Christine M. Wohar – założycielki organizacji „Frassati USA” i autorki książki „Finding Frassati and Following His Path” zwróciła uwagę na dziwny zbieg dwóch Lat Świętych: 1925, w którym 24-letni wówczas młodzieniec odszedł do wieczności i obecnego, gdy odbędzie się jego kanonizacja. „Co ten święty mógł zdziałać między tymi dwoma Jubileuszami?“ – zastanawia się pisarka.
20 listopada Franciszek zakończył swą środową audiencję ogólnym niespodziewaną zapowiedzią, iż w przyszłym roku ogłosi świętymi błogosławionych Karola Acutisa i Piotra Jerzego Frassatiego. „Chociaż życie tych dwóch młodych mężczyzn jest wyrazem głębokiej miłości do Eucharystii, mieli oni zupełnie różne drogi do świętości. Dla Frassatiego była to podróż, którą w głęboki sposób ukształtowały wielkie Jubileusze: 1925 i 2025” – napisała Wohar.
Sto lat temu Piotr Jerzy przygotowywał się do obchodów Roku Świętego, ogłoszonego przez Piusa XI. „Czas Adwentu przeznaczył on na czytaniu dzieł św. Augustyna i zamierzał przejść do «zachwycającej lektury» dzieł św. Tomasza z Akwinu” – stwierdziła autorka dzieła. Przypomniała, że 28 maja 1922 Frassati wstąpił do Trzeciego Zakonu Dominikańskiego, przyjmując imię Girolamo (Hieronim). A dwa lata później założył z przyjaciółmi nieformalne stowarzyszenie, którego celem był apostolat wiary i modlitwy między innymi przez wspólne wyprawy górskie.
Wohar zauważyła jednak, iż „Rok jubileuszowy 1925 był dla niego w jakimś sensie «niepewny» pod względem zarówno osobistym jak i zawodowym. Jeśli wszystko poszłoby dobrze, ukończyłby studia i uzyskał dyplom inżyniera górnictwa. Miał nadzieję, że będzie służył najbiedniejszym robotnikom w kopalniach. Ale ojciec oczekiwał, że jego syn będzie pracował dla rodzinnej gazety. Poza tym decyzja o wyrzeczeniu się uczuć do pewnej młodej damy z najbliższego kręgu przyjaciół wywołała w młodym człowieku pewne niepokoje emocjonalne. Może też dlatego, że jego ukochana siostra miała wyjść szczęśliwie za mąż i wyprowadzić się z domu jako żona odnoszącego sukcesy dyplomaty”.
Zastanawiając się nad zbliżającym się rokiem, Frassati wyraził swoje najskrytsze pragnienie w liście do swojego dobrego przyjaciela Antonio Villaniego, napisanym 16 grudnia 1924 roku: „Mam nadzieję, że dzięki łasce Bożej będę nadal podążał drogą katolickich ideałów i pewnego dnia, w dowolnym stanie, w jakim Bóg zechce, będę ich bronić i propagować je”. Jak się okazało, ów „stan”, jaki Bóg przeznaczył dla Piotra Jerzego, był dość nieoczekiwany i szokujący. W połowie Roku Świętego odszedł on bowiem do domu Pana, gdy w wieku 24 lat: zmarł nagle z powodu polio, czyli choroby Heinego-Mediny.
Ale, zdaniem autorki, „przez ostatnie stulecie nadal bronił i propagował on katolickie ideały w sposób, który przekroczyłby jego najśmielsze wyobrażenia. Od jego śmierci aż po dziś dzień imię Piotra Jerzego Frassatiego przywodzi na myśl pobożność eucharystyczną i dzieła miłosierdzia. Stało się to jakby naturalnym przedłużeniem głoszonych przez niego wartości”.
Przyszły święty zakochał się w Jezusie w młodym wieku. Zanim jeszcze skończył 12 lat, otrzymał pozwolenie na codzienne przyjmowanie Eucharystii. Do tej praktyki zachęcał wówczas dopiero od niedawna św. Pius X w swoim dekrecie „Quam Singulari” z 1910 r. Państwo Frassati nie byli zbyt pobożni: ojciec w ogóle nie chodził do kościoła a matka była raczej „letnią katoliczką”. „Jest wiec oczywiste, że to nie wiara rodziców, ale osobista miłość do Jezusa skłoniła młodego człowieka do przestrzegania codziennych spotkań z naszym Eucharystycznym Panem” – podkreśliła biografka Frassatiego.
Nie minęło wiele czasu, gdy Piotr Jerzy zaczął spędzać długie godziny przed Najświętszym Sakramentem, stając się stałym członkiem stowarzyszenia „nocnej adoracji”. Zaprosił swych przyjaciół, aby do niego dołączyli. Znalazł twórcze sposoby, aby włączyć ich w swoje życie skupione na Eucharystii. „Kto by pomyślał, że umiejętność gry w bilarda może być skutecznym narzędziem ewangelizacji!” – stwierdziła z uznaniem Ch. Wohar.
Wkrótce potem nastąpiły niekończące się godziny służby potrzebującym w Turynie. Zapraszał swoich przyjaciół, aby wraz z nim posługiwali „na misjach” w najuboższych dzielnicach miasta, przypominając znajomym: „Jezus Chrystus obiecał, że „wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25. 40).
Ale dlaczego Frassati jest aż tak popularny 100 lat później? Autorka książki sądzi, że „obok tych jego niezwykłych cnót, to właśnie jego zwyczajność przyciągała do niego ludzi, zarówno wtedy, jak i teraz. Ci, którzy podzielają nabożeństwo do bł. Piotra Jerzego Frassatiego, uważają, że jest on im bliski na wiele sposobów. Był przeważnie przeciętnym uczniem, nieprzeciętnym sportowcem uprawiającym wiele dyscyplin, lojalnym synem i bratem, lubił płatać figle, ale był też wiernym przyjacielem oraz pobożnym i odważnym katolikiem.
Poza tym odznaczał się pokorą (cecha wszystkich świętych), miał poczucie humoru, był energiczny, współczujący i zarazem umiał rozbawić towarzystwo. Pił kawę, jadł czekoladę i palił fajkę. Kochał zwierzęta. Pisał listy, recytował wiersze i śpiewał, niekiedy fałszując. Niewątpliwie byłby zaskoczony, gdyby wiedział, że dotknął życia tysięcy ludzi, którzy wyszli na ulice na jego pogrzeb, a później tych milionów, które teraz uważają go za swojego «duchowego przyjaciela»”.
Wkrótce Franciszek otworzy Drzwi Święte Bazyliki św. Piotra i oficjalnie rozpocznie Rok Jubileuszowy 2025. „W przeciwieństwie do roku 1925 obecny będzie dla Piotra Jerzego Frassatiego czymś bardzo «pewnym»: 3 sierpnia papież uzna go za świętego Kościoła katolickiego i w tej roli z pewnością będzie on nadal bronił i propagował te wartości, które były mu tak drogie” – napisała autorka książki o przyszłym świętym. Podkreśliła, iż „wywyższony w jakimś sensie jako sztandar dla młodzieży katolickiej i w ogóle dla wszystkich katolików, będzie skłaniał ludzi do głębszej więzi z sakramentami i do życia w służbie Kościołowi. Temat tego Roku Jubileuszowego przypomina, że jesteśmy pielgrzymami nadziei. A w przypadku świętych, takich jak Piotr Jerzy Frassati, ta nadzieja niczym gwiazdy na niebie promieniuje niezmiennie (por.. Dn 12, 3)”.
Źródło: KAI