Za ruchem transgender stoją potężne interesy finansowe

Ruch transseksualny odnosi sukcesy, ponieważ duże firmy postrzegają dysforię płciową u dzieci jako pole do realizowania swoich interesów finansowych, twierdzi dziennikarka Pauline Quillon

Podczas gdy inne ruchy społeczne, takie jak fale feministyczne i grupy lobbystyczne na rzecz związków tej samej płci, potrzebowały dziesięcioleci, aby się rozwinąć, ruch transseksualny zdobył grunt w krótkim czasie. Prawo do samostanowienia, zwłaszcza w przypadku osób niepełnoletnich, jest zjawiskiem globalnym, mówi Pauline Quillon dla Famille Chretienne. Zna ona dobrze temat, gdyż napisała na ten temat książkę „Enquête sur la dysphorie de genre. Bien comprendre pour aider vraiment les enfants” w języku francuskim [„Ankieta na temat dysforii płciowej. Co zrobić, aby naprawdę pomóc dzieciom”].

„Ruch transgender odpowiada na wyraźne życzenie organizacji międzynarodowych” – stwierdza autorka. Już w 2006 roku eksperci od praw człowieka podpisali tzw. dwadzieścia dziewięć zasad z Yogyakarty. Zasady te mają być standardami, których wszystkie państwa powinny idealnie przestrzegać w odniesieniu do orientacji seksualnej i płci.

Dziś zasady te służą jako moralny kompas i odniesienie prawne, mimo że brakuje im społecznego i naukowego mandatu - mówi Quillon. W 2017 roku grupa rozszerzyła zasady o artykuł, który zobowiązuje państwa do akceptacji legalnej zmiany płci w każdym wieku i ochrony prawa dzieci do samostanowienia. To obejmuje również obowiązek zapewnienia w szkołach bezpiecznych toalet dla dzieci trans.

Open Society

Według Quillon, jednym z najbardziej prominentnych zwolenników ruchu transseksualnego jest Open Society amerykańskiego finansisty Georga Sorosa. Open Society zdecydowanie opowiada się za prawem do samostanowienia osób trans, w tym dzieci. Inwestuje miliony dolarów w organizacje pozarządowe, partie polityczne i instytucje międzynarodowe, które propagują prawa osób transseksualnych.

Ponadto Quillon ostrzega, że organizacja ta przeniknęła do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, powołując się na badania konserwatywnej chrześcijańskiej organizacji pozarządowej, European Center for Law and Justice. Badania wykazały, że 22 ze 100 sędziów Trybunału Praw Człowieka jest powiązanych z Open Society Foundations.

Ultrakapitalistyczna mniejszość

Motywy finansowe odgrywają kluczową rolę w dużych datkach pieniężnych na rzecz ruchu trans, wskazuje Quillon. „Lobby trans nie wydaje się emanować z uciskanej mniejszości, ale raczej z małej ultrakapitalistycznej mniejszości, która odnajduje finansowy interes w promowaniu ideologii transseksualnej i trywializowaniu transformacji ciała przez operacje i chemię”, mówi Famille Chretienne. „Dziecko trans jest przedstawiane jako nowy bohater, nowy zdobywca tożsamości”.

Według Quillon, samorealizacja jest przedstawiana jako ideał w nowoczesnych społeczeństwach, a ruch transseksualny łączy się z tym całkiem dobrze. „Wiele marek podkreśla ten epicki bój o samego siebie. Ale te bajki nie wspominają o trudnościach, cierpieniach i niedoskonałościach fizycznej transformacji sportowców i modeli”.

Quillon twierdzi, że dla firm atrakcyjne jest łączenie pogoni za zyskiem z obroną praw mniejszości. Jest to „połączenie biznesu z przyjemnością, bronienie jakiegoś dobra, które jednocześnie przynosi biznesowy zysk”", wyjaśnia, dodając, że dziecko trans jest modelem, który sprzedaje się całkiem dobrze, ponieważ fascynuje ludzi. „A kolejną korzyścią jest to, że pozwala markom wzmocnić swój wizerunek, dając sobie gwarancję postępowości”.

