W USA ukazała się książka o ucieczkach z „kultu ideologii gender”. Zawiera niewygodne historie „detransformersów”

Nakładem amerykańskiego wydawnictwa Simon and Schuster ukazała się książka katolickiej dziennikarki Mary Margaret Olohan „Detranzycja: prawdziwe historie ucieczki z kultu ideologii gender”. Jest to swego rodzaju odpowiedź na usilne starania ideologów tego nurtu, aby nigdy nie ujrzały światła dziennego opracowania podważające fałszywe „podstawy naukowe” tej ideologii.

Z komentarza firmy Amazon wynika, iż „książka Olohan powstała we współczesnej kulturze, w której «wybuchła» liczba nastolatków, uważających, że urodzili się w niewłaściwym ciele. Często sprowokowani przez toksyczną społeczność internetową i wspomagani przez nauczycieli, lekarzy, a nawet własnych rodziców, natychmiast zostają oni kierowani na ścieżkę blokerów dojrzewania, hormonów płciowych i makabrycznych operacji zmiany płci. Media i różni działacze głoszą, że jest to «szczęśliwe zakończenie tych zmagań». Ale przeczą temu niezliczone przykłady młodych ludzi, którzy potem noszą w sobie straszne blizny emocjonalne i fizyczne. Na domiar złego ta społeczność transpłciowa, która kiedyś ich przyjęła, teraz chce ich za wszelką cenę uciszyć. Jednakże nieustraszona reporterka Mary Margaret Olohan postanowiła upublicznić ich pełne historie życiowe”.

Wydawnictwo podkreśliło, iż autorka, „opierając się na dogłębnych wywiadach i rozmowach osobistych ujawnia nadużycia ideologii gender: sesje terapii manipulacyjnej, udrękę psychiczną i emocjonalną, nieudane operacje i próby odtwarzania fantomowych części ciała ich ofiar. Zeznania te ujawniają prawdę tak niepokojącą, że aktywiści transpłciowi zrobią wszystko, aby ją ukryć”.

Powstała więc książka oparta na świadectwach owych „detransformersów”, czyli osób, które zdecydowały się na odwrócenie procesu korekty płci, takich jak Chloe Cole, Orisha, Luka czy Abel. „Ale dlaczego chcieli oni najpierw zmienić swoją płeć?” – pyta Olohan. I przedstawia losy wspomnianej Chloe.

„Młode kobiety, takie jak ona, mające już w młodym wieku dostęp do mediów społecznościowych, szukają odpowiedzi na to, kim powinny zostać i porównują się do różnych zdjęć «idealnych kobiet» w sieci. Są tam pokazane serie kobiet o idealnych proporcjach i w uwodzicielskich pozach. I gdy oglądające je dziewczyny zaczynają czuć, że nie mogą dopasować się do tych wyidealizowanych wyobrażeń o kobiecości, rodzi się w nich problem. Trzeba też dodać, że te młode osoby są też narażone na materiały pornograficzne w internecie, przedstawiające kobiety w bardzo poniżający i upokarzający sposób. To sprawia, że niektóre z nich unikają idei intymności seksualnej jako kobiety i zbyt łatwo padają łupem aktywistów genderowych, którzy pytają:: «a może nie jesteś dziewczyną, może jesteś chłopcem?»”.

Zdaniem autorki „serwowana w mediach społecznościowych pornografia i niewłaściwe rozmowy na takie tematy jak masturbacja, poliamoria (bycie lub chęć bycia w związku z wieloma partnerami przy ich pełnej wiedzy i zgodzie), aborcja i inne, to nie jest tylko przypadek. Jest to wyraźny projekt społeczności transpłciowej, która niezmiennie szuka nowych rekrutów, a raczej ofiar. Organizacje te są w rzeczywistości są grupami lobbingowymi LGBT”.

W innym miejscu Olohan wspomniała o „syrenach, które niczym mityczne stwory kuszą i przywołują do siebie słabych i niedojrzałych kandydatów do zmiany płci po to, by ich w końcu pozbawić życia, gdy rozbijają się  oni  na skalistych wybrzeżach. Za internetowymi programami zachęcającymi do zmiany płci, stoją bowiem wielkie firmy farmaceutyczne, organizacje, a nawet programy polityczne”. Zdaniem autorki jedną z takich czołowych organizacji jest proaborcyjny gigant „Planned Parenhood”, który de facto dostarcza hormony także takim kandydatom.

„Działalność ta ma znamiona kultu, gdyż obiecuje się tam młodym ludziom, cierpiącym często na brak sensu życia, «szczęście», oparte jakoby na «opiece, która pomaga w wyborze płci (gender-affirming care)»”. Ale gdy w wyniku tych eksperymentów ludzie wcale nie czują się szczęśliwi – książka przytacza przypadki popadania w głęboką depresje, której towarzyszą myśli samobójcze – to o takich faktach po prostu się  milczy.

Katolicka autorka, która już wcześniej napisała na ten temat szereg artykułów, postanowiła przerwać tę zmowę milczenia. Zamieściła ona w swej książce historie żywych ludzi, którzy postanowili wrócić do swojej plci (tzw. detranzitioners), gdyż uznała, że stanie się to najlepszą bronią w walce z panoszącą się we współczesnej kulturze ideologią  i kultem gender.

Źródło: KAI

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama