Dziś mija dokładnie 10 lat od kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II dokonanych tego samego dnia przez Ojca Świętego Franciszka w Rzymie. Jak warto zauważyć, wspomniani dwaj papieże XX wieku wykonywali swoje posługi w bardzo skomplikowanych czasach.
Na te wyzwania oraz tragedie odpowiadali jednak nie rezygnacją i pesymizmem, ale nadzieją zakorzenioną w Zmartwychwstałym Chrystusie. Taką ich charakterystykę przypomina na łamach Osservatore Romano Alessandro Gisotti.
Warto tutaj zaznaczyć to, czego często naucza papież Franciszek – że świętość nie wiąże się koniecznie z nadzwyczajnym życiem, bo przecież każdy z nas został do niej powołany. I w tym kluczu warto spojrzeć na ducha dwóch kanonizowanych 10 lat temu ludzi.
Już przed wyborem na Stolicę Piotrową byli „pasterzami pachnącymi jak owce”, używając słów obecnego Ojca Świętego. Ponadto znaleźli się w niełatwych okolicznościach: Jan XXIII już schorowany w pierwszych dniach zwołanego przez siebie Soboru Watykańskiego II stanął w obliczu kubańskiego kryzysu rakietowego; Jan Paweł II jako ksiądz doświadczył nazistowskiego horroru, a jako biskup przytłaczającej dyktatury komunistycznej, jako papież stawił czoła sytuacji zimnej wojny aż do upadku ZSRR i zrodzonej wtedy iluzji „końca historii”. Ale wobec takich wydarzeń opierali się na Panu.
I my, w dzisiejszych niespokojnych czasach, pisze Alessandro Gisotti, możemy brać z nich przykład. Pandemia, wojna na Ukrainie, rozognienie konfliktów na Bliskim Wschodzie wraz z globalizacją są odczuwane przez nas wszystkich. Więc podobnie jak Jan XXIII i Jan Paweł II warto, byśmy nie dołączali do „proroków zagłady”, ale zakasywali rękawy i robili tyle dobra, ile możemy, aby poprawić sytuację.