Przemieniona relacja z ciałem

Ruch transgenderowy nie jest napędzany wyłącznie przez interesy finansowe, mówi Quillon. Jej zdaniem ma on również na celu przekształcenie publicznego sposobu myślenia. „Służy jako nowe ramy kulturowe i intelektualne, oparte na całkowicie przemienionej relacji z własnym ciałem”.

Ostatecznie cała debata o samoidentyfikacji dotyczy ostatecznego żądania absolutnej wolności. „W transgender ciało jest materiałem, który można dowolnie modelować. Umysł narzuca ciału swoje prawo. Stając się materiałem dającym się formować, uwolnionym od swojej seksualnej kondycji, nie jest już miejscem żadnych ograniczeń czy frustracji”.

Szukając samospełnienia ludzie nie dostrzegają, jak stają się zależni od przemysłu medycznego, który umożliwia operacje i produkuje hormony potrzebne do utrzymania ich cielesnego wyglądu.

Szantaż emocjonalny

Jedną z potencjalnych ofiar przemysłu medycznego jest Francuzka o imieniu Judyta. Doświadczyła, jak łatwo można zostać wciągniętym w ideologię transgender i jak silne może być sterowanie danej osoby w kierunku zmiany płci. Opowiada o tym w wywiadzie dla Famille Chretienne.

Jako dziecko czuła się inna niż inni. Zdiagnozowano u niej autyzm, ale to nie zmniejszyło jej dyskomfortu psychicznego. Zaczęła szukać w internecie ludzi, którzy ją rozumieli. W ten sposób trafiła na fora transgenderowe. „Były to miejsca, gdzie mogłam swobodnie rozmawiać o tożsamości płciowej, ale także o problemach spowodowanych moimi cechami autystycznymi, trudnościami w relacjach społecznych, depresją. Ci ludzie przechodzili przez to samo” - wyjaśnia.

Minusem tych społeczności internetowych jest to, że wywierają one emocjonalną presję na swoich członków. „W społeczności trans istnieje prawdziwy szantaż emocjonalny” - mówi Judyta. „Wbija się do głowy tę ideę, że jedynym sposobem leczenia dysforii płciowej jest fizyczna transformacja”.

Matka ostrzegała ją, aby pochopnie nie podejmowała decyzji o transformacji. W końcu dostrzegła negatywne strony społeczności transgender. Przykładem było niewłaściwe zachowanie wobec nieletnich ze strony mężczyzn, którzy identyfikowali się jako kobiety. Denerwowało ją także to, że społeczność ta była agresywna wobec osób do niej nie należących. „Raziło mnie, że ludzie krzyczeli na innych, gdy ci posługiwali się terminem transseksualista zamiast transgender”.

W końcu Judyta przeczytała o ludziach, którzy powstrzymali się od zmiany płci i rozpoznała w nich siebie. „Zdałam sobie sprawę, że naprawdę miałam typowy profil kobiety określanej jako „trans”, która ostatecznie rezygnuje z transformacji: neuro-atypowa, autystyczna lub ADHD, z zaburzeniem odżywiania, często anoreksją, biseksualna lub lesbijka, izolowana społecznie, która nie rozpoznaje siebie w rolach kobiecych”.

Mając w perspektywie pójście na studia, pracę i inne życiowe zainteresowania, Judyta ostatecznie zdecydowała się nie podejmować zmiany płci. „Skończyło się na tym, że cieszyłam się z bycia kobietą”.

Mówi, że żałuje, że nie miała dostępu do kogoś, kto powiedziałby jej o jej zmieniającym się ciele w okresie dojrzewania i przedstawił jej bardziej realistyczne standardy kobiecości. „To nie jest normalne, by odczuwać tak duży dyskomfort, gdy jest się dziewczynką i nie spełnia się standardów piękna. Niezbędna jest rozmowa o tych objawach, a nie szukanie łatwej ucieczki, jaką może wydawać się tożsamość trans”.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama