Na Ukrainie nie ma ludzi, do których wojna nie zawitała

„Obecnie prawdziwa, pełnoskalowa wojna bardzo mocno rani Ukrainę – i to na każdym poziomie: tak duszę, ciało, jak też ekonomię, ciągnąc również za sobą różne humanitarne oraz społeczne wyzwania” – wskazuje ks. Lubomyr Jaworski.

Patriarszy ekonom Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego podkreśla odpowiadające na tę sytuację działania jego wspólnoty. Wspomina np. Fundację Mądra Sprawa, pracującą nie tylko nad doraźną pomocą, ale także nad wsparciem w zaprowadzaniu trwałych pozytywnych zmian.

Z racji wyzwań płynących z rosyjskiej inwazji organizacja ta mocno zaangażowała się w projekty jednoczące Ukraińców z kraju i zza granicy w docieraniu do najbardziej potrzebujących. Ks. Jaworski podkreśla w wywiadzie dla Radia Watykańskiego kompleksowość cierpienia spowodowanego przez otwarty konflikt zbrojny.

„Dziś na Ukrainie praktycznie nie ma ludzi, do których wojna nie zawitała. Np. główna księgowa Patriarszej Fundacji Mądra Sprawa, p. Olena. Jej mąż, Mykoła, żołnierz z Krymu, zginął w tej wojnie. Niedawno urodziła chłopca, też Mykołę. Jego ojciec nigdy nie zobaczył swojego drugiego dziecka (…). I ta pani zaraz pytała mnie: «Ojcze, mogę nie przestawać pracować?». Następnego dnia po tym, jak pochowaliśmy jej męża, p. Olena już pracowała. Następnego dnia po tym, jak urodziła małego Mykołę, już znowu pracowała. Mówiła: «nie mogę nie pracować, muszę pracować». Dodawała: «patrzę, jaką świetną robotę wykonujemy dla naszych ludzi (…). Widzę, że śmierć mojego Mykoły nie poszła na marne» – opowiada duchowny. – A tak jest u prawie każdego z naszych pracowników (…): wojna przyszła do nas wszystkich. I widzimy to też, kiedy odwiedzamy ludzi. Oto jeden bardzo wymowny przypadek: gdy Chersoń pozostawał pod okupacją, pewna kobieta, otrzymawszy w Odessie paczkę z żywnością, wskazała: «sama jestem rolniczką. Karmiłam ludzi, miałam biznes, gospodarstwo (…). A dziś stoję w kolejce po paczkę, która ma mnie wyżywić przez dwa tygodnie». Czyli ten «wyzwoliciel», «ruski mir», jak on sam siebie nazywa, wkradł się do ludzi żyjących normalnie, będących wtedy jeszcze w stanie kogoś wesprzeć, i dziś oni znajdują się na wygnaniu. Ale dziękować Bogu, ponieważ trafili do osób, które im pomagają, dzielą się z nimi, obdarowują ich.“

Ks. Jaworski zaznacza, jak ci ludzie, całkowicie niewinni, wycierpieli mnóstwo. Obecnie też nawet najprostsi z nich orientują się doskonale w sprawach wojskowych, dźwiękach lecących pocisków itd., ponieważ tylko dzięki temu można było przeżyć. „Wojna to okropna rzecz” – wskazuje kapłan.

„Można dużo mówić o tych bólach i ich historiach. Utrwalamy te opowieści, ponieważ każda osoba jest wielką historią. Ale ważne pozostaje, aby postawić coś obok tych wydarzeń (…). Ja jestem wierzącym księdzem. I kiedy mówimy o Jezusie Chrystusie, o Jego śmierci, cierpieniu, które znosił… Co nadało sens wszystkim torturom, przez jakie przeszedł? Zmartwychwstanie. Gdyby nie było zmartwychwstania, nie miałoby to sensu – mówi Radiu Watykańskiemu ks. Jaworski. – My dzisiaj, jako naród ukraiński, cierpimy, zabijają nas, krzyżują… Co nadaje sens? Pewna transformacja, zmiana. Mamy stać się inni. I widać to już po tym, jak bardzo jesteśmy zjednoczeni, po naszej solidarności, wzajemnym wsparciu. Zdarzają się jakieś smutne wiadomości, przypadki braku tego, ale nie ma tu już mowy o bezwzględnej większości. Bezwzględna większość jest dziś odpowiedzialna. Więc obecnie już widać, iż to zupełnie inny naród: to naród silny, skropiony krwią. On nie może pójść inną drogą, bo nie potrafiłby spojrzeć w oczy tym matkom, żonom, dzieciom. One muszą móc powiedzieć: «tak, mój syn umarł, ale rozumiem, dlaczego: by to był dziś inny kraj». I oto nasze zadanie. Również Kościoła, jako moralnego głosu ukraińskiego społeczeństwa, który musi się jasno wypowiadać i pracować nad swoją rolą. Podobnie też inne instytucje, abyśmy wyszli z obecnej wojny jako inny kraj.“

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama