Świadectwo wiary młodych ludzi jest bardzo potrzebne nie tylko danemu miastu, ale także Polsce i w każdym miejscu naszego kontynentu – powiedział brat Maciej z Taizé.
KAI: Proszę brata, kończy się kolejne europejskie spotkanie młodych. Jakie są pierwsze wrażenia po spotkaniu w Lublanie?
Brat Maciej z Taizé: Powiem bardzo szczerze, że jestem wyjątkowo zadowolony i szczęśliwy. Zazwyczaj pierwsze dni po spotkaniu europejskim są trudne, ponieważ widzimy wszystkie niedoskonałości, wychodzą wszystkie błędy – logistyczne, ludzkie, czy inne niedociągnięcia. A my, jako bracia organizujący to spotkanie, jako pierwsi widzimy to, czego zabrakło. Tutaj, w Lublanie, naprawdę takich rzeczy niemal nie było, a to, co jest dla mnie najważniejsze, to dobra reakcja młodych ludzi, ich zadowolenie z tego spotkania, mówiących, że było cudownie w rodzinach i to spotkanie bardzo im się podobało.
KAI: Sprawy organizacyjne są bardzo ważne, zarówno transport w mieście, jak i sprawność dystrybucji posiłków, ale dużo ważniejsze jest to, co dzieje się w duszach młodych ludzi…
- Zgadzam się i chodzi zarówno o to, co dzieje się w duszach, co odnajdują sami w czasie modlitw, a przecież modlitwy, szczególnie wieczorne w dużej hali Arena, były cudowne. Ponadto to, co dzieje się w duszach młodych ludzi w czasie spotkania z drugim człowiekiem, spotkania z rodzinami, które ich przyjmowały. Jeżeli spotykamy się z drugim człowiekiem, otwarci, wymieniamy się darami między sobą, które są w nas złożone, to wtedy odkrywamy, że jesteśmy tacy sami, że przyjaźń między nami jest możliwa i w tej przyjaźni odnajdujemy Tego, który jest najważniejszy – Jezusa.
KAI: W niedzielę 31 grudnia było tradycyjne spotkanie w gronie Polaków. Byli młodzi ludzie, byli księża biskupi, siostry zakonne, starsi ich przyjaciele, którzy byli często odpowiedzialnymi za grupy. To spotkanie było pięknym przykładem żywego wzajemnego słuchania siebie...
- Zdradzę, że 26 grudnia, gdy grupa młodych wolontariuszy z Polski przyjechała tutaj do Lublany, usiedliśmy i zadałem im pytanie, czy zgodziliby się sami przygotować i poprowadzić spotkanie dla Polaków? Zgodzili się bez problemu. Ja tylko pomagałem im w niektórych kwestiach. Cały pomysł był ich. Młodzi byli bardzo zadowoleni z tego spotkania. Dzieliło się ono na trzy etapy. Pierwszym były pytania i odpowiedzi skierowane przez biskupów do młodych, którzy wyznaczyli cztery obszary, które ich interesują i w tych obszarach biskupi zadawali im pytania. Całość odbywała się on-line w czasie rzeczywistym, dzięki jednej z platform cyfrowych. Drugą część stanowiły pytania biskupa do biskupa. Mieliśmy czterech biskupów, Macieja Małygę z Wrocławia, Piotra Przyborka z Gdańska, kardynała Grzegorza Rysia z Łodzi oraz biskupa Adama Baba z Lublina. Nawzajem zadawali sobie pytania. Ale nie wiedzieli, o co będą się pytać nawzajem. Ta część naprawdę młodym ludziom bardzo się spodobała, a głównie szczerość w relacjach między biskupami. No i trzecia część: czytaliśmy wspólnie słowo Boże, Ewangelię, do której komentarz wygłosił kardynał Grzegorz Ryś.
