Archidiecezja w Bostonie wydała oświadczenie, że przedmioty sakralne służą kultowi, a nie przekazom ideologicznym, oraz zaapelowała o przywrócenie żłobkowi jego „właściwego, świętego celu”. Sprawa dotyczy zwłaszcza parafii św. Zuzanny w Dedham, w stanie Massachusetts. Zamiast Świętej Rodziny w szopce pojawił się napis „ICE (Urząd Celno-Imigracyjny) BYŁO TUTAJ” oraz drugi, zachęcający przechodniów do kontaktu z lokalną koalicją aktywistów. Proboszcz parafii, ks. Stephen Josoma, zapowiedział, że instalacja pozostanie na miejscu do czasu, aż będzie mógł przeprowadzić „dalszy dialog” z arcybiskupem Bostonu Richardem Henningiem.
Komentując tę kontrowersyjną ekspozycję na łamach amerykańskiego portalu NCR, katolicki publicysta John Corcoran zauważył, że to, co czyni tę „protestacyjną szopkę” szczególnie niepokojącą, to fakt, iż opiera się ona na nieprawdzie. Napis „ICE BYŁO TUTAJ” nie odnosi się do żadnego rzeczywistego wydarzenia, nic takiego nie miało miejsca. Dla parafian-imigrantów, z których część może przebywać w USA bez uregulowanego statusu, nie jest to sprytny symbol, lecz przekaz mogący wywoływać strach. Sugeruje bowiem, że teren ich parafii był miejscem interwencji służb imigracyjnych.
W katolickiej teologii moralnej prawdomówność nie jest sprawą drugorzędną. Nawet prorockie świadectwo musi opierać się na prawdzie i prowadzić do miłości, jak uczy Katechizm Kościoła Katolickiego (nr 2464). Wykorzystywanie symboli religijnych do inscenizowania zmyślonych wydarzeń przekracza granicę między sumieniem a manipulacją.
Zdaniem Corcorana ks. Josoma przedstawia podziały wywołane przez tę ekspozycję jako odbicie „dzisiejszego społeczeństwa amerykańskiego”. W praktyce oznacza to jednak obciążanie jednej parafii zadaniem rozwiązywania ogólnokrajowych napięć politycznych za pomocą szopki, która powinna służyć modlitwie.
Cierpienie migrantów jest faktem, a wezwanie Kościoła do przyjmowania przybysza pozostaje bezdyskusyjne. Problem pojawia się wtedy, gdy podkreśla się tylko jeden aspekt tej nauki, co prowadzi do zniekształcenia całościowego przekazu moralnego Kościoła — takiego, który z jednej strony broni godności migranta, a z drugiej uznaje uzasadnioną rolę prawa.
Corcoran proponuje porównanie: wyobraźmy sobie parafię, która ustawia pustą szopkę z napisem „PLANNED PARENTHOOD (organizacja proaborcyjna) BYŁO TUTAJ”, aby zwrócić uwagę na utratę nienarodzonego życia. W niektórych środowiskach reakcja byłaby natychmiastowa — pojawiłyby się zarzuty o upolitycznianie symboli religijnych, przypomnienia o rozdziale Kościoła od państwa i wezwania, by sporne debaty trzymać z dala od świątyni. Normy, które w jednym przypadku są elastyczne, w innym nagle stają się nieprzekraczalne. I na tym polega problem.
Szopka bożonarodzeniowa przestaje wówczas być miejscem modlitwy, a staje się narzędziem do promowania wybranej idei. Symbol, który należy do całego Kościoła, zostaje sprowadzony do roli partyjnego billboardu. Wierni, którzy przychodzą, by znaleźć ciszę i duchowy pokój, trafiają na polityczny spektakl.
W zakończeniu Corcoran zauważa, że katolicka nauka społeczna o migracji jest na tyle poważna i głęboka, iż nie potrzebuje inscenizacyjnych chwytów, by się obronić. Jak przypomina Konferencja Episkopatu USA w dokumencie „Strangers No Longer” („Już nie obcy”), wezwanie do przyjęcia cudzoziemca nie jest partyjnym hasłem, lecz autentycznym zobowiązaniem moralnym zakorzenionym w Ewangelii. Gdy jednak proboszcz ubiera je w teatralną nieprawdę i sztucznie wzbudzany lęk, osłabia jego przekaz. Zamiast Ewangelii ludzie widzą happening.
Tymczasem Boże Narodzenie opowiada o tajemnicy cichej i kruchej, bez haseł i bez sztuczek. Jest w nim tylko Dzieciątko, które nie potrzebuje scenografii, by prowadzić do wiary — podsumowuje John Corcoran.





