Franciszek przyjedzie do Konga, by się modlić z nami i za nas; jest dla nas jak ojciec, który usłyszał krzyk i płacz swych dzieci – mówi s. Rita. W czasie, gdy na wschodzie trwają brutalne walki, kraj szczególnie wyczekuje słów papieża.
31 stycznia Franciszek dotrze do stołecznej Kinszasy. W planie pielgrzymki papieskiej obok rozmów z władzami i biskupami, jest także spotkanie z młodymi oraz katechistami. Papież spotka się ponadto z ofiarami walk na wschodzie kraju, który pierwotnie miał odwiedzić. W tym regionie wojsko rządowe ściera się z licznymi grupami rebelianckimi, zwłaszcza ugrupowaniem M23. Przed kilkoma dniami doszło tam także do wybuchu bomby w kościele zielonoświątkowców. Zginęło wówczas prawie 20 osób; do ataku przyznały się ugrupowania islamistyczne.
„Rany są głębokie. Oni kontynuują mordowanie niewinnych, nie mając żadnego miłosierdzia. Misją Ojca Świętego jest potępienie zła, aby osoby, które wspierają te bandy mogły wyrzec się tych planów, i aby dotarły do uznania, że Jezus Chrystus jest światłem świata. Nie jest to podróż, która pozostanie bez owoców. Nie, nie i jeszcze raz nie. Nawet jeżeli zbrodnie będą kontynuowane. Ponieważ Pan, który pracuje w sumieniach osób może dotrzeć tam, gdzie ludzie nie są w stanie dotrzeć. Patrzmy sobie w twarze, miłujmy się nawzajem. Wojna nie prowadzi nas do nikąd. Starajmy się uczciwie pracować, dzielić się bogactwem Konga, pomagajmy ubogim – to jest przesłanie, to jest misja papieża Franciszka w Kongu.“