Mężczyzna nie jest przede wszystkim „głową rodziny”, ale „ojcem rodziny”. Nie chodzi o autorytaryzm, ale o prawdziwe ojcostwo. Tymczasem tak wielu mężczyzn porzuca rodzinę, inni rozumieją ojcostwo na sposób autorytarny, jeszcze inni, choć fizycznie obecni, psychicznie nie dorośli do bycia prawdziwymi ojcami.
Badania socjologiczne wskazują, że dzieci wychowywane bez ojca są bardziej narażone na zostanie przestępcami w późniejszym życiu. Francuski portal La Croix L’Hebdo zastanawia się, na ile to, co dzieje się od wielu lat w tym kraju: niepokoje społeczne, gwałtowne protesty, wzrastająca przestępczość ma związek z rozpadem rodzin. Przeprowadzone w 2020 r. badania wykazały, że co czwarte francuskie dziecko żyło w rodzinie niepełnej – zazwyczaj chodziło właśnie o brak ojca.
Skąd bierze się ten kryzys ojcostwa? Według francuskiego portalu, powodów jest wiele. Przykładem mogą być trzy różne rodziny, które uświadamiają nam, gdzie leży problem.
Ojciec znikający
Jipetto jest jednym z ojców, którzy nigdy nie widują swoich dzieci i nie płacą alimentów. Jego historia jest smutna. Kiedy miał 33 lata i poznał swoją partnerkę, miał problem z alkoholem. On sam nie chciał mieć dzieci, jego partnerka – tak.
Kiedy urodziło się dziecko, pomimo sprzeciwu Jipetto, związek utknął w martwym punkcie. Z powodu brutalnego incydentu z byłym teściem mężczyzna został skazany na więzienie. Po wyjściu na wolność wpadł w pułapkę uzależnienia od narkotyków.
Nigdy więcej nie zobaczył już swojego syna. Nie dochodził swoich praw do widywania się z dzieckiem, nie płacił też alimentów.
Statystyki Ministerstwa Sprawiedliwości z września ubiegłego roku wykazują, że nie jest to jednostkowy przypadek. 44 procent z 71 227 osadzonych mężczyzn twierdzi, że ma dziecko. Oznacza to, że w więzieniu przebywa co najmniej 31 000 ojców. Statystyki pochodzące z organizacji Children of Prisoners Europe, wskazują, że prawie 79 000 dzieci dorasta, gdy ich ojcowie przebywają w więzieniu. Wielu z nich nigdy nie nauczyło się bycia ojcem, ponieważ ominęły ich pierwsze kroki dziecka, pierwszy dzień w klasie, ukończenie przez nie szkoły i inne ważne wydarzenia.
Niestety ten problem przenosi się z pokolenia na pokolenie. Ci, którzy nie doświadczyli ojcostwa, nie umieją też być ojcami dla swoich dzieci. Psychiczna niedojrzałość, niedostosowanie społeczne, uzależnienia, przestępczość jest więc pierwszym powodem kryzysu ojcostwa. Jednocześnie czynniki te związane są często z kolejnym problemem.
Ojciec, który nie ma ojca
Nie zawsze jednak chodzi o kwestie tak rzucające się w oczy, jak przestępczość czy nałogi. Psychologiczna nieobecność ojca może mieć miejsce także tam, gdzie jest on pozornie zwykłym, „statystycznym” mężczyzną.
44-letni Daniel zna swojego ojca, ale prawie się z nim nie widuje. Jego tata był zawsze nerwowy, zawsze rozdrażniony, zawsze o coś się gniewał. Kontakty między nimi były zawsze napięte, dlatego Daniel wolał i nadal woli go unikać.
I znów problem powiela się w jego własnej rodzinie: Daniel obecnie jest rozwiedziony, nie widuje swojej najstarszej córki po tym, jak szkoła złożyła oskarżenie o przemoc domową. „To prawda, krzyczę trochę za głośno, ale nie nazywam tego przemocą”, próbuje wyjaśniać. Dodaje też, że według niego „matka powinna być łagodna, a ojciec ma być autorytetem”.