KAI: Proszę brata, rozmawiamy w Słowenii – kraju, który religijnie podobny jest do Polski. Większość mieszkańców to praktykujący katolicy, ale w przyszłym roku spotkamy się w Tallinie, w Estonii, w kraju, który jest pod względem religijnym odmienny.
- Jeśli ktoś śledzi uważnie mapę Spotkań Europejskich organizowanych przez naszą Wspólnotę, to łatwo zauważy, że z uwagi na jej ekumeniczny charakter miasta goszczące spotkania przeplatają się. W ubiegłym roku był Rostock - miasto protestanckie. W tym roku jesteśmy w bardzo katolickiej Lublanie w Słowenii. W przyszłym roku będziemy znowu w mieście protestanckim – Tallinie. Już dzisiaj zapraszam wszystkich Polaków bardzo serdecznie do rezerwowania sobie tego czasu do przyjazdu do Estonii, na daleką północ. Leży ona bardzo blisko Finlandii i Skandynawii, ma niezliczoną ilość jezior i wysp. To niesamowity kraj. 30 grudnia tego roku, gdy nasz przeor, brat Matthew, ogłaszał kolejne spotkanie w Tallinie, było ponad 8000 ludzi w hali, gdzie odbywała się modlitwa wieczorna. Mam nadzieję, że dzięki młodym Polakom ta cyfra co najmniej powtórzy się w Tallinie.
KAI: Właśnie podczas tej modlitwy wypowiadała się także młoda mieszkanka Tallina, współpracująca w duszpasterstwie młodzieży w Kościele ewangelicko-augsburskim. Mówiła o wielkiej potrzebie świadectwa chrześcijan, które często bywa w tamtym miejscu i wśród młodych ludzi odrzucane.
- Młodzi ludzie, którzy przyjeżdżają na cztery dni i to na Sylwestra, na rozpoczęcie Nowego Roku, do obcego miasta, są żywym i najpiękniejszym świadectwem wiary. Sami podejmują decyzję, że chcą cztery dni na przełomie roku spędzić na modlitwie i na spotkaniu z drugim człowiekiem. Następnie ci ludzie są przyjmowani przez rodziny. Można zatem powiedzieć, że w takim mieście, jak Tallin ci młodzi chrześcijanie będą wszędzie, rozproszą się po całym mieście, żeby siać nadzieję, dobrą nowinę, żeby dawać świadectwo. To jest bardzo ważne, bardzo potrzebne nie tylko Tallinowi. Uważam, że i w Polsce i wszędzie. Nie ma piękniejszego świadectwa młodego człowieka, jak to dawane przez przyjeżdżających na spotkania europejskie.
KAI: Wspomniał Brat o spotkaniu w Rostocku w zeszłym roku, które było dość trudne organizacyjnie z powodu braków życia religijnego mieszkańców tego miasta. Czy podobne trudności mogą nas spotkać w Estonii?
- Nie wiem, będę starał się pomóc braciom jak najbardziej w tym, aby było jak najwięcej parafii, kościołów, które przyjmują młodych. Nie boimy się spotkań, jak je nazywamy „misyjnych”, jak w Rostocku. Takim spotkaniem była także przed kilku laty Ryga. Miesiąc przed rozpoczęciem spotkania, gdy brakowało nam 30 proc. miejsc noclegowych w rodzinach, prezydent kraju w swoim orędziu po wiadomościach, na pierwszym kanale łotewskiej telewizji, zaprosił do przyjmowania młodych ludzi. W przeciągu 24 godzin znaleźliśmy wszystkie miejsca. Nasze serwery się zawiesiły. Taka była reakcja ludzi w żaden sposób niezwiązanych z Kościołem na orędzie prezydenta. Mamy nadzieję, że w Tallinie nie będzie takiej potrzeby, ale wiemy już, że władze cywilne są gotowe pomóc, bo wiedzą, że to, z czym przyjeżdżamy, to miłość, dobro, prostota, to młodość i liczymy, że będzie naprawdę dobrze.
Rozmawiali ks. Jacek Meller, o. Stanisław Tasiemski OP