Anglikański Kościół zarówno na Wyspach Brytyjskich, jak i w Szkocji odnotowuje rekordowy spadek wiernych. Od 1987 r. frekwencja na nabożeństwach zmniejszyła się o ponad połowę, a parafie zamykają się w rekordowym tempie. A jednak, mimo upadających zborów, to wiara w jedynego Boga była często przywoływana podczas debaty w parlamencie na temat inicjatywy ustawodawczej o „zakazie terapii konwersyjnej”.
Dziennik „The Telegraph” ujawnił, że tylko na przestrzeni ostatnich 5 lat frekwencja na niedzielnych nabożeństwach spadła o 20 procent, a likwidacja dotknęła prawie 300 parafii. Każda publikacja tego typu danych natychmiast wywołuje komentarze, iż są to sygnały „śmierci Kościoła”. W obliczu spadającej liczby zborów, wielu anglikańskich duchownych boi się zabierać głos w obawie przed utratą pracy, a to z kolei utrudnia podjęcie działań naprawczych.
W latach 2000-2022 zamknięto 641 anglikańskich kościołów. Ks. Marcus Walker, szef kampanii Save the Parish i członek Synodu Generalnego, organu ustawodawczego Kościoła anglikańskiego, mówi o „spirali zagłady, wybranej przez Kościół”, który wprawdzie ma pieniądze, aby podjąć działania, ale „pytanie brzmi: czy ma wolę?”. Najnowsza analiza „The Telegraph” sugeruje niewielkie odbicie w kościołach po pandemii COVID-19, ponieważ rok do roku średnia frekwencja wzrosła o 7 procent. Rzecznik Kościoła anglikańskiego mówi o inwestycji w podtrzymywanie tej wspólnoty w Anglii bezprecedensowej kwoty 3,6 miliarda funtów do 2031 r.
Z powodu spadającej liczby członków, zamykania zborów i presji finansowej „w obliczu zapomnienia” stoi Kościół Szkocji. Daily Mail cytuje ks. Richarda Frazera, pastora historycznego zboru Greyfriars Kirk, który mówi, że w ciągu „pokolenia lub dwóch” nie będzie już Kościoła szkockiego. Dr Frazer, kapelan Uniwersytetu w Edynburgu, opisuje problem na łamach magazynu „Kirk Life and Work”. Wspomina grupę kandydatów do posługi, którzy powiedzieli mu, że „czują się, jakby byli szkoleni w zakresie opieki paliatywnej”. Przy tym nie mówili o zapewnieniu swoim parafianom opieki u schyłku życia, lecz o poczuciu służby w schyłkowej fazie Kościoła.
Z raportu przedłożonego Zgromadzeniu Ogólnemu Greyfriars Kirk wynika, że coraz większa liczba parafian decyduje się na oddawanie czci w Internecie lub „w inny sposób”. Szkoccy prezbiterianie twierdzą, iż „posiadanie ponad 1000 kościołów w celu zaspokojenia liczby wiernych jest nie do utrzymania”.
Dla członków Kościoła Anglii znaczące jest podejście do ideologii gender, a ostatnio do kontrowersyjnej ustawy o „zakazie terapii konwersyjnej”. Jak zauważa serwis Christian Concern: Kościół anglikański nie potępia tzw. „terapii transkonwersyjnej”. Biskupi już w 2018 r. zalecali obrzęd potwierdzenia wiary chrzcielnej jako centralny element nabożeństwa, mającego na celu „liturgiczne uznanie zmiany płci danej osoby”. Osoba ochrzczona może więc ponowić chrzest, w nowej tożsamości, pod wybranym przez siebie transpłciowym imieniem. Zgoda na „powtórny chrzest” przyczyniła się do licznych wystąpień z Kościoła Anglii zarówno duchownych, jak i całych kongregacji. Jak stwierdza Christian Concern: „Czy naprawdę uważamy, że błogosławienie par homoseksualnych przekracza czerwoną linię, ale celebracja niszczenia ciała i kpiny z Ewangelii jest w porządku?”.