Problem leży w tym, jak rozumie on bycie autorytetem. Niestety wzorce, które wyniósł z domu rodzinnego, są błędne i nie mają wiele wspólnego z właściwie pojmowanym ojcostwem. Umiejętność stawiania granic nie jest tym samym, co przemoc psychiczna i wyładowywanie swoich emocji na najbliższych.
Częścią problemu jest także to, że mężczyźni nie postrzegają swoich gwałtownych zachowań jako przemocy. Ci, z którymi rozmawiał La Croix, próbowali usprawiedliwiać swoją postawę. W ich przekonaniu za rozpad rodziny odpowiedzialne są sądy rodzinne, które „wtrącają się w nie swoje sprawy”. Czy jednak rzeczywiście da się usprawiedliwić takie zachowania jak szarpanie dzieci za włosy i załatwianie każdej sprawy krzykiem?
Ojciec na ulicy
Zdarzają się też ojcowie, którzy żyją na ulicy, choć utrata rodziny nie była skutkiem przemocy domowej, ale wynikła z innych przyczyn.
Stéphane ma trzy córki; wszystkie osiągnęły dorosłość. Jednak widuje je tylko od czasu do czasu: kiedy pozwala mu na to zdrowie i kiedy jego przyjaciel użycza mu swojego mieszkania. Ponieważ jest bezdomny, stara się ukryć ten fakt przed swoimi dziećmi.
49-latek mieszkał z córką i żoną jeszcze osiem lat temu, kiedy jego partnerka popełniła samobójstwo. „Nigdy się z tym nie pogodziłem. Odpuściłem sobie wszystko”, mówi Stéphane w wywiadzie dla La Croix. Wcześniej był on żołnierzem zawodowym, ale z powodów zdrowotnych musiał porzucić karierę wojskową. Pozostały długi do spłacenia. Sprzedał wszystko, co miał i zgodził się, aby sąd rodzinny przekazał jego córki opiece zastępczej.
Liczba osób bezdomnych we Francji jest szokująca. Według Fundacji Abbé-Pierre, obecnie jest ich aż 330 tysięcy. Wcześniejsze badanie wykazało, że co trzecia osoba z tej grupy jest ojcem.
Problem rozpadu związków jest równie powszechny. Wielu mężczyzn poniewczasie, dopiero w momencie rozwodu uświadamia sobie, że są ojcami. Pojawia się wtedy pytanie: kto powinien zająć się dziećmi? Wielu z nich nie korzysta z sądowego prawa do ubiegania się o opiekę nad dziećmi, przyjmują po prostu, że dla dzieci lepiej będzie pozostać z matką. Tylko 12 procent osób rozwiedzionych we Francji pozwala swoim dzieciom mieszkać na przemian z obojgiem rodziców.
Te trzy scenariusze nie wyczerpują oczywiście całego spektrum „nieobecnego ojcostwa”, ale wskazują gdzie leżą główne przyczyny: przejęte od własnych ojców błędne wzorce zachowania, problemy egzystencjalne, nałogi i niedojrzałość psychiczna..
Można zapytać: czy są dziś jeszcze prawdziwi ojcowie? Czy mężczyźni są tak bardzo niedojrzali, tak bardzo zaabsorbowani sami sobą, że niezdolni są do pełnienia roli ojców? La Croix sugeruje, że niekoniecznie i podaje przykład Philippe’a, sześćdziesięciolatka, któremu udało się uniknąć bycia „nieobecnym ojcem”, choć okoliczności nie były sprzyjające. Pomocą byli jego właśni rodzice, którzy uświadomili sobie swoje własne niedostatki i starali się jako dziadkowie zrekompensować wychowawcze braki. Zrobili to mądrze, bez wyrzutów czy pouczania Philippe’a, ale starając się zapewnić ciepłą atmosferę dla wnuków, która powoli udzieliła się całej rodzinie, scalając ją na nowo.
Być może nie trzeba więc wymyślnych psychologicznych strategii, ale wystarczy uświadomienie sobie własnych braków i powolna, cierpliwa praca nad sobą, życzliwa postawa względem najbliższych – nieraz także słowo „przepraszam”, gdy nie udało nam się powstrzymać od gniewu, aby odbudować właściwy model ojcostwa.
źródło: La Croix, CNE