Wizjoner podczas objawienia strzelał do Maryi. Matka Boża Coromoto jest patronką Wenezueli

Dla Wenezuelczyków 11 września to święto patronki kraju. Historia objawień Indianinowi Coromoto przypomina nieco zdarzenia z Guadelupe. Są też różnice: wenezuelskie objawienia to chyba jedyna znana sytuacja, kiedy człowiek mający mistyczną wizję zachowywał się agresywnie wobec Matki Zbawiciela.

„Kiedy to podnoszę, widzę, że po drugiej stronie mikroskopu znajduje się oko, które na mnie patrzy. Przestraszyłam się… Powiedziałam brzydkie słowo, odepchnęłam mikroskop i uciekłam” – tak Nancy Jiménez wspomina wydarzenie z 2009 r. Specjalistka od konserwacji starych dokumentów należała do zespołu, który miał odnowić relikwię z objawień Coromoto. To maleńki wizerunek Maryi z Dzieciątkiem, mający wysokość zaledwie 2,5 cm i szerokość 2 cm. Na niewielkim obrazku oczy Matki Bożej mają mniej niż milimetr średnicy, więc widzimy je po prostu jako ciemne plamki. Tymczasem pod mikroskopem widać, że dokładnie odwzorowane są tęczówki, źrenice i kanaliki łzowe. W dodatku w oczach odbija się postać człowieka. Powszechne jest przekonanie, że to Indianin Coromoto. Jeśli to prawda, to wizjoner został uwieczniony w oczach Matki Bożej tak samo, jak św. Juan Diego z Guadelupe.    

Piękna Pani każe iść do białych

Historia wydarzyła się w połowie XVII w. Przebieg wydarzeń jest pół-legendą. Musi w nim jednak być wiele prawdy, skoro powstała relikwia, której niezwykłość odkryto kilkaset lat po objawieniach.

Indianie z plemienia Cospe mieszkali w okolicy rzeki Tucupido, gdzie przenieśli się kilkadziesiąt lat wcześniej z powodu przybycia w ich okolice Hiszpanów. Pewnego dnia 1651 r. wódz Coromoto razem z żoną szedł brzegiem strumienia, gdy nagle zobaczył światło i postać Pięknej Pani, jak później ją określał. Kobieta patrzyła na dwoje Indian z łagodnym wyrazem twarzy i zdawała się unosić nad wodą. Na rękach trzymała Dziecko.

„Opuść las ze swoimi ludźmi i idź do białych, abyście mogli otrzymać wodę na głowy i wejść do nieba” – powiedziała Piękna Pani.

Coromoto nie wiedział, co o tym myśleć. Naradził się z innymi członkami plemienia i wszyscy postanowili pójść do Hiszpanów, by poprosić ich o „wodę na głowy”, czyli chrzest. Jeden z kolonizatorów, Juan Sanchez, był tak zdumiony opowieścią Coromoto, że oddał Indianom teren pod budowę osiedla w zbudowanym przez Europejczyków mieście Guanare.

Cospe przez kilka miesięcy mieszkali razem z Hiszpanami, przygotowując się do chrztu. Część go przyjęła. Jednak tęsknili za dżunglą i nie odpowiadał im europejski sposób życia, konieczność przestrzegania szóstego przykazania czy zakaz nienawiści plemiennej.

8 września 1652 r. po kłótni z Juanem Sanchezem Coromoto wrócił do swojej chaty. Kiedy do niej dotarł, dom wypełnił się światłem, a znów objawiła mu się Maryja. Indiański wódz wcale nie był z tego zadowolony i nie chciał jej słuchać. Próbował strzelić do Matki Bożej z łuku, a potem wyrzucić Ją z chaty. Piękna Pani zniknęła, za to Coromoto zorientował się, że ma w ręce jej maleńki obrazek. Wystraszony wybiegł z chaty i popędził w głąb dżungli. Wtedy ukąsił go wąż.

Indianin zawrócił w stronę Guanare. Zdołał tam dotrzeć, a dzięki pomocy białych przeżył. Kiedy wrócił do zdrowia, został ochrzczony i od tej chwili ewangelizował swoich rodaków.

Indiańska Madonna

Maryja Coromoto została ogłoszona patronką Wenezueli w 300. rocznicę objawień. Jej tegoroczne święto ma szczególną wymowę ze względu na problemy, jakie przeżywa kraj – biedę i terror stosowany przez lewicowe władze, które nie chcą się pogodzić z wyborczą porażką. Niektórzy traktują dziś Maryję niewiele mądrzej niż sam Coromoto podczas drugiego spotkania – w 2010 r. w Caracas pojawiły się murale autorstwa prorządowych bojówkarzy przedstawiające Piękną Panią i jej Syna z karabinami w rękach.

Inaczej jest w przypadku Nancy Jiménez, która brała udział w renowacji wizerunku. Przymiarki do odnowienia przechowywanego w Guanare obrazka rozpoczęły się już w 2002 r. Próbowano go oczyścić, gdyż był mocno zabrudzony, ale żadna technika nie przynosiła rezultatu. Dopiero kiedy specjaliści zaczęli prosić o pomoc Maryję, a każdy dzień pracy rozpoczynać modlitwą, konserwacja zaczęła się posuwać naprzód.

W miarę postępu prac odkryto, że choć Maryja i Jezus mają szaty przypominające europejskie, to rysy Pięknej Pani są typowe dla rdzennych Amerykanów (znów podobieństwo do Guadelupe). Na widocznych na obrazku kolumnach znajdują się zaś indiańskie symbole. W 2009 r. Jiménez odkryła zaś, jak dokładnie odwzorowane są oczy. Konserwatorka mówi dziś, że było to dla niej wydarzenie zmieniające życie.

„Płakałam jak nie wiem co – mówi. – Prosiłam Dziewicę o przebaczenie, bo nie wierzyłam, że Ona tam jest. Teraz mam siłę wiary”.

Źródła: aciprensa.com, infocatolica.com, „Opiekun”

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama