Eduardo Gómez pracował dla takich gigantów, jak Arthur Andersen, Management Solutions, Ernst & Young, PwC czy KPMG. Do podzielenia się świadectwem wiary skłoniło go doświadczenie choroby nowotworowej. Wybrał portal LinkedIn, który może się wydawać ostatnim miejscem nadającym się na ewangelizację.
Eduardo Gómez spędził życie na robieniu korporacyjnej kariery dającej pieniądze i prestiż. Po latach stwierdził, że musi poświęcić więcej czasu rodzinie. Otworzył własną firmę, zaangażował się też w duszpasterstwo małżeńskie. Nagle coś tąpnęło. I dopiero wtedy naprawdę spotkał w swoim życiu Boga.
Pochodzi z Hiszpanii. Studiował w Oregonie w Stanach Zjednoczonych. Nigdy nie był aktywnym użytkownikiem społecznościówek. Przeznaczonego dla korpoświatka serwisu LinkedIn używał zgodnie z jego przeznaczeniem, czyli do celów zawodowych. „Nigdy nie myślałem o wykorzystaniu sieci do ewangelizacji” – wyjaśnił. Kiedy jednak w 2022 r. zdiagnozowano u niego raka limfatycznego, Gómez poczuł motywację do podzielenia się świadectwem.
Po latach pracy w doradztwie w międzynarodowych korporacjach, takich jak Arthur Andersen, Management Solutions, Ernst & Young, PwC czy KPMG – gdzie został partnerem – zdecydował się założyć własną firmę, aby mieć więcej czasu dla żony i dzieci.
Miało być już dobrze
„Porzuciłem życie rodzinne, życie małżeńskie i nie spędzałem czasu z dziećmi. Przyszedł moment, kiedy zdałem sobie sprawę, jaką głupotę robię i zdecydowałem się zmienić swoje życie zawodowe, aby bardziej poświęcić się rodzinie” – powiedział.
Założone w 2019 r. przedsiębiorstwo nazywa się Neddux i produkuje filmy szkoleniowe, m.in. dotyczące bezpieczeństwa. W 2022 r. Gómez i jego żona związali się z Projektem Miłości Małżeńskiej, wspólnotą formacji dla małżeństw opartą o teologię św. Jana Pawła II. Kiedy wszystko układało się pomyślnie, we wrześniu 2022 r. w życiu Gómeza nastąpił zwrot. W wieku 48 lat otrzymał wiadomość, że cierpi na agresywny nowotwór układu limfatycznego, który rozprzestrzenił się na różne części ciała. Dla człowieka, który spędził lata na odpowiedzialnych stanowiskach i który niedawno założył własną firmę, diagnoza była druzgocąca.
Po co to?
„Wyobraźcie sobie sytuację: pięcioro dzieci, właśnie rozpoczęliśmy projekt, niekończące się marzenia, a przed nami całe życie, którym mogę się cieszyć z żoną, rodziną i przyjaciółmi” – napisał na LinkedIn.
W czasie hospitalizacji doświadczył jednocześnie strachu i wdzięczności: „To było trudne przeżycie, bo wpada się w panikę, przechodząc od niepewności do potwierdzenia ciężkiej choroby, a przy tym bardzo piękne, bo czuje się miłość tak wielu ludzi” – stwierdził.
Na początku pytanie, które zaprzątało mu głowę, brzmiało: „dlaczego mnie to spotyka?”, ale z czasem zrozumiał, że prawdziwe pytanie powinno brzmieć: „po co mnie to spotyka?”.
„Dlaczego tak trudno nam zaakceptować «złe» rzeczy, które przydarzają się nam w życiu? Dlaczego nas przerażają? Dlaczego szukamy bezpieczeństwa i kontroli nad wszystkim, co nam się przydarza? Dlaczego komplikujemy swoją egzystencję, czy to w pracy, w rodzinie, czy w relacjach międzyludzkich? Nie ma znaczenia praca, zaoszczędzone pieniądze, dom czy najnowszy model samochodu, jaki posiadamy. Któregoś dnia będziemy musieli odejść, niektórzy wcześniej, inni później, a wszystko to zostanie za nami i już się nam nie przyda” – zastanawiał się w innym poście na LinkedIn.
I dodał: „Mam nadzieję, że w dniu mojego odejścia będę mógł stanąć przed Bogiem jak dziecko. Czy to możliwe, że wyzdrowiałem, aby otrzymać drugą szansę, kontynuować naukę i dobrze odrobić pracę domową? Zapewniam, że tak i pracuję nad tym”.
W ciągu ostatnich dwóch lat nowotwór cofnął się, a Eduardo – jak mówi – doświadczył bardzo głębokiego spotkania z Bogiem. „Pan bardzo mi pomógł wzrastać osobiście i duchowo” – stwierdził.
Niemodna pokora
Dziewięć miesięcy temu Gómez udostępnił pierwszy post o swoim nawróceniu na LinkedIn. W krótkim czasie wpis miał ponad 50 tys. wyświetleń. Drugi – ponad 150 tys. wyświetleń. „Zdałem sobie sprawę, że to Pan poprosił mnie, abym podzielił się tym doświadczeniem życiowym” – powiedział Gómez w wywiadzie.
„Wiele osób pisało do mnie prywatnie, dziękując, przyjaciele odpowiedzieli mi na WhatsApp, a niektórzy prosili, abym nadal wysyłał te wiadomości. Myślę, że to była lekcja, którą dał mi Pan: «Hej, pomóż, napisz te rzeczy, bo pomożesz wielu ludziom»” – kontynuował.
„99 procent postów w sieciach społecznościowych pokazuje sukces. Myślę, że pokora jest wartością, której nie ma w społecznościówkach” – wyjaśnił Gómez.
Opisał w portalu kilka swoich doświadczeń związanych z chorobą. Pisał też, jak wiara i rodzina dały mu niezbędną siłę, aby stawić czoła chorobie z nadzieją.
Goméz uważa, że kiedy profesjonalista w branżowym portalu widzi post kogoś, kto mówi prosto z serca, dostrzegając słabości, a także publikuje przesłanie odwagi, nadziei i radości pomimo trudności, to przyciąga to uwagę, ponieważ nie jest to powszechne.
„Myślę, że my, katolicy, musimy być inteligentni i mówić o Bogu bez wstydu, bez kompleksów. (…) Mówię o Bogu, mówię o wierze, Sercu Jezusa, mówię o wielu rzeczach, ale w kontekście choroby, w kontekście rzeczywistości, w kontekście, w którym ludzie mogą czuć się identyfikowani. Opowiadam o swoim życiu i znaczeniu, jakie ma w nim Bóg” – stwierdził.
Źródło: aciprensa.com