Jednym z argumentów za całkowitym zakazem aborcji, którym posługiwał się Charlie Kirk, była jej analogia do niewolnictwa. Jedno i drugie bazuje na odczłowieczeniu pewnej grupy istot ludzkich. Jedno i drugie odwołuje się do pozornego współczucia, aby uzasadnić krzywdę.
W dziewiętnastym wieku kwestia niewolnictwa bardzo mocno dzieliła amerykańskie społeczeństwo. Podziały te były tak głębokie, że doprowadziły do wojny secesyjnej. Zwycięstwo demokratycznej Północy oznaczało koniec niewolnictwa, ale droga do pełnego równouprawnienia czarnoskórych obywateli w USA zajęła jeszcze kolejne sto lat.
Dziś takimi samymi prawami cieszą się wszyscy obywatele tego kraju, niezależnie od koloru skóry. Jest jednak jedna grupa, którą w 1973 r. wyjęto spod prawa. Tym razem kryterium była nie rasa, ale wiek. Werdykt w sprawie Roe vs. Wade umożliwił w USA bezkarne dokonywanie aborcji. Liczba dzieci zabitych w łonie matek jest przerażająca. Co roku życie odbierane jest około milionowi niewinnych istnień ludzkich (w latach 80 i 90-tych XX wieku było to nawet 1,6 miliona rocznie). Liczba ofiar ideologii pro-choice szacowana jest na ponad 63 mln.
Szacuje się, że około 25% amerykańskich kobiet dokonuje przynajmniej jednej aborcji w ciągu swego życia. Ta liczba nie oddaje jednak całej prawdy. Okazuje się bowiem, że wśród kobiet czarnoskórych jest ona znacznie wyższa. Widać to zwłaszcza, gdy spojrzymy na inny współczynnik: wskaźnik aborcji na 1000 kobiet. Dla białych kobiet wynosi on 6,4/1000. Dla czarnoskórych: 28,6/1000 (dane za 2021 r.). Różnica jest więc ponad czterokrotna. Czy trudno jest więc dostrzec, że zamiast rozwiązać rzeczywiste problemy społeczne i ekonomiczne czarnoskórej populacji, oferuje się jej fałszywe rozwiązanie, którym jest zabijanie własnych dzieci?
Analogie między dziewiętnastowiecznym niewolnictwem a współczesną aborcją są wręcz oczywiste.
Aborcja i niewolnictwo: rzekomo niezbędne, aby pomagać społecznościom w trudnej sytuacji
Współcześni propagatorzy aborcji twierdzą, że chroni ona „zdrowie reprodukcyjne” zagrożonych kobiet. Dzięki zalegalizowanej i „bezpiecznej” aborcji mogą uniknąć „aborcji niebezpiecznej”, dokonywanej bez odpowiedniej opieki medycznej. Ten argument jest po pierwsze fałszywy, po drugie zaś – bardzo podobną argumentacją posługiwali się dziewiętnastowieczni obrońcy niewolnictwa.
Fałszywy, ponieważ zakłada, że kobieta tak czy inaczej dokonałaby aborcji, więc trzeba umożliwić jej, aby uczyniła to w „cywilizowanych warunkach”. Rezygnacja z bezpośredniej opieki medycznej i dostępność pigułki aborcyjnej na życzenie, wysyłanej nawet drogą pocztową pokazuje, że placówkom bynajmniej nie zależy na zdrowiu kobiet, a jedynie na własnym zysku.
W dziewiętnastym wieku propagatorzy niewolnictwa rozpowszechniali tezę, że jest ono konieczne, aby „uratować zagrożonych Afrykanów przed niecywilizowanymi czynnikami środowiskowymi i ubóstwem”. W istocie chodziło o zysk bogatych właścicieli plantacji bawełny. Rzekoma opiekuńczość panów w stosunku do niewolników była żerowaniem na ich położeniu i bezwzględnym wyzyskiwaniu ich pracy.
To, jak naprawdę wyglądał los czarnoskórych niewolników, wytrwale przedstawiał Amerykanom w artykułach zamieszczanych w gazecie Liberator William Lloyd Garrison (1805-1879). Garrison ujawniał traumatyczne historie niewolników. Obnażał ich wyzysk i złe traktowanie, poruszał serca i umysły czytelników. Dziś podobną rolę pełnią witryny internetowe (m.in. Live Action, Lifesite News), które czarno na białym pokazują, że propaganda aborcjonistów nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Udowadniają to historie kolejnych kobiet, dla których skorzystanie z usług placówki aborcyjnej było największą traumą w życiu.
Aborcja i niewolnictwo: rzekomo „konieczny kompromis”
Innym argumentem, którym często posługują się aborcjoniści, jest argument „kompromisu”. Niewielu jest zwolenników aborcji na życzenie, dostępnej bezwarunkowo aż do dnia porodu. Dlatego stałą taktyką jest zmiękczanie opinii publicznej poprzez ukazywanie „szczególnych przypadków”: kobiet w trudnej sytuacji życiowej, kobiet z problemami zdrowotnymi, kobiet zgwałconych, kobiet nieletnich. Chodzi o to, aby zamazać istotę problemu: aborcja jest zawsze zabójstwem istoty ludzkiej i jest czymś złym. A zły środek nie może nigdy prowadzić do dobrego celu.
Człowieczeństwo nie podlega stopniowaniu. Nie można być „trochę” człowiekiem albo „bardziej” człowiekiem. Silny, młody i sprawny człowiek jest tak samo człowiekiem, jak człowiek stary i schorowany. Nienarodzony człowiek jest tak samo człowiekiem, jak narodzony. Gdy raz zgodzimy się na stopniowanie godności ludzkiej, otwieramy drogę do wszelkich możliwych nadużyć. Stąd bezkompromisowość obrońców życia, podobna do bezkompromisowości obrońców czarnoskórych Amerykanów w XIX w.
W tamtych czasach promotorzy niewolnictwa również posługiwali się taktyką zmiękczania. Owszem, część z nich przyznawała, że niewolnictwo jest czymś niewłaściwym, ale argumentowali oni, że jest rozwiązaniem kompromisowym i należy stopniowo dążyć do jego ograniczania. Abolicjoniści, tacy jak William Lloyd Garrison, udowadniali jednak, że taka stopniowość (zwana „gradualizmem”) doprowadzi do wiecznego niewolnictwa w Ameryce. Mawiał on, że „gradualizm w teorii jest wiecznością w praktyce”. Innymi słowy, koncepcja, że niewolnictwo może być stopniowo obalone, była wymówką, która doprowadziłaby do utrwalenia niewolnictwa. Podobnie wszelkie „kompromisy” aborcyjne ostatecznie prowadzą do coraz silniejszego utrwalania się mentalności aborcyjnej.
Aborcja i niewolnictwo: prawo w oderwaniu od etyki
Jeszcze jedną kwestią, która łączy aborcję i niewolnictwo jest to, że jedno i drugie legalizuje się nie zważając na podstawowe kwestie etyczne, a wręcz celowo je pomijając. Gdyby bowiem postawić jasno kwestię: czy wolno drugiego człowieka zabić lub oddać w niewolę, olbrzymia większość społeczeństwa powiedziałaby: „nie wolno”. Jeśli jednak zaczniemy metodami prawnymi krok za krokiem odczłowieczać pewne osoby, uda się „urobić” opinię społeczną, tak aby nie dostrzegała problemu.
Ani amerykańska Konstytucja, ani Powszechna Deklaracja Praw Człowieka nie zna czegoś takiego jak „prawo do aborcji”. A jednak terminem tym coraz częściej posługują się jej propagatorzy. Wyrok w sprawie Roe przeciw Wade był wyjątkowo kontrowersyjny, opierał się na fałszywym przedstawieniu faktów. Gdy obalono go w 2022 r., aborcjoniści nie dali za wygraną, ale zadbali, aby legalizacja aborcji dokonała się na poziomie stanowym: w Massachusetts (2021), Kolorado (2022) i Nevadzie (2024) w celu ochrony prawa do aborcji (2022), wykorzystywali także Ustawę o swobodnym dostępie do wejść do klinik (FACE) z 1994 r., aby kierować do sądów sprawy przeciw obrońcom życia.
Podobną taktykę przyjmowali promotorzy niewolnictwa od początku XVIII w. aż do jego zniesienia w 1865 r. Prawa wprowadzane zarówno na poziomie stanowym, jak i federalnym (m.in. Kodeks Niewolniczy Wirginii z 1705 r., federalna Ustawa o zbiegłych niewolnikach z 1793 r. i 1850 r., Orzeczenie w sprawie Dreda Scotta z 1837 r.) ignorowały podstawowe kwestie etyczne. Przykładowo – orzeczenie w sprawie Scotta apriorycznie uznawało, że osoba pochodzenia afrykańskiego z zasady nie może być uważana za obywatela Stanów Zjednoczonych Ameryki. Dziś absurdalność takiego twierdzenia wydaje się oczywista, wówczas jednak zostało ono wydane przez sąd i było traktowane z całą powagą. Pokazuje to, jak łatwo jest wprowadzać prawa, które nie mają wiele wspólnego z etyką ani nawet rozsądkiem.
Pozytywizm prawny, czyli przekonanie, że społeczeństwo może stanowić prawo, które pozbawione jest oparcia w etyce, wraz z jej niezmiennymi zasadami, prowadzi do upadku kultury prawnej. Prawo tak stanowione staje się zbiorem przepisów, które nie chronią prawdziwego dobra, a jedynie interesów pewnej grupy, która miała w danym momencie większość i zdołała wprowadzić dany przepis. Silni i wpływowi wygrywają wtedy ze słabymi i bezbronnymi.
Czy takiego społeczeństwa chcemy? Czy damy się zwieść promotorom aborcji, którzy manipulują nami, posługując się podobnymi taktykami, jak kiedyś propagatorzy niewolnictwa? Czy nie czas powiedzieć: „dość” i uznać, że istnieją zasady etyczne, których nigdy i nikomu nie wolno kwestionować? A dwie z nich, co do których zgodzi się zdecydowana większość społeczeństwa brzmią: każdy człowiek ma taką samą godność, niezależnie od wieku, płci i rasy oraz: człowiek nie ma prawa odbierać życia drugiemu człowiekowi.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.