Najnowsza książka Gabriele Kuby odsłania przyczyny olbrzymich problemów trapiących współczesną kulturę zachodu: samotności, słabych więzi międzyludzkich, kryzysu demograficznego, coraz bardziej powszechnych zaburzeń psychicznych. Ich korzenie tkwią w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, w wielkim oszustwie, jakie wniosła w naszą kulturę rewolucja seksualna.
Książka „Porzucone pokolenie” rozpoczyna się od cytatu z abp. Fultona Sheena:
„Dzieci odgrywają w rodzinie zbawienną rolę. Reprezentują zwycięstwo miłości nad nienasyconym ego. Symbolizują porażkę egoizmu i triumf dawania miłości.”
W zdrowych społeczeństwach jest czymś naturalnym i oczywistym, że widok małego dziecka, widok młodej matki wzbudza uśmiech i sympatię. Coś jednak stało się ze społeczeństwami zachodu, że nie tylko nie mają tych naturalnych ludzkich uczuć, ale wręcz traktują dzieci jak zagrożenie, a rodziny wielodzietne – jak patologię.
Jednocześnie te same społeczeństwa przeżywają olbrzymi kryzys. Wystarczy popatrzeć na przykład Niemiec. Niemal jedna trzecia dzieci jest poważnie chora – fizycznie lub psychicznie. Piętrzą się problemy wychowawcze w szkołach i rodzinach. Nie umieją sobie z nimi poradzić psychologowie ani nauczyciele. Rośnie problem przestępczości i uzależnień wśród młodocianych. Tymczasem rozmaici „eksperci” zamiast zająć się rzeczywistymi przyczynami, uparcie dopatrują się ich w „niskim statusie społecznym i edukacyjnym”. Wysiłki zmierzające ku poprawie tego statusu nie przynoszą jednak efektów. Dlaczego? Co umyka „ekspertom”?
Główne badania dokumentujące masowe cierpienie młodego pokolenia łączą je z niskim statusem społeczno-ekonomicznym i edukacyjnym, ale głębsze przyczyny nie są badane. Dezintegracja rodziny nigdy nie jest wskazywana jako powód, a słowo rozwód nigdy się nie pojawia. Rozwiązaniem problemu mają być leki i terapia. W najlepszych przypadkach mogą one przynieść ulgę, ale nie mogą powstrzymać dalszego staczania się do społeczeństwa, które w dużej mierze składa się z chorych jednostek – pisze Kuby.
Jakie jest prawdziwe źródło tej choroby? Dlaczego zachodnie społeczeństwa tak wrogie są dzieciom? Dlaczego rodzicielstwo postrzegane jest jako nieznośny ciężar, którego nikt nie chce podejmować? Autorka „Porzuconego pokolenia” w podkaście udzielonym CNE News sięga do swej poprzedniej książki: „Globalna rewolucja seksualna”, ukazując bardzo silny, organiczny wręcz związek obydwu zjawisk.
Wolność i samowola
Problemem jest samo pojęcie „wolności”, które zdominowało świadomość społeczeństw w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Wolność oderwana od innych wartości staje się śmiertelnym zagrożeniem, rozbijając społeczeństwo na odseparowane jednostki. Można by tu nawiązać do fredrowskiego wiersza „Paweł i Gaweł”, który w ironiczny sposób ukazuje takie spaczone pojęcie wolności. Gdy każdy robi to, co chce, bez ograniczeń, zamiast zdrowych więzi, zamiast wzajemnego wsparcia, mamy ciągły konflikt. Druga osoba przestaje być dla nas szansą, staje się zagrożeniem. Gabriele Kuby mówi wprost: „to rozumienie wolności to rozumowanie trzylatka, który myśli sobie «mogę robić wszystko, co chcę»”. Niestety takie właśnie infantylne pojmowanie wolności powszechne jest w naszych społeczeństwach. A konsekwencje są dramatyczne.
Gdy wolność oderwiemy od prawdy, od dobra wspólnego, od odpowiedzialności za siebie nawzajem, wolność staje się samowolą. A samowola prowadzi do izolacji społecznej. Jeśli trudno jest wytrzymać z rozwydrzonym trzylatkiem, jak ma funkcjonować społeczeństwo składające się z jednostek pozostających emocjonalnie i społecznie na poziomie takiego właśnie trzylatka? To jest pokłosie rewolucji kulturowej, społecznej i seksualnej lat 60-tych, która nabrała obecnie charakteru globalnego.
Gorzki sukces
Kolejnym zwichrowanym konceptem we współczesnej kulturze jest „sukces”. Miarą tego sukcesu jest kariera zawodowa, pomyślność finansowa, status społeczny. O czymś jednak zapomnieliśmy: o relacjach z innymi, a przede wszystkim o relacjach rodzinnych. Bycie wspaniałą matką wielu dzieci nie jawi się dziś jako sukces, ale jako patologia. Przy takim zaburzonym rozumieniu „normy” i „patologii” całe społeczeństwo staje się jednym wielkim szpitalem psychiatrycznym.
Jest jeszcze jeden termin, obcy współczesnej kulturze: „poświęcenie”. Dziś każdy pragnie się „samorealizować”, a nie „poświęcać”. Tymczasem rodzicielstwo oznacza poświęcenie, rezygnację z siebie, ze swoich planów na rzecz dobra dziecka. Ale owoce tego poświęcenia są wspaniałe: to kolejne pokolenia zdrowych, dobrze przygotowanych do życia ludzi. Skoro nie chcemy podejmować tego trudu, cóż dziwnego, że dzieci jest coraz mniej, a te, które się rodzą, są często zaniedbane. Mają dobra materialne, mają dostęp do technologii, ale nie mają tego, czego potrzebują najbardziej: rodzicielskiej troski, uwagi, wspólnego spędzania czasu.
Dziecko – wróg numer jeden
Gdyby uczciwie zastanowić się, jak nasze społeczeństwo traktuje dzieci, trudno nie dostrzec związku między ich problemami psychicznymi a anty-dziecięcym nastawieniem społecznym. Gabriele Kuby przedstawia długą listę krzywd, które wyrządzamy dzieciom.
Tę listę można by jeszcze ciągnąć długo. Jeśli taki jest stan rzeczy, jeśli tak traktowane są dzieci, cóż w tym dziwnego, że dzieci są smutne, zdezorientowane, osamotnione, nie mają poczucia oparcia w dorosłych, nie widzą sensu życia?
„Porzucone pokolenie” Gabriele Kuby to wielkie ostrzeżenie dla naszej zindywidualizowanej, oderwanej od wartości, antyrodzinnej i antydziecięcej kultury. Tak dalej nie można. Rewolucja seksualna nie przynosi szczęścia, ale rozczarowanie, samotność, rozpad społeczeństwa. To być może ostatni moment, aby zawrócić z tej drogi, zanim będzie za późno: dla własnego dobra, dla dobra swoich dzieci i dla dobra całego społeczeństwa. Nie dajmy sobie dłużej wmawiać, że „wolnoć Tomku w swoim domku” to recepta na dobre życie. Dziś przypada 30 rocznica wydania encykliki „Evangelium vitae”. Otwórzmy ją, przeczytajmy i podejmijmy decyzję: czy idziemy dalej drogą cywilizacji śmierci, czy wybieramy kulturę życia, aby cieszyć się życiem i dawać życie.