Ustawa o „zakazie terapii konwersyjnej” godząca m.in. w swobodę głoszenia Słowa Bożego i prawa wychowawcze rodziców, wywołała zdecydowany sprzeciw Izby Lordów. Co ważne, sprzeciw był ponadpartyjny, a podczas debaty nadzwyczaj mocno wybrzmiała argumentacja biblijna. Lord Forsyth mówił o rodzicach, którzy łamaliby prawo, zakazując dzieciom przyjmowania leków blokujących dojrzewanie. Lord Jackson zauważył, że wiele osób prowadzących „terapię konwersyjną” po prostu modli się w samotności, aby Bóg ich zmienił. „Czy to właśnie należy kryminalizować? Czy ludzie mają denuncjować samych siebie za to, że się za siebie modlą? Ustawodawstwo dotyczące czegoś, czego nie możemy zdefiniować ani nawet udowodnić, iż istnieje, jest niebezpieczne i narusza artykuły 9, 10 i 11 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Czy chcecie narzucić prawo, które odbiera rodzicom dzieci za to, że pomagają im czuć się dobrze we własnej skórze? Czy też chodzi o prawo, które ma na nowo wyznaczyć główny nurt przekonań religijnych? Ta ustawa stanowi niebezpieczny atak na wolności obywatelskie, wolność religijną oraz prawa rodzicielskie i szerzej rozumiane prawa człowieka” – mówił w Izbie Wyższej brytyjskiego parlamentu lord Stewart Jackson.
Zdecydowaną przeciwniczką ustawy o „Zakazie terapii konwersyjnej” jest Kemi Badenoch, minister ds. kobiet i równości. Podczas debaty w Izbie Gmin m.in. powiedziała: „Będziemy mieć pokolenie ofiar okłamywanych przez lekarzy, niewolników ideologii mówiącej, że muszą okaleczyć swoje ciała, aby dopasować je do swojej «tożsamości płciowej». Poświęcamy zdrowe ciała ludzi na ołtarzu ideologii transpłciowej. Tak jak prorocy Baala kaleczyli się aż do krwi, tak i my okaleczymy ciała tych mężczyzn i kobiet. Chłopcy, dziewczęta, mężczyźni i kobiety myślą, że afirmacja, blokery dojrzewania, hormony i operacja ich uratują – ale będą zawiedzeni. Podobnie jak w przypadku Baala nie było odpowiedzi, nikt nie odpowiedział, nikt nie zwrócił uwagi (1 Król. 18:26 NIV)”.
Minister Badenoch jest również autorką listu do parlamentarzystów, w którym napisała: „Musimy wierzyć, że Bóg w swojej łasce, mocą działającego w nas Ducha Świętego, przemienia nie tylko nieuporządkowane «tożsamości płciowe», ale także nieuporządkowane pragnienia. To jest po prostu nauka o uświęceniu. Nie powinniśmy wierzyć w kłamstwo, iż osoby transpłciowe wyrosną na gejów. Powinniśmy wierzyć w chwalebną prawdę, że Bóg ratuje nas nie tylko od winy za nasze grzechy, ale także od mocy naszych grzechów. Musimy sprzeciwić się ustawodawstwu zabraniającemu wszelkiego wsparcia duszpasterskiego dla osób pragnących porzucić homoseksualizm i osób zmagających się z dysforią płciową. Transinkluzywny zakaz «terapii konwersyjnej» powinien być sygnałem alarmowym dla chrześcijan i rodziców, musimy jednak odważnie wypowiadać się przeciwko wszelkim próbom kryminalizacji zwykłych rozmów duszpasterskich i terapii rozmową. Możemy czuć wdzięczność, że wielu uczestników debaty w Izbie Lordów na temat ustawy baronowej Burt o «terapii konwersyjnej» było skłonnych wypowiedzieć się przeciwko niej. Zachęcający jest fakt, iż coraz więcej osób dostrzega niebezpieczeństwa związane z jakimkolwiek prawodawstwem dotyczącym «terapii konwersyjnej»”.