„Źródłem entuzjazmu ewangelicznego jest miłość Boga, a nie indywidualne zaangażowanie czy osobista cecha” - powiedział Papież podczas audiencji ogólnej.
Kontynuując refleksję na temat gorliwości apostolskiej, Franciszek skupił się dzisiaj na świadectwie św. Pawła, który dał przykład żarliwego umiłowania Ewangelii.
Ojciec Święty, nawiązując do historii Pawła z Tarsu, zwrócił uwagę, że jego wielkie oddanie sprawie Jezusa Chrystusa pojawia się po nawróceniu i zajmuje miejsce jego wcześniejszego poświęcenia się dla judaizmu. Jego entuzjazm dla religii ojców był skierowany przeciwko Kościołowi. Tutaj Franciszek postawił pytanie: w jakim sensie jego wielka gorliwość o chwałę Bożą uległa przemianie? Zaznaczył, że tym, co przemieniło Pawła nie była jakaś idea czy przekonanie, ale osobiste spotkanie ze Zmartwychwstałym. To wydarzenie było źródłem jego przemiany, która sprawiła, że z prześladowcy stał się apostołem Chrystusa.
Ojciec Święty zauważył, że również w naszym przypadku umiłowanie Ewangelii przechodzi przez to samo doświadczenie „upadku i zmartwychwstania”, które przeżył apostoł Paweł. Można studiować teologię, można zgłębiać Biblię i pozostać ateistą lub człowiekiem światowym. Studiowanie jest przydatne, ale nie rodzi nowego życia w łasce. Kluczowe pozostaje pytanie o naszą osobistą relację z Jezusem. Nie można być chrześcijaninem bez Niego. Kiedy On wchodzi w nasze życie, tak jak wszedł w życie Pawła, to wszystko się zmienia.
„Zauważamy, że występuje u niego swoisty paradoks: dopóki uważał się bowiem za sprawiedliwego przed Bogiem, wtedy czuł się upoważniony do prześladowania, do aresztowania, nawet do zabijania, jak w przypadku Szczepana; ale kiedy, oświecony przez Zmartwychwstałego Pana, odkrywa, że był «bluźniercą i prześladowcą» (por. 1 Tm 1, 13), w ten sposób mówi o sobie: «byłem bluźniercą i prześladowcą» – i wówczas zaczyna być naprawdę zdolnym do miłości – podkreślił Papież. I to jest właśnie ta droga. Jeśli ktoś z nas mówi: «Ach dziękuję Ci Panie, bo jestem dobrym człowiekiem, robię dobre rzeczy, nie popełniam poważnych grzechów…»: to nie jest właściwa droga, to jest droga samowystarczalności, to jest droga, która cię nie usprawiedliwia, czyni cię katolikiem na pokaz, ale taki dobrze ułożony katolik nie jest świętym katolikiem; jest eleganckim. Prawdziwy katolik, prawdziwy chrześcijanin to ten, który przyjmuje do swojego wnętrza Jezusa, który zmienia serce. To jest pytanie, które stawiam dzisiaj wam wszystkim: co znaczy dla mnie Jezus? Czy wpuściłem Go do swojego serca, czy też trzymam Go pod ręką, ale nie pozwalam Mu wejść tak bardzo do środka? Czy pozwoliłem, aby On mnie zmienił? Czy może Jezus jest tylko ideą, teologią, która się rozwija? I to jest gorliwość, kiedy znajdujemy Jezusa, czujemy ogień i tak jak Paweł powinniśmygłosić Jezusa, musimy mówić o Jezusie, powinniśmy pomagać ludziom, musimy robić dobre rzeczy. Kiedy ktoś znajduje jedynie ideę o Jezusie pozostaje ideologiem chrześcijaństwa, a to nie zbawia. Tylko Jezus zbawia, jeśli go poznałeś i otworzyłeś przed nim drzwi swojego serca. Idea o Jezusie nie zbawia! Niech Pan pomoże nam odnaleźć Jezusa, spotkać Go i niech On od wewnątrz zmieni nasze życie i doda nam sił, aby pomagać innym.“