Aborcjonista Warren Hern mógłby rywalizować z Mengele o tytuł najbardziej nieludzkiego lekarza w historii

Warren Hern to jeden z nielicznych lekarzy aborcjonistów, którzy dokonują przerywania ciąży aż do momentu porodu. Jego wyznania mogą budzić poczucie grozy i skojarzenia z innym (nie)sławnym lekarzem, doktorem Mengele.

Warren Hern w wyznaniach dla Los Angeles Times wyjaśnia, co motywuje go do dokonywania aborcji na bardzo późnym etapie ciąży. Jest on jednym z niewielu aborcjonistów w USA, którzy gotowi są zabijać dzieci aż do momentu porodu. Hern mówi wprost, że „uwielbia” kończyć życie nienarodzonych istot ludzkich, omawia wpływ późnych aborcji na lekarzy i wspomina dziedzictwo George'a Tillera.

Kim był George Tiller?

W 2009 roku Tiller – również znany z dokonywania późnych aborcji – został zamordowany w swoim kościele przez Scotta Roedera. Od tego czasu Tiller stał się „męczennikiem” aborcjonistów i tak też ukazuje go Hern. „George był wspaniałym facetem, normalną osobą – w odróżnieniu ode mnie – życzliwą i wybaczającą, chrześcijaninem i tak dalej” – powiedział. »Byliśmy świetnymi przyjaciółmi i tęsknię za nim«.

Przeszłość Tillera była jednak dużo bardziej mroczna, niż chciałby to widzieć Hern: dokonywał on nielegalnych aborcji, był odpowiedzialny za śmierć pacjentek, tuszował gwałty na dzieciach, a opieka nad pacjentkami była bardzo słaba. Jedna z kobiet, „Pacjentka A”, powiedziała, że była ostatnią, która poddała się aborcji podczas wizyty w ośrodku Tillera. Chociaż powiedziano jej, że nie będzie niczego pamiętać, pamiętała – w tym to, co Tiller zrobił jej dziecku.

Opowiadała o innych klientkach kliniki aborcyjnej:

„Wszystkie wyglądały dosłownie jak zombie. To było przerażające. Nie pozwolono mojemu mężowi wrócić, aby mnie zobaczyć lub pocieszyć. W końcu nadeszła moja kolej. Zostałam zabrana i podano mi lek, który prawie mnie znokautował. Mówią, że takich rzeczy się nie pamięta, ale ja pamiętam... Pamiętam, jak on [Tiller] odbierał moje dziecko, wbijał nożyczki w jego głowę i zabijał je, a potem po prostu rzucał nim na bok”.

Tak właśnie wygląda „szczęście kobiet”, do którego usiłują przekonywać nas aborcjoniści. Zero uczuć ludzkich, zero litości dla dziecka, zero litości dla matki. Biznes to biznes.

Przemoc wobec aborcjonistów? A co z przemocą aborcjonistów wobec kobiet i dzieci?

Hern twierdzi, że obalenie wyroku Roe przeciwko Wade w decyzji Sądu Najwyższego w sprawie Dobbs przeciwko Jackson Women's Health Organization sprawiło, że aborcjoniści są jeszcze bardziej narażeni na przemoc, a przez to w niebezpieczeństwie są także kobiety.

„Kryminalizacja aborcji pod rządami Republikanów i Trumpa to katastrofa dla kobiet” – powiedział. „Stało się to zbiorową psychozą. Dlaczego lekarz, który pomaga kobietom, miałby pracować w tajemnicy za kuloodpornymi szybami?”.

To, co skrzętnie pomija artykuł, to fakt, że zdecydowana większość przemocy od czasów Dobbsa została popełniona przez działaczy aborcyjnych przeciwko ruchowi pro-life, a nie przez pro-liferów... a od czasu orzeczenia w sprawie Roe ani jedna kobieta nie zginęła z powodu praw pro-life wprowadzonych w całym kraju.

Fakty i mity

W artykule powtarzają się zapewnienia, że działalność Herna, który przeprowadza późne aborcje, związana jest z tym, że u tych nienarodzonych dzieci zdiagnozowano śmiertelne anomalie lub dlatego, że życie samej kobiety jest zagrożone. Jest to jednak nieprawda, która została wielokrotnie obalona, choć proaborcyjne media nadal forsują tę narrację.

Badanie Guttmachera z 1988 roku wykazało, że zaledwie dwa procent (2%) kobiet, które dokonały aborcji, zrobiło to z powodu problemów zdrowotnych dziecka. Ponad 20 lat później, w badaniu z 2013 roku (również opublikowanym przez proaborcyjny Instytut Guttmachera) stwierdzono, że

„Dane statystyczne wskazują, że większość kobiet starających się o późniejsze przerwanie ciąży nie robi tego z powodu anomalii płodu lub zagrożenia życia”.

Także proaborcyjna autorka Diana Greene Foster stwierdza, zgodnie z raportem Congressional Research Service, że

aborcje z powodu nieprawidłowości płodu „stanowią niewielką mniejszość tzw. późnych aborcji”.

Podobnie, w artykule z 2010 roku Julia Steinberg z proaborcyjnego Bixby Center for Global Reproductive Health pisze:

„Badania sugerują, że przytłaczająca większość kobiet dokonujących późniejszych aborcji robi to z powodów innych niż anomalia płodu (Drey et al., 2006; Finer et al., 2005, 2006; Foster et al., 2008)”.

Twierdzenie, że większość późnych aborcji jest dokonywana z konieczności medycznej, jest więc mitem, używanym jako wymówka przez przemysł aborcyjny.

„Uwielbiam przeprowadzać aborcje”

Hern pierwotnie nie poszedł na medycynę z zamiarem dokonywania aborcji; planował zostać epidemiologiem. Jednak dziś co innego postrzega jako epidemię. Według jego przekonania, aborcja jest „lekarstwem” na chorobę ciąży, a ludzi nazywa „rakiem planety”. Jego pseudoekologiczne poglądy idą więc w parze z agresywnym aborcjonizmem. Jak sam twierdzi:

„Gatunek ludzki jest przykładem złośliwego ekotumoru, niekontrolowanego rozmnażania się jednego gatunku, który zagraża istnieniu innych gatunków w ich siedliskach”.

Dla Herna ciąża nie różni się niczym od niebezpiecznej choroby.

„Ciąża nie jest łagodnym stanem. Może cię zabić. Leczeniem z wyboru w przypadku ciąży jest aborcja, chyba że kobieta chce donosić ciążę i urodzić dziecko” – twierdzi.

Hern ma świadomość, że jego poglądy są kontrowersyjne: „Moje poglądy są odrażające dla tych, którzy sądzą, że celem kobiet, poza dawaniem mężczyznom przyjemności i wykonywaniem prac domowych, jest posiadanie jak największej liczby dzieci”.

Mający obecnie 83 lata Hern nie wykazuje żadnych oznak skruchy ani nie zamierza rezygnować z aborcyjnego procederu. W wywiadzie dla Los Angeles Times mówi wprost o zabijaniu nienarodzonych dzieci: „Uwielbiam to robić”. Jeśli chodzi o antyludzkie zapatrywania i śmiercionośne praktyki pseudomedyczne, mógłby śmiało rywalizować z innym równie przerażającym lekarzem, doktorem Mengele.

Źródło: latimes.com

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama