystów, którym powiedział, że będzie bronił konstytucji. Zamiast tego wystąpił przeciwko podstawowemu prawu do protestu, z którego młodzież skorzystała bez użycia przemocy. Atak prezydenta na tę młodzież jest całkowicie sprzeczny z tym, co publicznie ogłosił i z tym, co jest jego obowiązkiem, jako prezydenta kraju. Próbuje on dyktować warunki narodowi przy użyciu bandytyzmu i opresji. To nie do przyjęcia. Obarczamy prezydenta odpowiedzialnością za wszelkie przyszłe katastrofy, które mogą wydarzyć się w wyniku jego działań.“