Papież w święto Ofiarowania Pańskiego: nie posyłajmy nadziei na emeryturę, nie zapadajmy w sen ducha

Symeon i Anna, choć doświadczyli trudności i rozczarowań, nie poddali się defetyzmowi, nie posłali nadziei „na emeryturę” – mówił Papież na Mszy w Święto Ofiarowania Pańskiego.

Jak podkreślał, także każdy chrześcijanin, a zwłaszcza zakonnik, jest wezwany przez Pana do wyczekiwania Go. „Najgorszą rzeczą, jaka może nam się przydarzyć, jest zapadnięcie w «sen ducha»: uśpienie serca, znieczulenie duszy, złożenie nadziei w ciemnych zakamarkach rozczarowań i rezygnacji” – zaznaczał Franciszek.

Ojciec Święty przypomniał, że Pan nawiedza nas i przemawia do nas każdego dnia i wyjdzie nam naprzeciw po naszej śmierci. „Czy jesteśmy jeszcze zdolni do życia w oczekiwaniu? Czyż nie jesteśmy czasem zbyt pochłonięci sobą, sprawami i intensywnym rytmem każdego dnia, tak bardzo, że zapominamy o Bogu, który zawsze przychodzi? Czy nie jesteśmy zbyt pochłonięci naszymi dobrymi uczynkami, co grozi tym, że nawet życie religijne i chrześcijańskie zamieni się w «wiele rzeczy do zrobienia»?”– pytał Franciszek.

Jak wskazywał, gdy podejmiemy refleksję nad tymi pytaniami, będziemy musieli przyznać, że niejednokrotnie nasze oczekiwanie załamuje się. Dzieje się tak z wielu powodów, a wśród nich szczególnie grożą nam zaniedbanie życia wewnętrznego i dostosowanie się do stylu świata.

To pierwsze charakteryzują znużenie zamiast zadziwienia, nawyk w miejsce entuzjazmu, przytłoczenie i rozczarowanie brakiem owoców, które zdają się opóźniać. Człowiek staje się zgorzkniały i rozgoryczony. „Nie dobrze przeżuwać gorycz, bo w rodzinie zakonnej – jak w każdej wspólnocie i rodzinie – osoby rozgoryczone i o «ponurych obliczach» sprawiają, że powietrze staje się ciężkie” – podkreślał Franciszek. Zalecał, by w takiej sytuacji przez intensywne życie wewnętrzne powrócić do ducha radosnej pokory i cichej wdzięczności.

Dostosowanie się do stylu świata jest bardziej zwodniczą pułapką. Łudzi nas szybkość i skuteczność, dla osiągnięcia których staramy się „odpędzić lęki i niepokoje życia w pogańskich świątyniach konsumpcjonizmu lub w rozrywce za wszelką cenę”. Tymczasem, jak zaznaczał Franciszek, „życie chrześcijańskie i misja apostolska potrzebują oczekiwania, dojrzewającego w modlitwie i codziennej wierności, aby uwolnić nas od mitu skuteczności, od obsesji na punkcie wydajności, a przede wszystkim od usiłowania zamknięcia Boga w naszych kategoriach, ponieważ On zawsze przychodzi w sposób nieprzewidywalny, w czasach, które nie są nasze, i w sposób, którego się nie spodziewamy”. Papież zastrzegał, że jeżeli ulegniemy duchowi świata, to nie przyniesiemy owoców.

Na zakończenie Franciszek zachęcał, by tak jak Symeon wziąć na ręce Boskie Dzieciątko, Boga, który zaskakuje i czyni rzeczy nowymi. „Gdy przyjmujemy Pana, przeszłość otwiera się na przyszłość, stare w nas otwiera się na nowe, które On przynosi” – podkreślał Papież.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama