Wynik referendum wisi na włosku. Wybory w Stanach Zjednoczonych już 5 listopada

Wybory prezydenckie odbędą się w USA już w najbliższy wtorek. W 41 stanach równolegle odbędą się referenda. Na Florydzie środowiska aborcyjne chcą wpisania prawa do zabijania dzieci do miejscowej konstytucji. Mają 110 mln dol. na kampanię.

W ostatnich dniach kampanii sondażowe wyniki są bliskie remisu. W badaniu Reuters/Ipsos Demokratka Kamala Harris ma poparcie 44 proc. Amerykanów, a Republikanin Donald Trump – 43 proc.

Trend jest niekorzystny dla kandydatki lewicy. Jej poparcie regularnie spada od września.

Harris została wystawiona przez Demokratów już w trakcie kampanii, ponieważ urzędujący prezydent Joe Biden sprawiał wrażenie dotkniętego demencją i był krytykowany nawet przez najbardziej zagorzałych zwolenników lewicy. Jednak kampania pani wiceprezydent też idzie opornie. Nie brak wpadek, takich jak ta, gdy światło dzienne ujrzała informacja, iż Harris znała treść pytań przed wywiadem telewizyjnym. W innym wywiadzie – kiedy pytań nie znała – gubiła się i krzyczała na prowadzącego. Ostatnią wpadkę zafundował jej prezydent Biden, który zwolenników Trumpa nazwał „śmieciami”. Demokraci tłumaczyli potem, że chodziło nie o ludzi, a o „nienawistną retorykę”. Z kolei Trump pojawił się przed dziennikarzami w śmieciarce, by pokazać, że „250 mln Amerykanów to nie śmieci”. Prosił też swoich zwolenników, by wybaczyli Bidenowi, „bo nie wie, co mówi”.

O życie

Ważnym punktem kampanii lewicy jest aborcja. Republikanie zmiękczyli w tej sprawie swoje stanowisko – Donald Trump zapowiada, że nie wprowadzi federalnego zakazu. Tymczasem Harris opowiada się za aborcją przy każdej okazji. W ostatnim czasie w siedmiu stanach przeprowadzono referenda w tej kwestii i wszędzie zwolennicy życia przegrywali.

Równolegle z wyborami przeprowadzone będą referenda w 11 kolejnych stanach, z czego w 9 pytanie będzie dotyczyć wpisania aborcji do miejscowej konstytucji. Uwagę komentatorów przykuwa Floryda (tam wyborcy będą pytani również o legalizację marihuany).

W tej chwili możliwa jest tam na życzenie aborcja do 6. tygodnia ciąży, a niektórych sytuacjach także później. Konstytucyjna poprawka nr 4, której dotyczy referendum zakazywałaby ograniczania dostępu do aborcji przed osiągnięciem przez dziecko możliwości przeżycia poza ciałem matki oraz w razie zagrożenia życia ciężarnej. W pierwszym przypadku termin nie jest wskazany, określałby go lekarz. Poprawka mogłaby też doprowadzić do zniesienia obowiązku uzyskania zgody rodziców nieletniej ciężarnej. Taka konieczność obowiązuje od 2020 r. Forsowane przepisy nie odnoszą się wprost do tej kwestii, ale zdaniem prawoznawców, mogłyby stać się podstawą zmiany prawa.

Referendum na Florydzie jest istotne nie tylko ze względu na los dzieci, ale i dlatego, że tym stanem rządzi gubernator Ron DeSantis, a głosować w nim będzie Trump. DeSantis to jeden z najpopularniejszych republikańskich polityków. Były wojskowy prawnik zrobił bastion Republikanów z klasycznego swing state (stanu, w którym poparcie ma raz jedna, raz druga partia). Opowiada się za obroną życia i przeforsował jej wzmocnienie w lokalnym prawie. Nie jest też tak znienawidzony przez wyborców Demokratów jak Trump. Z tego powodu niewiele brakowało, a to on uzyskałby nominację w obecnych wyborach. Niezależnie od ich wyniku, wydaje się – przynajmniej na razie – naturalnym kandydatem Republikanów za 4 lata. Przegrane referendum z pewnością obciążałoby jego polityczne CV.

Walka z Goliatem

Ostatnie sondaże dają zwolennikom aborcji 54 proc., a jej przeciwnikom 38 proc. 8 proc. wyborców nie ma zdania. To jednak nie oznacza sukcesu zwolenników zabijania, bo zgodnie z miejscowym prawem, konieczne jest poparcie 60 proc. Wynik wisi więc na włosku.  

Proaborcyjne organizacje nie szczędzą środków na kampanię. Grupa Floridians Protecting Freedom stojąca za projektem poprawki zebrała prawie 110 mln dol. na wsparcie swoich działań. Według stanowego urzędu wyborczego, największym darczyńcą jest spekulant walutowy George Soros. Na początku tego roku Soros przekazał 60 mln dol. Na rzecz Demokratycznego Super PAC, czyli grupę ponad 500 lewicowych organizacji prowadzących akcje związane z wyborami i referendami. 2,5 mln dol. z tej kwoty przekazano Planned Parenthood.

Obrońcy życia mają o połowę mniej, niż jego przeciwnicy. Większość – 50 mln dol. – miał przeznaczyć na kampanię Ron DeSantis z budżetu Florydy. Wspierany przez gubernatora Florida Freedom Fund zebrał 5,2 mln dol. Inna grupa, Florida Voters Against Extremism, zdobyła 3,5 mln dol., z czego prawie 400 tys. dol. przekazała archidiecezja Miami, a 230 tys. Konferencja Biskupów Katolickich Florydy.

„Jako katolicy wierzymy, że życie ludzkie jest święte, a godność osoby ludzkiej jest fundamentem moralnej wizji społeczeństwa – napisał abp Thomas Wenski z Miami. – Wzywając do głosowania przeciwko poprawce 4, chcemy chronić nie tylko nienarodzone dziecko – najsłabsze, najbardziej niewinne i bezbronne spośród nas – ale także dążymy do ochrony niezliczonych kobiet przed skutkami aborcji”.

Źródła: www.catholicnewsagency.com, interia.pl, pap.pl

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama